Nocne wyjście, noc w domu - Rozdział 9

★★★★★ (< 5)

Frelic zaczyna wiosłować Hansena. Dziewczyny zarabiają pierwszą monetę i poznają nowego przyjaciela.…

🕑 32 minuty minuty Ekshibicjonizm Historie

Przebudzenia Noc poza domem, noc w filmie Rozdział IX: Tails Up Frelic usiadł na kanapie przed kominkiem. – Idź przynieś wiosło treningowe z sypialni, młoda damo – rozkazał. Hansen zniknął za południowo-wschodnimi drzwiami i wrócił niecałą minutę później z wiosłem, które Frelic kupił od Varo, z czcią trzymanym przed nim w obu łapach. Przedstawił go swojemu Mistrzowi i pokornie stanął przed nim. Elf cicho poklepał go po udzie, a Wiewiórka posłusznie położyła się twarzą w dół na kolanach swojego Mistrza, z puszystym ogonem uniesionym wysoko i dumnie.

Frelic potarł wiosłem o zadarty tyłek swojego zwierzaka i stuknął go lekko. „Dziesięć kawałków platyny, tysiąc złotych, tysiąc klapsów”, skandował, jak powiedział wcześniej Shaaście. Tym razem jednak dodał: „Plus dodatkowe trzydzieści pięć, cena, jaką zapłaciłem za twoje własne uratowanie. Teraz, ponieważ moja koncentracja będzie skupiona wyłącznie na wiosłowaniu po twoim tyłku, mogę łatwo stracić rachubę.

liczenie i wywoływanie każdego klapsa przyłożonego do twojego pośladka. Najpierw odliczysz trzydzieści pięć, a po spełnieniu swojej ceny zaczniesz od nowa liczyć tysiąc. Czy te instrukcje są jasne, mój zwierzaku? Hansen zadrżał na myśl o tym, co wkrótce będzie musiał znosić: „Tak, Mistrzu. W pełni rozumiem”.

Gdy tylko wyraził swoje uznanie, wiosło uderzyło w jego puszysty pupek, uderzając w lewy policzek z karnym, drewnianym ugryzieniem, które na krótką chwilę go oszołomiło. "Jeden!" – zawołał, gdy jego oddech wrócił do płuc. Kolejne uderzenie wiosłem przeszyło prawą półkulę jego tyłka, równie okrutnego i karzącego jak jego poprzednik. Zamknął mocno oczy i przez zaciśnięte zęby krzyknął: „Dwa!” Natychmiast nastąpiło trzecie uderzenie, całując oba policzki, które wylądowało idealnie na środku.

„Trzy!” Wiosłowanie odbywało się w stałym rytmie, czas pomiędzy każdym uderzeniem był na tyle powolny, że Wiewiórka poczuła pełne uderzenie drewna o futrzane dolne ciało, ale nie na tyle wolno, by dać mu chwilę wytchnienia między uderzeniami. Poczekalnię wypełniały odgłosy kary zmieszane z bolesnymi okrzykami Hansena, gdy liczył każde uderzenie, dźwiękami, które rozlewały się nad ulicami i korytarzem trzeciego piętra przez otwarte drzwi. Do trzydziestego klapsa Hansen mrugał, żeby łzy urwały mu się z oczu; jego małe pupcie wydawało się, jakby płonęło.

Do trzydziestego piątego jego wola załamała się i całe jego ciało drżało, gdy szlochał w niekontrolowany sposób: „Trzydzieści pięć”. Frelic odłożył wiosło i obejrzał swoje dzieło. Przez białe futerko pupy jego pupila widać było śliczne, głębokie b, a jego znak, odcisk łapy pokryty wierzbą, lśnił srebrem na tle szkarłatnego płótna. Między nogami Wiewiórki nie było najmniejszego śladu podniecenia; między nogami Elfa to inna historia, ale Frelic był zadowolony, że lanie, które właśnie dał swojemu zwierzakowi, jak również lanie, które ma nastąpić, było i będzie prawdziwą karą.

Po tym, jak Hansen znów się uspokoił, Frelic podniósł wiosło i potarł nim już ukarane dno Wiewiórki. — A teraz zaczynamy tysiąc. Tak jak poprzednio, wiosło zakreśliło pełen gracji łuk w powietrzu i wylądowało solidnie po lewej stronie pupcia Hansena, posyłając nowy wybuch bólu w jego rufowym końcu. "Jeden!!!" Promenada była ulem aktywności, wielkim kontrastem do spokojnej samotności dziczy, do której Shaasta była znacznie bardziej przyzwyczajona. Spacery były prawdziwą rzeką ludzi, ludzi z całego Niath, którzy krzątali się w sprawach osobistych, podziwiali widoki lub pozwalali się wciągnąć do jednego z wielu różnych sklepów, które ciągnęły się wzdłuż wyłożonej drewnem drogi.

Na chłodnych, słonych wodach, bezpiecznie zacumowanych przy dokach, pływało wiele dużych statków, tak różnych, jak ludzie, którzy wypełniali nabrzeże. Małe szybkie korwety; ogromne statki towarowe, pasażerskie i wojenne, których mnogość masztów tworzyła mini panoramę; kilka ogromnych łodzi, z ogromnymi wiosłami wystającymi z boków jak nogi gigantycznej stonogi; i statki wycieczkowe, klipry, szkunery i inne, należące do bogatszych obywateli i gości w Mistport. Żeglarze krzątali się po nabrzeżach, wykonując prace konserwacyjne na swoich statkach, ładując i rozładowując ładunek, zabezpieczając takielunek i naprawiając żagle. Wielu zatrzymało się, by na chwilę przyjrzeć się uroczemu widokowi trzech nimf, gdy przechodzili obok, podczas gdy inni, zbyt skupieni na swojej pracy, beztrosko kontynuowali swoje zadania.

Protetyczny ogon Shaasty drgnął za nią nerwowo. W takich miejscach czuła się nieswojo i nerwowo. Elfka, będąc nieśmiałym stworzeniem z dziczy, czuła się znacznie swobodniej głęboko w lasach Pinevale lub mglistych bagnach Kalthani, gdzie ona i jej brat urodzili się dwadzieścia trzy lata wcześniej. Bez ostrzeżenia zatrzymała się, aby odzyskać zmysły. Pozostali nie przestali, dopóki smycz przypięta do jej obroży nie została nauczona.

Thissle odwróciła się i spojrzała na swoją podopieczną; szczera troska o Elf była wyraźnie widoczna w jej miedzianych oczach. – Shaasta, kochanie, wszystko w porządku? Wydajesz się zakłopotany. "Tak", zgodził się Karma, "Nie czujesz się dobrze?" Shaasta zamknęła oczy i zakryła twarz dłońmi na kilka sekund, po czym odwróciła się i posłała swoim przyjaciołom nieśmiały uśmiech. – Nic mi nie będzie.

Po prostu czuję się tu trochę przeładowany. Thissle kiwnęła głową ze współczuciem. – Nieśmiała leśna istota poza jej naturalnym środowiskiem.

Podała smycz Karmie i objęła ramieniem niespokojną elfkę, delikatnie głaszcząc jej nagi bok, by ją pocieszyć. „Jeśli twoje zmysły to za dużo, możemy wrócić do Hightail Inn lub znaleźć przyjemny, cichy odcinek plaży, aby uciec od tego tłumu i po prostu spędzić trochę intymnego, cichego czasu dla siebie” – zaproponowała. – Dziękuję, Thissle, ale za chwilę będzie mi dobrze.

Znów się uśmiechnęła i pocałowała przyjaźnie w słodkie usta smoczej dziewczyny. „Naprawdę muszę się przygotować, aby czuć się komfortowo w takich warunkach jak to”. "O popatrz!" Karma przerwała im. "Wydry!" – Znowu ten sprzedawca ciast? domyślił się Shaasta.

— Nie, wydry morskie — odpowiedział Królik, wskazując na wodę — to stworzenia, nie Rollingi. Shaasta i Thissle spojrzeli w kierunku wskazywanym przez Karmę. Tam, w słonej wodzie, między molo a masywną tamerańską łodzią, pływała grupa trzech szarych i białych wydr morskich, bawiąc się w łapanie i bieganie, a od czasu do czasu nurkując pod powierzchnią, tylko po to, by wrócić z dużymi skorupiakami.

jedna łapa i duży kamień w drugiej. Dziewczyny opadły na czworakach na skraju molo, aby lepiej się przyjrzeć, po raz kolejny powodując, że wszelka aktywność wokół nich ustała. - Och, jakie słodkie - zachichotała Shaasta, uśmiech na jej twarzy na widok trzech wielkich wodnych szczurów odganiających wszelkie utrzymujące się wątki jej niedawnej klaustrofobii.

– Można by pomyśleć, że wiele słodyczy skoncentrowanych w jednym miejscu narusza niektóre lokalne przepisy – skomentował Thissle, gdy jedna z wydr unosiła się na jego plecach, położyła mu na piersi małż i roztrzaskała go kamieniem, by dostać się do soczystego mięso w środku. „Och, nigdy nie możesz mieć za dużo słodyczy” – argumentowała Karma. Wydała dźwięk „tch-tch”, który zwrócił uwagę wydr. Trzy stworzenia morskie zatrzymały się w swoich igraszkach i spojrzały na trzy obserwujące je damy, patrząc z powrotem wielkimi ciemnymi oczami, które łapały popołudniowe słońce i iskrzyły się figlarnie. "Co ty robisz?" – zapytał Thissle.

– Mam trochę szczęścia – odparł Karma. Powtórzyła dźwięki „tch” i wydry podpłynęły bliżej molo, prawie na tyle blisko, że dziewczyny mogły sięgnąć i pogłaskać swoje mokre skóry. – Czy kiedykolwiek całowałeś wcześniej wydrę? – Tylko Delilah – powiedział Thissle – i ten facet, który prowadzi małą gospodę w Rainwood.

Ale nigdy zwykłą wydrę. – To ma przynieść szczęście – powiedział jej Shaasta. „Prawdę mówiąc, nie mogę powiedzieć, czy naprawdę coś w tym jest, czy to tylko stara bajka, ale nie ma nic złego w próbowaniu”.

Thissle potrząsnęła głową i uśmiechnęła się. – No cóż, wydaje mi się to trochę głupie, ale co ja wiem? W końcu jestem tylko młodym i bezmyślnym smokiem. Wszyscy pochylili się do przodu, z głowami opuszczonymi nad wodę, osłami w powietrzu. Po minucie wydawania cichych pocałunków do zwierzątek, wydry zniknęły pod powierzchnią, a następnie podniosły się z dziewczynami nos w nos. Mokre, słone pyski dotknęły ich ust w serii szybkich dziobnięć.

Potem tak szybko, jak się zaczęło, wydry ponownie ześlizgnęły się pod wodę, wynurzyły się w pobliżu drugiego końca molo i popłynęły do ​​leżących w oddali wodorostów. „Cóż, to było dziwne” — brzmiał werdykt Thissle. "Co było dziwnego?" – zapytał Shaasta.

– Delilah nigdy tak nie całuje. – Może by zrobiła, gdybyś ją poprosił. Karma spojrzał na Thissle'a i wzruszył ramionami: „To dlatego, że Delilah jest wydrą”. Thissle i Shaasta wymienili spojrzenia, po czym smocza dziewczyna odwróciła wzrok z powrotem na Królika.

– Ale to były wydry. – Mam na myśli to, że – zaczęła wyjaśniać Karma, po czym się rozmyśliła – ach, na razie nieważne. Wymienię to później. Chodźmy. – Jeszcze nie.

– Dlaczego? – zapytała Karma. – Wydry zniknęły. Thissle i Shaasta rzucili jej zdziwione spojrzenie. – Z kim ty mówisz, króliczku? Zaczęła wstawać.

– Proszę. dziewczęta, zostańcie jeszcze przez chwilę lub dwie. Głos, choć szorstki i subtelnie rozkazujący, był zdecydowanie kobiecy. Niepewne, czy mają zostać obrabowane lub zgwałcone, dziewczyny poszły naprzód, grały bezpiecznie i trzymały się nieruchomo.

pozycja zaproszenia. „Prawie na miejscu”, powiedział głos za nimi. Brzmiała trochę roztargniona. „Jeszcze jeden ostatni dotyk. Trzymaj to.

Trzymaj to. I…” jeden po drugim, poczuli delikatną dłoń na swoich pośladkach, a następnie lekki nacisk na swoje południowe gwiazdy, gdy nieznana dama za nimi dała im po jednej monecie, wkładając ich tyłki długim, palec pokryty futrem. Wy, panie, możecie teraz wstać, chyba że nie macie nic przeciwko temu, że byle przechodnie przyjmą wasze niewypowiedziane zaproszenie.

Och, i żebym nie zapomniała swoich manier, bardzo dziękuję za poświęcony czas i współpracę. Dziewczyny wstały i powoli odwróciły się. Przed nimi, uśmiechając się ciepło, stał rolnik kojot. Jej futro było ciemnoszare z jaśniejszymi plamkami. Pępka włosów, czarnych jak najciemniejsza noc, wieńczyła jej futrzaną głowę, opadała na ramiona i zwijała się za nią.

Jakby pani Natura była niezdecydowana, który kolor najlepiej pasuje do tej psiej damy, jej oczy nieustannie zmieniały kolory co pięć sekund, przechodząc od brązu, przez fiolet, przez niebieski, przez zieleń, do szarości iz powrotem na brąz. Jak to było typowe dla furlingów, ornitów i innych egzotycznych ras, ta kojot ubierała się lekko, pokazując swoje pokryte futrem krągłości. Stała na nogach palców, a jej stopy były obute w wysokie sandały, które były starannie zasznurowane do kolan. Jedyne inne ubranie na jej szczupłym, ale wciąż wyprofilowanym ciele to uprząż z miękkiej czarnej skóry, która była niczym innym jak szerokim paskiem wokół talii i dwoma paskami, które tworzyły X na plecach i sterczących piersiach. Jej uprząż zdobiła para srebrnych szpilek, po jednej przy każdym ramieniu.

Lewa była podobizną norki zwiniętej na poduszce, a jej odpowiednikiem była inna norka, ta furling w rzucie na trzy czwarte do tyłu, częściowo pochylona, ​​z łapami na kolanach i wysoko uniesionym ogonem. Z jej pasa, na lewym biodrze, zwisało mała, okrągła drewniana wiosło, ozdobiona podobizną tej samej norki, którą miała na prawym ramieniu. Na pasie miała też zwykłe woreczki, a także kilka piór, pędzli i kijów do węgla drzewnego. Pod lewą ręką trzymała gruby blok pergaminów do rysowania.

— Jeszcze raz — powtórzył Kojot — dziękuję ci za współpracę. Mam nadzieję, że każdy srebrny kawałek wystarczył na twoje usługi modelarskie. Shaasta wyglądał na zdziwionego. – Usługi modelarskie? - Rzeczywiście tak.

Posłuchaj - podniosła arkusz do rysowania, a dziewczęta zbiorowo westchnęły na to, co zobaczyły. Kiedy byli zajęci całowaniem wydr morskich, ten Furling zdołał stworzyć imponująco dokładny szkic trzech dziewczyn; a dokładniej, imponująco dokładny szkic mocno podniesionych tyłków dziewcząt. Karma wyglądała na zdumioną pracą tej kobiety. „To fantastyczne. Udało ci się nawet zasadzić różę na tyłku Shaasty”.

Thissle kiwnął głową, zgadzając się z oceną Karmy. – I za kilka minut, panienko? „Trikks”, odpowiedziała, ściskając dłoń dziewczyny przyjaźnie, „Jestem z Uptail Lodge, oddziałem Zakonu Norek w Mistport”. Wskazała na srebrną szpilkę na prawym ramieniu, a następnie na jej odpowiednik po lewej. "I Ty jesteś?" – Thissle – zaproponowała – z.

"O mój!" Łapa Trikksa powędrowała do jej pyska, a jej oczy rozszerzyły się, jakby właśnie zobaczyła ducha. — Może z Pinevale? Thissle wymieniła spojrzenia z przyjaciółmi: „To jedyne, o czym wiemy”. — A jeśli wybaczysz ciągłe grillowanie tego skromnego artysty — ciągnęła — czy przypadkiem naprawdę będziesz smokiem, ściśle mówiąc Copperem? Oczy Thissle'a zmieniły się; białka, tęczówki i źrenice zlały się w wirujące kałuże przezroczystej miedzi. "Pani Trikks, w co się pani bawi? Skąd ma pani wiedzieć, kim jestem?" Jej głos był niskim warczeniem, z nutą podejrzliwości i groźby.

Trikks zachowała spokój, choć jej oczy zdradzały jej podziw subtelną mocą, jaką emanowała ta dziewczyna. „Proszę, kochanie”, powiedziała, „Załóż spódnicę, przynajmniej na razie. Nie ma powodu do niepokoju.

Jestem po prostu zaszczycony, że znalazłem się w twojej obecności. Położyła ręce za sobą i w szczerym geście szacunku położyła łapy płasko na futrzanym zadzie. Thissle spojrzała na Karmę i Shaastę, szukając wskazówki. Wszystko, co mogli zaoferować było bezradne potrząsanie głowami i zdziwione wzruszenie ramion.

Być może to stworzenie po prostu pozwalało czarodziejce mówić za nią, chociaż nie było śladu słodkiego zapachu tej substancji na Kojocie. że twoje pochlebstwa są nie na miejscu." Oczy Thissle'a powróciły do ​​poprzedniego stanu: "Jestem tylko dziewczyną, dziewczyną smoka udającą człowieka, ale wciąż tylko dziewczyną, nic więcej, nic specjalnego." Trikks roześmiał się, słodka muzyka dla uszu i kojąca nerwy. „Twoja skromność jest bardzo zaniżona, drogi Smoku”. Położyła łapę z tyłu nagiego uda Thissle, delikatnie go poklepując, „i nie mam na myśli twojego cudownego wyczucia mody "Szczerze, pani Trikks," Thissle odpowiedział, "Zanim zaczniesz łamiąc zagadki, muszę jeszcze raz upierać się, że naprawdę nie jestem nikim, które ma jakiekolwiek znaczenie. Pewnie mylisz mnie z inną dziewczyną.

- Bzdura! Thissle poczuła, jak chłodny nadmorski wiatr pieści jej nagie pupę, a następnie palące ukłucie drewna na ciele, gdy Trikks podciągnął rąbek jej minisukienki i posadził wiosło, które… Chwilę wcześniej wisiała potulnie przy jej biodrze, prosto na odsłoniętym lewym policzku dziewczyny. Uderzenie spowodowało głośne uderzenie, które rozbrzmiało w górę iw dół ulicy i po drugiej stronie wody, powodując, że trzy wydry na chwilę podniosły wzrok znad swoich wodorostów. przed powrotem do swojej popołudniowej drzemki. Kojot puścił sukienkę Thissle, potrząsnął w jej kierunku wiosłem i skarcił ją.

- Odrzuć to tą niewinną, małą szaradą, dziewczyno. Tak jak w Pinevale jest tylko jeden, wszyscy wiemy, że jest tylko jeden młody bachor Miedzianego Smoka o imieniu Thissle, który wzywa Pinevale do swojego legowiska. Thissle potarła jej lewy bok.

Bolało znacznie w miejscu, w którym uderzyło ją wiosło Trikksa., ustaliliśmy moją tożsamość. Uniosła własną wiosło i odwzajemniła przychylność Kojota prosto na oba futrzane południowe policzki. czy ta skromna smocza dziewczyna jest kimś w rodzaju celebrytki? - Och, ale ty jesteś celebrytą, droga dziewczyno - poprawił ją Trikks. - W rzeczywistości jesteś legendą. Kto by pomyślał, że dostąpię zaszczytu, że sam Wiosłonosy Smok uderzy mnie w swój puszysty tyłek.

Zatrzepotała marzycielsko rzęsami na Thissle'a. – Bardzo ci dziękuję. Będę cieszył się tą chwilą przez cały czas.” Karma odciągnęła zdezorientowaną Smoczą dziewczynę na bok. „Thissle, co się tu dzieje z tobą i panią Trikks? Mam na myśli smoka wiosłowego? Czy to jak przepowiednia na przyszłość czy coś takiego? Shaasta prychnął i wymienił spojrzenia z Kojotem.

„Tak, jakby to było szokujące wydarzenie do przewidzenia”. „Och, ale nie mam na myśli przyszłości”, powiedział Trikks, „Mówię o epickiej opowieści o tym, jak ta dziewczyna stała się pierwszym smokiem w zapisanej historii, który został ujarzmiony i dokładnie wiosłowany przez nie-Smoka, tego marzycielskiego elfa, który uratował Pinevale.” „Och, masz na myśli Frelic Wierzba Łapa” Shaasta Powiedziała. „Tak, to jego imię.” Skinęła podekscytowana głową, przyłożyła łapy do piersi i znów zatrzepotała rzęsami. „To taki gorący facet. Po tym, jak z Pinevale rozeszła się opowieść o twoim subduuale, nie uwierzyłbyś, jak wielu inicjowanych z Mink, w tym ja, fantazjowało o tym, by zostać złapanym i wiosłować mu po tyłkach, a także dać mu to samo błogosławieństwo.

Zrozumienie w końcu zaczęło wbijać się w miedzianą głowę Thissle'a: „Och, ten mały epizod. To było jak rok temu? - Najbardziej parne opowieści szybko krążą po Zakonie Norek - wyjaśnił Trikks. - I pozwól, że ci powiem, ta słodka, mała niziołek, którą Frelic ma jako swojego ucznia, jest gorącym gawędziarzem. Twarz Thissle zmieniała się w kilka odcieni czerwieni.

„Och, masz na myśli Honeyrose?” „Tak, to jej imię. W noc po tym, jak Frelic przeszedł do historii, Honeyrose była w miejscowej gospodzie, rozmawiając z przyjaciółmi z Zakonu Norek z Ponytail Lodge; i pojawiła się opowieść o Wielkim Pogromcy Smoków. – Ten mały bachor – warknął Thissle. – Nad kubkiem miodu opowiedziała wszystkim o najbardziej upokarzającym momencie w moim życiu. Ile szczegółów zagłębiła w szczegóły? — Przedstawiła tylko krótkie podsumowanie twojej przygody — wzruszył ramionami Kojot.

Thissle skinął głową. „Pełną historię poznaliśmy dopiero tydzień później, kiedy została zaproszona do Ponytail Lodge, gdzie archiwista Renton wynegocjował z nią umowę”. – Sprzedała ten wpis w dzienniku? „Tak, chociaż kazał Honeyrose rozszerzyć to nieco, aby podać wszystkie najdrobniejsze szczegóły, zmieniając go z zaledwie kilku stron z jej dziennika w pełnoprawną epopeję o rudym ogonie”.

Westchnęła ponownie. „Kiedy dostaliśmy kopię w Uptail Lodge, pozwoliłam sobie stworzyć kilka ilustracji, które miałyby towarzyszyć tej historii. To był jeden z moich najprzyjemniejszych projektów w historii”. "Sprzedała historię Mistrza, który dał mi klapsy." Trikks objęła ramieniem Thissle. „Powinieneś być dumna z tej dziewczyny, kochanie.

Ona uczyniła cię sławnym w całym Niath i poza nim”. – Sprzedała historię o tym, jak Mistrz dał mi klapsy – powtórzył Thissle. – Kiedy wrócimy do tego, w końcu przyjmę jej małą ofertę, którą zawsze składa, kiedy nie ma już ochoty na rozmowę. Karma zachichotała. „Masz na myśli to słodkie maleństwo, które ona mówi?” "Który jest?" – zapytał Kojot.

Shaasta wykonała półobrót i wypięła zad, z jedną ręką opartą bezczelnie na biodrze. „Porozmawiaj z tyłkiem”. – To ten – odparł Thissle. – Tylko że to wiosło będzie mówić.

Mocno uderzyła w pośladki Elfa wiosłem. – Jeśli zaczerwienisz tył Niziołka, czy zechciałbyś zapisać ten incydent i przedstawić go Chatce Kucyka? – zapytał Trikks. Zrobię to – zgodziła się Thissle z diabelskim błyskiem w oczach. – A ten też będzie ode mnie prezentem.

I bardzo chciałbym spędzić z wami czas, panie i usłyszeć kiedyś więcej opowieści o ogonach. Karma wystąpiła naprzód: „Cóż, jesteśmy w drodze do miłego, małego klubu, który widzieliśmy wcześniej dzisiaj, Hot Summer Nights. Serdecznie zapraszamy do przyłączenia się do nas, pani Trikks.

Trikks uśmiechnął się i przyjął zaproszenie. - Jestem zaszczycony, panienko? - Karma - zaproponował Królik. - Jestem osobistym doradcą Frelica.

piękne imię. A ten odziany w niebo Elf na smyczy? — To jest Shaasta. Została właśnie kupiona od Southern Rose. – Ach, wydawało mi się, że rozpoznałam znak rozpoznawczy Varo, kiedy całowaliście wydry.

– Mocno uściskała Shaastę i obowiązkowo poklepała ją po dole. ty, mały króliczku. „Cóż, na co czekamy?”, zapytał Thissle, szarpiąc smycz Shaasty, „Chodźmy”.

„Och, to będzie niezapomniana noc” – przewidział Trikks, jako Smok Dziewczyna poprowadziła ich na północ, do ich wieczornego przeznaczenia, „zwłaszcza jeśli Brannel pracuje tam dziś wieczorem. Polubisz go; bardzo go polubisz." "Trzydzieści osiem! Trzydzieści dziewięć! - Pośladek Hansena czuł się, jakby płonął, gdy Frelic bezlitośnie go wiosłował. Elf nie czuł żadnej twardości na udzie, co mówiło mu, że klaps, który przyjmuje rolnik zgięty mu na kolanach, był rzeczywiście jedną z prawdziwej kary. twardość, jaką Hansen odczuwał przyciśnięty do jego jędrnego, futrzanego brzucha, wskazywała, że ​​jego Mistrz bardzo cieszył się pieczeniem jego ślicznego małego tyłka.Głęboko w nim, daleko pod ognistym bólem przeszywającym jego tyłek, zrozumienie, że jego niekwestionowane poddanie się karze przyniosło przyjemność do swojego Pana sprawił, że pokuta Wiewiórki była znośna.

Wiosło ponownie uderzyło go w tyłek, solidnie uderzając w prawy policzek i rozjaśniając odcisk łapy i piętno wierzby. Zamknął mocno oczy, by powstrzymać łzy, które w końcu groziły ucieczką w dół jego pyska: „Czterdzieści, panie!” Hansen odetchnął z ulgą, gdy w salonie pojawiła się nieoczekiwana wytchnienie. „Frelic, Hansen? Nie jesteście jeszcze gotowi do wyjścia? Elf zatrzymał się w połowie zamachu, wiosło uniósł się wysoko nad tyłkiem Wiewiórki. Odwrócił się, by spojrzeć na Furlinga Skunka stojącego w drzwiach, ubranego w zieloną chusteczkę bez rękawów. wokół góry, która pozostawiła jej brzuch i jedno ramię odsłonięte, oraz dopasowaną bardzo krótką, zieloną, plisowaną minispódniczkę, która pokazywała dużo czarnego i porośniętego białym futrem ud.

Frelic uśmiechnął się i skinął na nią, by weszła. Dołącz do nas. Niedługo będziemy gotowi. Mam tylko ostatnią sprawę do załatwienia. Skunkette podeszła do paleniska, jej szerokie biodra i gruby, krzaczasty ogon machały uwodzicielsko w lewo i w prawo przy każdym kroku.

Widząc Hansena rozciągniętego na kolanach Mistrza, z wysoko uniesionym ogonem jasno, a każdy centymetr kwadratowy białego futra ukazywał charakterystyczne szkarłatne b kary, instynktownie sięgnęła, by przejechać łapami po delikatnych, płonących południowych wzgórzach. najbardziej imponującą pracę ogona, jaką widziałem od wieków. Czy po prostu odpowiednio przygotowujesz swojego zwierzaka na wieczór, czy jest to o wiele poważniejsza sesja? - Obawiam się, że to będzie to drugie - odparł Frelic. - Tak właśnie myślałem.

Jego pupa rzeczywiście przypomina to, jak zawsze wyglądały moje i Mistie po przejęciu kolana pana lub panny Kez za karę. - Uśmiechnęła się współczująco do Hansena, choć nie mógł jej zobaczyć, i ścisnęła jego delikatny zad, pocieszająco, co spowodowało, że się skrzywił. „Biedna wiewiórka. Co zrobił? - Zgodził się na udział w pokucie Shaasty za to, że kosztował mnie ponad tysiąc sztuk złota, aby ich uratować - wyjaśnił Frelic. - Tak - wtrącił Hansen - jeden klaps za każdą sztukę złota.

Makae włożył jedną. łapa nad jej pyskiem i jedna nad zadem, „Och, tysiąc uderzeń kalibru karnego? Czy ich pośladki wytrzymają tak wiele znęcania się? Frelic roześmiał się i poklepał swojego zwierzaka po zadzie. - Nie za jednym posiedzeniem, nie mogli. Nie, przeprowadzamy to przez kilka tygodni, aż pokuta zostanie zakończona.

— Sesje po pięćdziesiąt klapsów na raz — powiedział Hansen — minimum jedna sesja dziennie. Jeszcze tylko dziesięć na tę rundę, a potem będziemy mogli się trochę zabawić. Makae usiadł na kanapie i przytulił się do elfa.

„Frelic, czy mogę przeprowadzić ostatnią dziesiątkę twojego zwierzaka? Wygląda na to, że wiosłowanie sprawia mu prawdziwą przyjemność. Frelic oparł wiosło na tyłku Hansena i uśmiechnął się diabelsko do Skunkette; jej lekki, piżmowy zapach był odurzający. Wiesz, to jest kara. - Założę się, że sobie z tym poradzę. Zanim pan Kez musiał zwolnić Mistie, często kazał mi podawać jej wiosła i odwrotnie, kiedy on i inni byli zbyt zajęci innymi sprawami, by poświęcić czas na zaczerwienienie naszych tyłków.

Odwzajemniła diabelski uśmiech. od ekspertów tutaj. Frelic skinął głową i kazał swojemu zwierzakowi przenieść się z jego kolan do Makae's, po czym przekazał wiosło Mephitowi.

przypomniał mu: „Nie zapomnij policzyć klapsów, kochaj Wiewiórko". Makae odsunęła ogon Wiewiórki na bok, wciskając go między prawą rękę a jego plecy i bez ostrzeżenia skierowała wiosło w sam środek swojego Tył. Wystarczająco trudno było ukraść Hansenowi oddech, a nawet sprawiło, że Frelic skrzywił się współczująco. „Czterdzieści jeden!”, krzyknął Hansen.

Kolejny klaps wylądował na jego pośladkach, wysyłając wybuch drewnianej agonii przez lewy policzek. „Czterdzieści dwa !” Natychmiast po nim nastąpił trzeci, uderzający har d na prawym skrzydle. "Czterdzieści trzy!" Frelic zauważył, że kogut jego zwierzaka ponownie wynurzył się z futrzanej pochwy, a zapach podniecenia Wiewiórki zmieszał się z zapachem Skunksa.

Nie wzbudziło to jednak u niego żadnego niepokoju; to nie samo wiosłowanie doprowadzało Hansena do szału. Nawet Delilah nie mogła cieszyć się tak silną karą, przynajmniej nie sądził, by jego bachor Wydra mógł. Nie, przyczyną palącej żądzy Hansena był po prostu fakt, że jego klapsy były mu dawane przez kolana gorącego młodego Furlinga Mephita. A kto mógłby go winić? Jest to rodzaj sceny, za którą wiele chłopaków i dziewcząt zapłaciłoby złotem, a nawet platyną, w tym on sam.

Jedno ostatnie uderzenie, mocniejsze niż poprzednie, wywołało ostatnią falę silnego bólu, który przeszył tyłek Wiewiórki. — Pięćdziesiąt, milady! Hansen krzyknął. „Dziękuję bardzo za zdyscyplinowanie tego skromnego zwierzaka”.

Makae roześmiała się, odłożyła wiosło i czule przesunęła łapami po tyłku Wiewiórki, palcami fachowo ugniatając gorące, świecące, ukarane południowe ciało. „To była moja przyjemność, kochana Wiewiórko. - Cóż, ma jeszcze pięćdziesiąt dziewięćset do cierpienia, zanim zakończy się jego pokuta - przypomniał jej Frelic - podobnie jak moja siostra; to znaczy, jeśli masz ochotę na miękkie, gładkie elfie tyłki.

Zatrzepotała na niego rzęsami, delikatnie przesunęła łapą w górę jego uda i pod spódnicę i pogłaskała jego nagi bok. – Och, z całą pewnością tak. Mrugnęła do niego psotnie i złożyła pocałunek na jego ustach, po czym kazała Hansenowi wstać, by mogła położyć się na kolanach elfa. To całkowicie zaskoczyło Frelica.

- Eee, Makae, co ty robisz? - Jak to wygląda, głupi elfie? powiedziała z powrotem na niego: „Oferuję ci mój tyłek za lanie”. Skunkette wił się żartobliwie na jego kolanach; jej piżmo stawało się silniejsze w miarę jak erekcja Frelica, wciskająca się w futro młodej damy, stawała się coraz twardsza. – A potem chcę, żeby trochę tych cynamonowych perfum spryskało mój tyłek, tak jak wcześniej twoje dziewczyny. „Chcę być odpowiedzią na odwieczne pytanie. Co to jest czerń, biel i czerwień?” Hansen uśmiechał się jak niegrzeczny uczeń, pocierając obolały, delikatny zad.

"Więc ty też lubisz dostawać klapsy?" Wzruszyła delikatnymi ramionami. „Oczywiście, że tak, bachorze. Norek ma o wiele większą liczbę członków Furball i Feathertail w całej Niath niż jakikolwiek inny Zakon? Wiewiórka skinęła w zamyśleniu głową. – Nigdy wcześniej o tym nie myślałam. Ale teraz, kiedy o tym wspomniałeś, wydaje się, że wśród nas ma miejsce ogromna ilość lania i innych bolesnych działań pod ogonem niż wśród innych ras.

ekspedycja badawcza w celu zbadania tego dalej jednego z tych dni.” „Jestem pewien, że jedna z loży Norek byłaby bardziej niż szczęśliwa mogąc sponsorować cię w tak szlachetnej misji” – odpowiedział Makae. „Teraz na co czekasz, Frelic? Mój tyłek potrzebuje teraz twojej niezbyt delikatnej opieki. " Frelic roześmiał się, a potem podciągnął tył spódnicy Mephita, chowając ją w siebie, unosząc jej ogon na bok, przytrzymując go wzdłuż pleców, i odsłonił jej nieopisanie cudowną lukrecję i pupę z bitej śmietany. Ugniatał w dłoniach miękkie, gorące kopce i uśmiechnął się do swojego w pełni podnieconego zwierzaka.

— Praca czarodzieja nigdy się nie kończy, co Hansen? Udając całkowitą powagę, Wiewiórka skinęła głową ze zrozumieniem: - Tak, to męczące zadanie, Mistrzu. Ale nagrody są warte trudu. – Rzeczywiście są, mój zwierzaku. Dłoń Frelica uniosła się, po czym opadła wdzięcznym łukiem, lądując mocno z tępym uderzeniem w lewy policzek wybrzuszenia Makae. Jej tył zatrząsł się uroczo po uderzeniu i znów wiła się na jego kolanach.

Kolejny klaps wylądował w drugi policzek, a następnie trzeci w środek. Dziewczyna cicho mruczała, gdy Elf ją rozgrzewał. Klapsy do tej pory trochę zabolały, na tyle, że plecy wygięły się jeszcze bardziej; jej pośladki uniosły się wyżej i odsłoniły słodką wilgoć tworzącą się między jej udami. Frelic powtórzyła ten wzór jeszcze dwa razy, przenosząc uderzenia do górnego wzniesienia jej zadu; lewo, prawo i środek; a następnie dała to samo jej niższym krzywym.

Zakończył rozgrzewkę mocniejszym oburęcznym klapsem w oba policzki, a następnie przesunął palcem po szczelinie jej płci. "Najbardziej imponująca, słodka, mała dziwka. Dopiero zaczęliśmy i już jesteś gotowa do zabawy." Westchnęła radośnie na dotyk Frelica na jej kobiecości i na dźwięk jego słodkiej mowy, a potem rozchyliła nogi nieco dalej, gdy poczuła, jak jego zwilżony pożądaniem palec przesuwa się i naciska na brzeg jej piżmowej dziurki. „Śmiało”, jęknęła, „Pamiętaj, że co tydzień poddaję się terapii gehennitami”. Frelic uśmiechnął się i wsunął palec w jej ciasny tyłek, przesuwając go po gorącej ścianie jej dolnego pokoju.

Sapnęła, gdy jego palec wbił się głęboko w nią; zacisnęła mocno wokół niego swoją południową gwiazdę, nie chcąc, aby ten moment się skończył. Prawie orgazmowała na jego kolanach, kiedy wyszarpnął palec spod jej ogona, i prawie orgazmu, kiedy włożył palec do ust i spróbował smaku dziewczyny. To było jak nic, czego nigdy wcześniej nie próbował, czysta ambrozja. „A teraz, kiedy już jesteś odpowiednio rozgrzany, słodki ogonku, jesteśmy gotowi, aby zmienić twój wspaniały tyłek w kolor zachodu słońca”. Wziął wiosło i położył się na delikatnym tyłku Makae z odnowionym wigorem, naprzemiennie w swoim zwykłym wzorze: lewy policzek, prawy policzek i środek w górę iw dół jej tyłka, aż jej policzki nabrały miękkiego szkarłatu i wiła się w czystym ekstaza na kolanach, błagająca i błagająca elfkę, by zabrał ją tu i teraz.

Jednak po dwudziestu uderzeniach Frelic odłożył wiosło i polecił Makae wstać. "Jeszcze nie, mała dziwko. Teraz, kiedy twoje pośladki zostały odpowiednio ogrzane na zewnątrz, musisz je ogrzać w środku." Wskazał na flakon perfum stojący obok kanapy, po czym zwrócił się do Hansena. "Idź przynieś świeży aplikator, kochanie." Hansen podreptał do łazienki, a Frelic polecił Mephit pochylić się i położyć łapy na siedzeniu jednego z krzeseł.

Czekając na powrót swojego zwierzaka, Frelic leniwie bawił się ślicznym tyłeczkiem Makae; jego dłonie delikatnie pieściły i masowały miękkie, wiosłowane ciało, a jego zręczne palce przesuwały się wzdłuż szczeliny utworzonej przez te słodkie, delikatne, futrzane policzki, penetrując między jej nogami, by na chwilę drażnić brzeg jej pośladka, i dalej ledwo wciska się w zewnętrzne fałdy jej słodkiej, lepkiej płci. Pół minuty później Wiewiórka wróciła z nową końcówką aplikatora, którą przekazał swojemu Mistrzowi. - Przygotuj jej tyłek do włożenia - polecił mu Frelic. Hansen uśmiechnął się radośnie i oblizał swoje kotlety. „O tak, dziękuję bardzo, Mistrzu”.

Uklęknął za pochyloną nad Skunkette i schował pysk pod jej ogonem, radośnie wciskając język głęboko w jej piżmową dziurę, podczas gdy jego Mistrz wyjął zużyty aplikator z rurki doodbytniczej przymocowanej do flakonu perfum i zastąpił go nowym. Frelic czekał cierpliwie, aż jego zwierzak napije się do syta rozkosznego tyłka Mephita. Oba roleczki mruczały głośno, gdy język Hansena wbijał się głęboko w Makae; kogut Wiewiórki był teraz dość twardy i pulsował rytmicznie.

To nurkowanie na ogonie może bardzo szybko doprowadzić dwójkę bachorów na szczyt Góry Norek. Ale Frelic nie chciał, aby osiągnęli jeszcze szczyt, więc mocno klepnął swojego zwierzaka w tyłek otwartą dłonią, aby zwrócić jego uwagę. "Dobrze, ogonowe dziwki, to powinno być dobre na teraz." Hansen niechętnie wyciągnął język z tyłka Makae i wydął wargi swojemu Mistrzowi. „Ach, i my też dopiero zaczynaliśmy”.

Pokojówka Skunkette zachichotała uroczo. „W porządku, kochanie. Jestem pewna, że ​​będziemy mieli okazję dokończyć to później”. Hansen podszedł i stanął obok dziewczyny.

Spojrzała przez ramię i mrugnęła do niego, po czym przyłożyła pysk do jego. Kiedy się pocałowali, Frelic włożył rurkę w tyłek Makae, a Hansen wsunął język do jej ust, pozwalając jej posmakować własnej słodyczy. - To trochę się spali - ostrzegł ją Frelic. Trzy razy mocno ścisnął gruszkę buteleczki i wypuścił olejek cynamonowy w tyłek dziewczyny, dokładnie pokrywając jej ścianę odbytu. Westchnęła ciężko, gdy pikantna, gorąca mgła płonęła w jej wnętrzu, prawie, ale nie do końca jak płynny ogień.

Jej futrzane policzki zacisnęły się mocno wokół rurki w jej tyłku, aw chwili złośliwości Frelic rozpylił kolejną porcję cynamonowych perfum głęboko w jej piżmowy tyłek, powodując, że na chwilę jęknęła i zemdlała. W końcu spalanie w jej odbytnicy zniknęło do głębokiego, przyjemnego ciepła, a jej mięśnie rozluźniły się, uwalniając uścisk na rurce, którą Frelic wydobył z jej głębi jednym szybkim i płynnym pociągnięciem. Wyjął aplikator z tubki i podał go Hansenowi, który Wiewiórka natychmiast wsadziła mu do ust. Podczas gdy Wiewiórka ssała patyczek o smaku Mephit, jakby był słodkim popem, Frelic ukląkł za Makae i zanurzył język w jej tyłku, smakując egzotyczną mieszankę cynamonu i Furling Skunk.

To było coś więcej niż tylko czysta rozkosz, smak był absolutny i totalny Nirvana, o czym świadczy intensywna sztywność erekcji wyraźnie widoczna między nogami Elfa. Aby nie rozlać swojego nasienia w salonie, Frelic zmusił się do oderwania się od dna Skunkette i wstał. Dał jej ostatniego klapsa w jej pyszny tyłek i odpiął spódnicę, pozwalając jej opaść z powrotem, by ponownie zakryła jej pośladki. Zamknął oczy, wziął kilka głębokich oddechów, skupiając się na sobie i chcąc, by jego podniecenie wróciło do normalnego poziomu.

Wreszcie gotowy, wziął wiosło i umieścił je na swoim miejscu przy pasie, pozwalając mu zwisać na lewym biodrze jak miecz. „Chodźcie teraz, moje zwierzaki” – oświadczył. Chociaż Makae nie była jego zwierzakiem, uśmiechnęła się i skinęła głową, pozwalając sobie na odegranie tej roli dla Elfa na wieczór.

„Zejdźmy na dół na wieczór wybornego jedzenia, dobrego drinka i świetnej muzyki”. Z miękkimi dłońmi w swoich futrzastych łapach, Frelic poprowadził swoje furlingi przez pokój i wyszedł na korytarz na trzecim piętrze, zabezpieczając za sobą drzwi. Ta historia, a właściwie cała i linia, to - G. Sutton (aka ), pewne prawa zastrzeżone. Te prace są udostępniane na warunkach Creative Commons Attribution / Share-Alike / Non-Commercial..

Podobne historie

Skąd ja cie znam?

★★★★(< 5)

Co się stanie, gdy skradzione jej nagie zdjęcie trafi do sieci.…

🕑 17 minuty Ekshibicjonizm Historie 👁 2,600

Kiedyś, jako żart, koleżanka zrobiła mi zdjęcie aparatem cyfrowym, gdy stałem nago w jej łazience po prysznicu. Śmialiśmy się z tego i zapomnieliśmy o jego istnieniu. Kilka lat później,…

kontyntynuj Ekshibicjonizm historia seksu

Moja randka

★★★★(< 5)
🕑 4 minuty Ekshibicjonizm Historie 👁 5,734

Dlaczego moja randka w ciemno chciała, żebym się z nim spotkał w Camelot? oraz m? Powiedział lunch, ale to miejsce GO-GO. Podają też jedzenie? Powiedział, że się nie spóźni, bo inaczej…

kontyntynuj Ekshibicjonizm historia seksu

Miejsce Stana

★★★★(< 5)

To prawdziwa historia tego, co robię w mieszkaniu mojego przyjaciela…

🕑 4 minuty Ekshibicjonizm Historie 👁 8,701

Ostatnio masturbowałam się w mieszkaniu mojego przyjaciela Stana. Zaprosił trzech przyjaciół, by obserwowali, jak to robię. Kiedy przyjechałem, mieliśmy napoje. Stan zasugerował, żebym…

kontyntynuj Ekshibicjonizm historia seksu

Kategorie historii seksu

Chat