Pod mostem

★★★★(< 5)
🕑 25 minuty minuty Gej mężczyzna Historie

Przejeżdżający ruch wydawał się w oczach Keyarona rozmazany, przyćmione światła w morzu oślepiającego blasku. Wszystko poza tym było tylko mglistą mgiełką majaczących cieni i czerni. Odgłosy przejeżdżających samochodów i ciężarówek były mocne, ale nic nie uderzyło go tak, jak nieustanny szok zimna.

Bradford był czasami gorzko gorzki i nawet nie padał śnieg. To był rodzaj zimna, który przecinał wszystko, co miałeś na sobie. Niewiele dalej i może mógłby na chwilę zapomnieć o zimnie. Keyaron nie odrywał oczu od swojego ziomka, brnącego przed nim chodnikiem.

To nie było zamazane. Jego oczy przez większość czasu były spuszczone, obserwując czerwoną bandanę wiszącą z kieszeni dżinsów faceta. Czasami zamiast tego po prostu wpatrywał się w tyłek Cedrika. Mając w sobie tyle alkoholu, ile było, po prostu trzymał głowę spuszczoną i koncentrował się na stawianiu jednej stopy przed drugą.

Cedric zszedł z chodnika chudym krokiem, przekraczając barierę i wchodząc w pokręcony, umierający bałagan, który miał tu uchodzić za roślinność. Była to zamazana masa sięgających gałęzi, czasem gubiących się w ciemności kęp zieleni, wyrastających z podeptanej i zabłoconej ziemi, zaśmieconej śmieciami wyrzucanymi z samochodów. Keyaron przez chwilę zmagał się z barierą, wołając swojego ziomka. "Kurwa, poczekaj chwilę, czarnuchu." Cedric zatrzymał się między dwoma krzakami, na wyżłobionej ścieżce przeciętej przez wielu przed nimi.

Keyaron nie był tak ślepy, że nie widział zimnego, cierpiącego wyrazu twarzy jego chłopca. Miał naciągnięty kaptur, a szyję miał wełnianą, podobnie jak ich czerwone barwy gangu. Czarna kurtka, którą nosił na bluzie z kapturem, była zbyt cienka, by złagodzić zimno. Jego dżinsy zwisały, miejscami stare i wytarte.

Wyglądał chwiejnie w swoim ubraniu, ale Keyaron kłócił się wystarczająco z jasnoskórym burdelem, by wiedzieć, że pod tym luźnym strojem są mięśnie. Dla porównania Keyaron był nakręcony, lokalny slang oznaczający nadreprezentowanie swojego gangu. Rasowa czerwień w bandanie na szyi w stylu rodeo, a także w koszulce piłkarskiej i dużej, bufiastej czerwonej kurtce.

Jego czerwone spodnie leżały w praniu, a jego czarne dżinsy były jedyną dziwną częścią jego ubrania. Nawet ze wszystkimi warstwami wciąż czuł zimno. Jego krzepka sylwetka bolała od ucisku, a głowa bolała. Nie pamiętał, gdzie upuścił czapkę, a jego blaknięcie nie chroniło przed zimnem.

Cedric zniknął, gdy tylko przekroczył płot. Keyaron pomyślał, żeby krzyknąć kolejne zirytowane ostrzeżenie, żeby zwolnić, ale zobaczył ten znajomy, wąski tyłek, gdy tylko okrążył krzaki. Znowu widział samochody, poruszające się na czarno, poruszające się po grani w kierunku dolnej części wiaduktu.

Dalej była plątanina autostrad i podjazdów, a linia horyzontu gubiła się w jego słabym wzroku. - Muszę się pierdolić - oznajmił Keyaron, dostrzegając przed sobą ciemną plamę, gdzie beton ustąpił miejsca cieniowi. Cedric znowu zwolnił z rękami w kieszeniach. "Jesteśmy prawie na miejscu." "Tak cholernie zimno, czarnuchu.

Nie dziwisz się, że nie ma fam na ulicy. Dlaczego w ogóle zostawiamy to przyjęcie dla tego gówna?" – Chcesz się gdzieś rozbić na noc – powiedział Cedric niemal martwym tonem. Niemal nagle zniknął w cieniu, a Keyaron podążył za nim.

Nie lubił tego zapachu, ale szybko się męczył po spacerze i zaczynał się mniej przejmować. Ciemne kolory jeszcze bardziej pomalowały ściany. „Muszę się gdzieś wysikać”.

— Idź tam sikaj. Załatwię nam miejsce. Keyaron pozwolił swoim oczom przyzwyczaić się do półmroku pod wiaduktem. Ruch uliczny huczał nad głową, jak przelatujący grzmot. W ciemności pojawiła się krawędź, betonowa i twarda, której Keyaron już dawno zgubił, gdy patrzył za tym, dokąd zmierza Cedric.

Widział gorsze rzeczy, a przynajmniej nie było to dla niego wiatrem. Martwił się, czy nie zepsuje swojej kurtki, i pomyślał o przeklinaniu swojego chłopca, jeśli wybierze błotniste miejsce. Nie mógł rozróżnić oznakowania wzdłuż ściany i miał nadzieję, że Cedric jest wystarczająco jasny, by wybrać przyjazne miejsce.

— Jest cholernie zimno — poskarżył się ponownie Keyaron. Było zbyt cicho, nawet przy ruchu ulicznym. Nic w porównaniu z hałasem przyjęcia, odkąd go opuścili.

Spojrzał przez ciemność, gdzie Cedric siedział pod ścianą. – Nie wiem, czy chcę się wysikać, stary. To znaczy, że muszę wyjąć fiuta. Chcesz go trzymać, żebym nie zmarzł? Keyaron zobaczył, że Cedric odwraca się w jego stronę, ale jego wyraz twarzy utonął w jego słabym wzroku.

Właśnie posłał swojemu przyjacielowi paskudny uśmiech, wszystkie oszukańcze i czyste białe zęby na jego ciemnej karnacji. Kiedy stało się jasne, że Cedric nie ugryzie, podszedł do ściany jak do pisuaru, rozstawiając stopy. Poczuł ciężar butelki z piwem w swojej marynarce, gdy drapał się łapami, przeklinając chłód, który wpuszczał. Jego palce były jak lód na jego penisie i zajęło mu chwilę, by poczuć chęć, by sikać, nawet z pełnym pęcherzem. Ulga nie była w stanie zrekompensować lodowatego uczucia zimna.

Nie chciał tracić czasu, ale noc piwa nie pozwoliła mu szybko odejść. „Zamroź mojego pieprzonego kutasa” – zażartował, spoglądając na Cedrika. Zastanawiał się leniwie, czy Cedric patrzył, ale tak nie było. Zauważył, że Cedric był dziś dziwnie cichy. Zdecydował się tylko na gapienie na tę zamazaną bryłę, która była jego ziomkiem, i pomyślał, jak to jest, jeśli Cedric nie sądzi, że żartuje z trzymania swojego penisa.

Złagodziło to zimno. Trzęsąc się, odepchnął się i zapiął zamek, unikając stania w kałuży sików, która rozlała się z miejsca. Keyaron podał Cedricowi butelkę z kieszeni, niemal natychmiast przeklinając, jak było zimno. Kiedy Cedric potrząsnął głową, usiadł obok niego i odłożył butelkę.

Znudził się niemal natychmiast, czując pod sobą twardą ziemię. Nadal było cholernie zimno, a teraz ciemniej. Za krawędzią był ruch uliczny, który słyszał, ale nie widział.

– Przydałoby się dziś wieczorem włożyć mojego fiuta w coś ciepłego – zauważył leniwie. Nienawidził ciszy. „Chcesz poczuć, jak zrobiło się zimno, po prostu zabierając go do sikania?” Cedric strzelił w głowę. „Jesteś szalony”. "Nie, jestem szalony, że jakoś nie udało mi się zdobyć cipki.

Jak taki czarnuch jak ja to spierdolił?" – Bójka – zauważył Cedric prawie chłodno. – Z tego samego powodu, dla którego jesteśmy pod mostem. Keyaron spojrzał na twarz faceta, wpatrując się w ciemność.

Jego twarz była oprawiona, krótkie dredy i bluza z kapturem, która nadawała głębi cieniom. Keyaron nie przejmował się zbytnio stonowanym wyrazem twarzy, który widział. Nie było tam żadnej empatii dla tego, przez co przechodził. Keyaron nie pamiętał nawet, kto rozpoczął walkę ani jak zostali wyrzuceni.

Bawił się pomysłem wybrania się w ciche miejsce i to było mniej więcej tyle, ile teraz pamiętał. Cedric nie podniósł wzroku za wiele. Keyaron dał swojemu chłopcu coś podobnego do jednorękiego uścisku, który szybko zmienił się w męski, w szorstką kłótnię. „Przynajmniej tu jest cicho, zaczynało głuchnąć na tę pieprzoną muzykę”.

"Cokolwiek fajnego, Key." Keyaron poczuł, jak wszystkie te pragnienia i impulsy rozbłysły jasno, gdy szorował z Cedrikiem, tak krótko jak to było. Minęło trochę czasu, odkąd poczuł tak blisko innego mężczyznę. I na pewno nie ufał, że inny mężczyzna siedzi tak blisko, jak Cedric.

Wpatrywał się w grube wargi Cedrika i ten lekki meszek, który prawie uchodził za kozią bródkę. Nie chciał pytać, o co mu chodziło. Prawdopodobnie po prostu wściekli, że zostali wyrzuceni. Cedric wpatrywał się w swoje buty. Keyaron zdał sobie sprawę, że to te same brudne buty, które nosił podczas prac budowlanych, a potem zdał sobie sprawę, że ma na sobie też robocze dżinsy.

Oba zostały posprzątane najlepiej, jak potrafiły, ale nie za bardzo ukrywało ten fakt. Cedric utknął w pracy lepiej, niż mu się udało. Keyaron wiedział, że to efekty tej pracy, którą poczuł, gdy pociągnął go za ramiona. Jego własne ciało zostało stwardniałe przez niemal obsesyjną uwagę, by zaimponować, podczas długich godzin nieobecności Cedrica, zarabiając zarobki.

Keyaron otoczył ramieniem ramiona Cedrika, co, jak powiedział sobie, poprawiłoby mu humor. Nie obchodziło go inaczej niż to, jak czuł się teraz, czując tę ​​twardość na swoim ciele. Cedric nie zareagował zbyt wiele i po chwili też się tym znudził, ponownie ryzykując butelkę.

– Chcesz piwo? "Myślę, że mamy dość." – Nigdy dość piwa, czarnuchu – zauważył Keyaron. Otworzył butelkę, czując przeszywający chłód w uścisku. Warto było na kolejny smak piwa.

Ale kiedy piwo okazało się tak zimne jak szklana butelka, Keyaron próbował ukryć fakt, że nie był tak przyjemny, jak na przyjęciu. Zaoferował go Cedricowi. Potrząsnął tylko głową. – Pamiętasz tę laskę, do której się podrywałem? Ta w krótkiej spódniczce? – spytał Keyaron, próbując ponownie ożywić rozmowę.

Piwo uderzyło w niego nowe zimno i próbował znaleźć jakieś płaskie miejsce, żeby je odłożyć. "Jak, do cholery, przegapiłem to?" "Zostaliśmy wyrzuceni, Key. Bójka." Keyaron ponownie spojrzał na Cedrika.

Chłopcze, on naprawdę był szalony, prawda? Czy to dlatego traktował go w milczeniu? Keyaron doszedł do wniosku, że to jest to, co powinien dostać od suki, jeśli kiedykolwiek stanie się stabilny, to był wrzód na tyłku, gdy dostał go od jednego ze swoich ziomków. Zastanawiał się czasem, co się dzieje z jego synem, Cedem. "Zamierzasz śpiewać tę samą starą pierdoloną melodię?" – zapytał Keyaron. Nie mógł się zmusić, żeby jego ton uderzył zbyt mocno, tak niedbały, jak czasami odnosił się do uczuć przyjaciół. „Kurwa, to gówno już zrobione i zrobione.

Zapomniane. – Tylko dlatego, że tego nie pamiętasz… – Keyaron zmarszczył brwi i spojrzał na Cedrika, tracąc słowa z ciężkim łoskotem ciężarówki. – Co? – Nic, Key. ponownie objąć ramiona Cedrika, częściowo dlatego, że chciał znowu poczuć tę twardość.

Zaczęło się wydawać trochę dziwne, że powinien tak bardzo go przytulać bez żadnego powodu. Keyaron doszedł do wniosku, że jeśli Cedric nie był taki związany z tym, że jest na niego wściekły, może zacznie dostrzegać znaki. Ale z drugiej strony, może musiał po prostu porzucić to trochę bardziej jasno i prosto. Tego rodzaju słowa nigdy nie przychodziły tak łatwo.

Przynajmniej nie, chyba że było to suka, on gadał. Ciało Cedrika było oparte o niego, mocno wciągnięte przez cięższy ciężar jego ramienia. Keyaron trzymał go blisko na chwilę, ryzykując cokolwiek może się wydarzyć, aby mógł poczuć trochę tego ciepła. Zdał sobie sprawę, że mógł poczuł drżenie szczupłej sylwetki Cedrika i zorientował się, że jest od niego zimniejszy głosem do tego niskiego tonu, którego czasami używał z dziewczynami, prawie nie zdając sobie z tego sprawy.

- To cię rozgrzeje, okej? Cedric skinął głową w odpowiedzi. Może był wkurzony, że wyrzucił ich z imprezy. Było tam dużo cieplej. Umysł Keyarona wciąż był w tym samym miejscu, w którym był po uderzeniu w chodnik.

Jego szanse z dziewczynami zostały zmarnowane na noc. Najlepiej znaleźć spokojne miejsce, aby spędzić trochę czasu ze swoim chłopcem. Nie dlatego, że zdarzało mu się to robić zbyt często, ale dobrze było się oprzeć z powrotem, jeśli mógł to pociągnąć.

– Chyba trochę pieprzony pijany – przyznał Keyaron. Miało to wyjść jak swego rodzaju przeprosiny, ale tak się nie stało. "Całkiem popieprzone, musimy schować się tutaj na noc." "Tak." Keyaronowi przyszło na myśl, dlaczego wylądowali tutaj, a nie w wielu innych miejscach. Uświadomienie sobie było prawie tak zimne jak temperatura.

Próbował wymyślić miejsce, z którego ich ostatnio nie wyrzucił, albo kogoś, kogo nie wkurzył. Po prostu kolejna walka, kolejne wtargnięcie. Kolejna zerwana przyjaźń.

Ale Cedric wciąż był u jego boku, więc gówno nie było takie złe. Nie żeby Cedric miał go zostawić. Keyaron nie zastanawiał się zbyt długo nad oślepiającym momentem jasności, zanim zdał sobie sprawę, że w dżinsach robi się trochę cieplej.

Jego umysł był zbyt skupiony na seksie, by nie odczuwać skutków działania Cedrika tak blisko niego. Pół uścisk nigdy nie był tak niewinny, żeby nie myślał o wszystkim, co mogło z niego wyniknąć. "Będziemy fajni," powiedział Keyaron, tym cichym, gładkim tonem ponownie dotykającym jego głosu. "W każdym razie niedługo do rana, czarnuchu.

Możemy się ogrzać." Keyaron zastanawiał się, czy ta ostatnia część może mu pomóc, ale nie czuł nic z tego. Zaczynał odczuwać prawdziwy powód, by się wkurzać i wolną ręką naciągnął bandanę na twarz. Zdjął rękę z twardych, chudych ramion Cedrika, by związać ją nieco mocniej, ale uczucie w dole jego brzucha i ciepłe, przyjemne uczucie w pachwinie sprawiły, że dzieliło go tylko krótka chwila.

– Mogę ogrzać ci rękę, jeśli chcesz – zauważył, uśmiechając się prywatnie, jak lubieżnie to brzmiało. Również ładne i oczywiste. Cięcie prosto do tego, czego chciał. Cedric spojrzał na niego pytająco ciemnymi oczami. "Wiesz, czarnuchu…" "Co?" „Trzymaj rękę w cieple”.

Keyaron stracił z oczu zmieszanie w oczach Cedrika, ponownie przyglądając się tym grubym ustom. Zaczął twardnieć trochę bardziej, gdy wyobraził sobie ich wokół siebie. Tylko to się teraz liczyło, tylko o tym mógł myśleć, odpędzając zimno. Zawsze wyglądały tak miękko i ciepło, nawet przy tej wyblakłej twarzy, dość przyjemnej, ale z kilkoma lekkimi bliznami.

Myśl odpływa, gdy podniecenie osłabło. "To spoko, czarnuchu. Pieprzę się z tobą." Co było gorsze? Będąc zimnym lub sfrustrowanym, zastanawiał się Keyaron.

Mocno przyciągnął do siebie Cedrika, czując w zamian odrobinę walki. Uśmiechnął się pod bandaną, rozgrywając to wszystko jak żart. Jak jakaś gra między przyjaciółmi, mimo że cały punkt został stracony.

Zastanawiał się, czy Cedric mógł zobaczyć, jak bardzo mu się robi, gdy spojrzał z zainteresowaniem w dół na dżinsy Cedrica. Nie widział niczego tak oczywistego jak jego własne. Keyaron ponownie przyciągnął Cedrika mocno i brutalnie przytulił go dłonią do brzucha. Podobało mu się uczucie odpychania się chłopca, skręcania się pod jego pachą, prawie tak samo jak uczucie twardego brzucha pod cienkimi warstwami ubrań. Był wystarczająco dostrojony, by wiedzieć, kiedy Cedric coraz bardziej się wściekał, i rozluźnił się, czując, jak jego kutas brzęczy, pochylił się nad leniwymi i grubymi w dżinsach.

"Nie bądź zły, czarnuchu," powiedział. Nie był pewien, czy chodziło mu o bycie tak fizycznym, czy o wyrzucenie ich z klubu. "To twój chłopak Key." "Wiem." Więcej utrzymywało się przy tym twardym, cichym tonie.

„Cokolwiek się wydarzy, wiesz, że „rodzi się dla siebie nawzajem”, powiedział Keyaron, plując zwykłymi kwestiami. Gdziekolwiek reszta ich rodziny była teraz dla nich, gdy zamarli pod mostem. – Bardziej niż kiedykolwiek wiesz, że jesteśmy tu dla siebie. Cedric tępo skinął głową, ale w umyśle Keyarona musiało to przejść.

To było gangsterskie gówno, nawet jeśli wracało do seksu. To było jak rozmowa z tymi wszystkimi dziwkami, ale trzeba było robić to inaczej, żeby dotrzeć do faceta. „Nieważne, co się stanie, jestem przy tobie. A ty dla mnie”. – Wiem – odparł Cedric z tępą rezygnacją.

Keyaron nie spuszczał wzroku z chłopca, obserwując jego spuszczone spojrzenie w poszukiwaniu znaków. – A ty też dla mnie – powtórzył, oblizując nieco usta. W swoim umyśle mógł niemal posmakować, jak dobrze by to było. „Znam Klucz”.

"My chłopcy, prawda?" "Tak." Keyaron zrozumiał, dlaczego rozpoznał te słowa. Ostatni raz też nadszedł w ten sposób. Musiałoby to zrobić ponownie. "Chłopcy są dla siebie, bez względu na wszystko." "Tak, czarnuchu." "Więc mamy ciepło do rana, a stamtąd gówno jest chłodne." Te oczy znów spojrzały na niego, szukając powodu w dziwnych słowach. Keyaron uśmiechnął się, ale zgubił się za bandaną, a nie otwartym zaproszeniem, które by było.

Ten sam zachęcający uśmiech, którego używał do dziewczyn. Słowa wciąż krążyły w umyśle Keyarona, nawet jeśli nie pozwalały na to żadne wskazówki i fizyczna bliskość. Wisiały na jego ustach, potrzebując tylko ostatniego pchnięcia, aby je uwolnić. "Jestem napalony, czarnuchu." Potem rzucił, niemal natychmiast, by złagodzić sugestię: „To wszystko”. Cedric czytał jego twarz, czy co mógł z niej zobaczyć, a Keyaron stwardniał.

Gang ciężko. Jego serce łomotało w oczekiwaniu iz jakiegoś powodu zakłopotanie karmiło jego ciemne rysy, ale jego pulchne podniecenie bynajmniej nie osłabło. Cedric zrzucił swoje ciężkie ramię nagłym pchnięciem, aż nazbyt oczywistym odrzuceniem, a przynajmniej tak się wydawało. – Zawsze jesteś napalony, Keyaron. Pełne imię.

Czarnuch był wkurzony. Wielki czas. Umysł Keyarona zaczął ciemnieć z frustracji. Musiał zobaczyć wskazówkę, co to było wtedy.

Dochodziło do punktu, w którym teraz potrzebowałam, a nie tylko tego chciałam. Te zimne, twarde myśli zapadały mu się w głowę, bardziej lodowate niż temperatura. To były twarde myśli. Kryminalne myśli.

Nie czuł już przy sobie tej twardości, a część ciepła też została utracona. Keyaron podszedł bliżej, niwelując dystans, jaki przebył Cedric. Tym razem jego ramię było cięższe, bardziej natarczywe, a kiedy jego chłopak pociągnął za nie, przyciągnął go tylko mocniej. Irytacja przemknęła przez ciemne oczy Cedrika, niebezpieczna, dorównując tej samej intensywności, jaką Keyaron czuł w sobie. Mimo to trzymał Cedrica mocno.

To był pieprzony przywilej i Cedric powinien to zobaczyć. – My, chłopcy – zauważył Keyaron, zimny i twardy. "Kurwa przestań." "Pieprz się." Cedric pchnął, ale ramię Keyarona było cięższe. Pozwolił palcami wbić się w kurtkę i ramię, a potem przesunął się po wąskich plecach i pod pachą, by lepiej się trzymał. Walka była poważna, ale tylko bardziej podekscytowała Keyarona, na jakimś chorym, podstawowym poziomie.

Coś, czego nigdy nie rozumiał i nie przejmował się, a już najmniej teraz. Trzymał się tego, jakby to była sprawa gangów. Biznes rodzinny.

Uderzył dłonią, która na niego podniosła, prawdopodobnie nawet nie po to, by uderzyć lub pchnąć. "Przestań. My chłopcy." Walki zwolniły, nawet jeśli opór wciąż istniał. Był to opór człowieka, który nie chciał bliskości innego mężczyzny, nie teraz. Keyaron był zmęczony, pijany i wiedział, że Cedric jest prawdopodobnie taki sam.

Gdyby szło ostro w łeb, walka trwałaby dłużej u nich obojga. Patrzył na Cedrika, chociaż jego chłopak na niego nie patrzył. - Będę się tobą opiekował, czarnuchu - zauważył Keyaron, twardy i ułożony z ulicznym znaczeniem. "Wiedz o tym. Ogrzeję cię, jeśli jest ci tak cholernie zimno.

Jego umysł wciąż był skupiony na seksie, gdy zaczął pocierać brzuch Cedrika, pocierając swoją cienką bluzę z kapturem i t-shirt, gdy podjeżdżały na niego. Keyaron zauważył ślad podarte mięśnie brzucha, o których wiedział, że tam są. Podnieciło go to wystarczająco, by pozbyć się gniewu. Pozwolił, by jego głowa opadła bliżej, czując, jak jego oddech staje się ciaśniejszy, ostrzejszy.

Cedric wciąż walczył, prawdopodobnie z jakiegoś powodu, że musiał. Keyaron poczuł, jak całe jego ciało napina się, gdy jego ręka podniosła się pod ubranie i uderzyła w ciepłe, twarde ciało. „Jesteś cholernie zimny!” zaprotestował Cedric, a Keyaron ponownie go pociągnął. „Czarnuchu!” Jego ręka Zanurkował za paskiem i paskiem, czując bawełniane bokserki i gęste zadrapania łonowe Cedrika. Ruch był tak szybki i nieprzemyślany.

Cedric znów stwardniał pod pachą, a jego ręka szybko znalazła kutasa chłopca i chwycił go. Chociaż nienawidził dotykać kutasa innego mężczyzny, może to wprawiłoby go w nastrój na czego chciał. "Czarnuchu!" Keyaron nie odpowiedział, czując, że opór zanika, gdy zaczął grać z umiejętnością, która pochodziła z wieloletniego doświadczenia. Oddech Cedrika pojawił się w ciężkich, gęstych spodniach mgły, które zachmurzyły się przed nim, i ciasnych westchnień.

Było coś miłego w patrzeniu, jak się wije w ten sposób, nawet jeśli musiał dotykać swojego kutasa. Przynajmniej zaczynało trochę rozgrzewać jego dłoń. Prawie powód, żeby go tam trzymać.

– Powiedziałem, że ogrzeję cię – zauważył Keyaron, teraz szyderczo. Wiedział, że tak się stanie. Cedric twardniał do rozmiarów, z którymi, jak wiedział Keyaron, nie był tak blisko.

Nawet jeśli wystarczająco wiele razy widział kutasa swojego chłopca, nie było to coś, co pamiętał. To było tylko narzędzie do sikania i pieprzenia się na innego mężczyznę. Nie żeby jego własny był czymś więcej. Keyaron wygrzewał się w cieple.

Dziwnie było dotykać nawet tak bliskiego ziomka, nawet jeśli cele usprawiedliwiały środki. Oddech Cedrika był blisko niego i ciasny. Keyaron trzymał głowę blisko, mówiąc cicho przez swoją bandanę, gdy szarpnął się w dżinsach przyjaciela, opierając twarz o ramię. Teraz Cedric odpoczywał. Żaden facet nie mógł zrobić wiele więcej, kiedy bawili się swoim kutasem.

- Nie jest tak źle. My chłopcy. Troszczymy się o siebie nawzajem - powiedział Keyaron, pozwalając, by słowa wyszły cichym bełkotem.

Nie podobało mu się, że używał swojego głosu do zdobywania dziewczyn. Im szybciej wyjmie rękę z dżinsów Cedrika, tym lepiej. "Nieważne, że czasami nas wpadam w gówno, czarnuchu.

Mamy siebie." "Tak." To był gorący i pełen ulgi dźwięk. – Tak, to miłe, czarnuchu – zanucił Keyaron. – Mogę powiedzieć, że to czujesz.

"Tak." „Pomóż mi…” Keyaron nie zatrzymał się w podnoszeniu Cedrika, nie teraz, gdy było tak blisko. Łatwiej było wrócić do aluzji, teraz, kiedy stało się oczywiste, czego naprawdę potrzebuje. Trzymał głowę blisko ucha Cedrika, wciąż rozmawiając z nim cicho, czując w dłoni to tłuste, gorące uczucie. Czułem się jak butelka piwa, tylko sto razy bardziej gorąca. "Pomóż mi." Teraz to było zobowiązanie, więc było to sprawiedliwe.

Cedric położył rękę na dżinsach Keyarona, rozpinając je, by dostać się przez przód. Jelita Keyarona zaciskały się w oczekiwaniu, a jego umysł pływał z ulgą, że w końcu otrzymał to, czego potrzebował. Poczuł, jak ręka wślizguje się tak łatwo, jak jego własna, zanurzyła się w dżinsach Cedrika i wciągnął zszokowany oddech na dotyk. "Pierdol się zimno!" – Co myślisz, Kluczu? Keyaron był bardziej niż świadomy swojej dłoni, gdy wyślizgnęła się teraz z dżinsów Cedrika, i rozluźnił się na ramieniu Cedrika. Był bardziej niż podniecony, gdy chłodny uścisk jego przyjaciela objął jego członka i zaczął powoli go ciągnąć.

Zignorował wyraz, który zobaczył na twarzy Cedrika, wyraz zagubienia teraz, kiedy przyjemność nie paliła jego własnego penisa. - Nie złość się, Ced – mruknął cicho, odprężając się w ciepłych doznaniach, jakby były kąpielą. "My chłopcy.

Nic tego nie zmieni. Nie wściekaj się." Gdy przyjemność zaczęła go rozgrzewać, rozciągając jego sztywny kształt przez uścisk Cedrika, Keyaron chciał, żeby tak było. Dwóch ziomków opiekujących się sobą.

Jego umysł zaczął malować aż nazbyt znajome, romantyczne fantazje gangów. Obaj byli „rasami”. Nie było niczego, czego by dla siebie nie zrobili. Oczywiście nie chciał, żeby jego chłopak był na niego wściekły. Jego nogi trochę się rozchyliły i przez chwilę zaczął luzować pasek i dżinsy.

Zimno byłoby tego warte przez te kilka krótkich chwil. Gdy zimno uderzyło w jego gorące, twarde ciało, w jego umyśle pojawił się dreszczyk emocji. Wreszcie uprawiam seks.

Przytulił Cedrika mocniej. Tym razem trochę inaczej, w cichych insynuacjach. – Nie jestem zły – przyznał Cedric.

Keyaron mógł powiedzieć, że nadal był, ale może cała ta rozmowa o tym, że są chłopcami, w końcu to rozproszyła. "Tak. Ja też nie jestem zły.

Jestem po prostu napalony. Sprawia, że ​​robię głupie rzeczy. Keyaron spojrzał na siebie, jego dżinsy rozpięły się na jego twardym kawałku. Zimna noc powoli przecinała jego ciemną skórę, a on tracił całe ciepło, które Cedric dał mu podczas pracy ręcznej Przysunął Cedrica trochę bliżej, przesunął rękę z powrotem na ramię przyjaciela. Jeszcze chwila i będzie na jego głowie.

Wtedy nie będzie musiał mówić o tym, czego potrzebuje. – Jesteś bardziej niż głupi, Keyaron. " "Ok," ustąpił, cicho. Wymamrotał jeszcze niżej, znajdując słowa trudne do sformułowania, "Czy możesz mnie ssać?" Westchnienie dotknęło powietrza, Keyaron nie zwracał na to uwagi obok dźwięku własnego oddechu na tle chustka.

Był zmęczony pijany i wiedział, że Cedric był zmarznięty i zmęczony nocą i walką. Oboje wyssali emocje z gniewu i przyjaźni. Przysługi czy nie, zaczynało nie mieć znaczenia, co było potrzebne i co się stało. Keyaron był po prostu zachwycony, czując, jaki był twardy, gdy zobaczył, jak Cedric się obniża. o mnie – mruknął, gdy to miękkie, delikatne ciepło objęło jego głowę.

Potem jego wał. Jego dłoń niemal natychmiast zaczęła pieścić zakapturzoną głowę Cedrika. „Kurwa, Ced… kurwa… o kurwa…” Keyaron opuścił głowę na beton i wpatrywał się w ciemność, widząc jedynie niewyraźne linie i rysy, które straciły zmysły. Przez chwilę po prostu pozwalał sobie cieszyć się ciepłem, które w końcu dostał, czując, jak przyjemność zaciska mu się w żołądku i rozszerza.

Potarł i ukląkł w szyję i ramiona Cedrika, dając przyjacielowi swobodę robienia tam na dole tego, co chciał, zamiast popychania go, jak mógłby to zrobić z dziewczyną. Domyślał się, że był mu tyle winien. Dlaczego od początku musiało być tak cholernie trudne? Keyaron poczuł na skórze te grube wargi i usłyszał w dole równomierny, ciężki oddech.

Poczuł twardą, drucianą siłę pod kurtką i bluzą z kapturem i na chwilę stracił myśl o dziewczynie, która dmuchała mu w głowie. Zobaczył poszarpane ciało Cedrika, odzwierciedlające te czasy, kiedy widział go spod prysznica w ręczniku, albo zdejmował warstwy, gdy pracował zbyt ciężko, by zarobić tę gównianą pensję. Miękkie sny, przechodzące powoli w toczącą się przyjemność, która straciła wszystkie jego kłopoty. Keyaron westchnął cicho, wpatrując się w rozmyte cienie.

Mrowienie podziurawiło mu żołądek i nabrzmiało w orzechach. Zimno dotykało zbyt mocno mokrej części jego penisa za każdym razem, gdy Cedric się cofał. Tylko krótka sekunda, zanim pchnie się z powrotem, podskakuje delikatnie i otwiera. Zajęło to więcej czasu, niż Keyaron by chciał, gdyby był z dziewczyną. Ale nie miał nic do udowodnienia ze swoim chłopcem, a to tylko sprawiło, że upał trwał dłużej.

Każda dziewczyna do tej pory narzekałaby na swoją szczękę, powiedział sobie z brawurą. Chwila nadeszła po długiej, stopniowej podróży. Nie dał Cedricowi wyboru, który miał do tej pory, mocno naciskając. Gotowy do pchania, gdyby teraz był opór. Keyaron jęknął, dysząc gwałtownie w zimne nocne powietrze.

Jego ziarno spędził w twardych linach, tylko po to, by łatwo je wyssać. Spróbował ponownie uchwycić obraz tej dziewczyny, gdy oparł się zmęczony o ścianę. Reszta była mechaniczna. Wpuszczanie Cedrika i zapinanie spodni. Rzucił Cedricowi ostre i nieco pełne winy spojrzenie, tylko po to, by sprawdzić, czy wszystko z nim w porządku.

Wyglądało na to, że nie przejmował się tym, jak mocno zacisnął się jego dłoń, zwłaszcza pod koniec. Takie gówno zawsze wydawało się mieć sens, kiedy był napalony. Sprawy zawsze wydawały się zupełnie inne po tym, jak dostał szaleństwo. "Dziękuję." "Chłodny." – Tak – zauważył Keyaron. Upewnił się, że jest z powrotem w środku, nie chcąc znów się przeziębić.

Otarł nieco brwi kolorami, czując chłód na ustach, gdzie chustka zwilżyła się jego oddechem. Cóż więcej mógł powiedzieć? Poczucie winy trwało tylko wystarczająco długo, by być ostrym i krótkotrwałym bólem, który zniknął i został zapomniany, kiedy znów wisiał bezwładnie między udami. Był nasycony, przynajmniej na razie.

Przynajmniej do czasu, aż te uczucia znów go dopadną, polując za dziewczynami. Keyaron wiedział, że wystarczająco szybko o tym zapomni, ale Cedric wydawał się mieć długą pamięć. Keyaron nie zawracał sobie głowy myśleniem o tym.

Cedric znów siedział pod ścianą, z kolanami podniesionymi do piersi, gdy się przytulał. Wyglądał dobrze. Keyaron odchylił głowę do tyłu, niemal natychmiast myśląc o dziewczynach. Próbował zlekceważyć cokolwiek innego..

Podobne historie

Mój trener pływania

★★★★★ (< 5)

Gdy pierwszy raz przyjechałem, miałem pomocną dłoń…

🕑 6 minuty Gej mężczyzna Historie 👁 23,577

Byłem jedynakiem i wychowałem się w bardzo osłoniętej szkole. Miałem też ministra dla dziadka, który mieszkał z nami, więc stwierdzenie, że nie byłem narażony na rzeczy o charakterze…

kontyntynuj Gej mężczyzna historia seksu

Jego codzienny przedmiot: między miłością a uwodzeniem

★★★★★ (< 5)

Jon musi wybrać...…

🕑 28 minuty Gej mężczyzna Historie 👁 3,466

Nathan usłyszał brzęczenie telefonu na biurku i spojrzał na wyświetlacz. Numer nie został zapisany w jego kontaktach, więc pomyślał, że to musi być Jon. Uśmiechając się podniósł…

kontyntynuj Gej mężczyzna historia seksu

Mój uniwersytecki związek męski - część 1

★★★★(< 5)

Rozpoczyna się mój pierwszy męski związek… i prawda……

🕑 11 minuty Gej mężczyzna Historie 👁 5,983

Ta historia jest faktem, a nie wymysłem mojej seksualnej wyobraźni. Mój drugi i najdłuższy czas z facetem miał miejsce na uniwersytecie, kiedy miałem dwadzieścia jeden lat. I stało się z…

kontyntynuj Gej mężczyzna historia seksu

Kategorie historii seksu

Chat