Stephanie pozwala Nieznajomemu wyzwać ją na niesamowity wyścig ekshibicjonizmu.…
🕑 49 minuty minuty Ekshibicjonizm HistorieTo opowieść o Stephanie, cichej i powściągliwej kobiecie, która stopniowo zostaje wyrzucona ze swojej strefy komfortu z powodu wyzwań stawianych przez Nieznajomego… W pokoju hotelowym nic się nie poruszyło. W apartamencie z jedną sypialnią zapanowała ciężka, niemal dusząca cisza, czując się jak w domu przez ostatnie pięć minut. Cały pokój, mimo że nie był jeszcze obsługiwany przez pokojówki, emanował sterylną i spokojną atmosferą. Przynajmniej z zewnątrz, jedyna lokatorka pokoju – drobna bizneswoman, która stała nieruchomo przed dużym lustrem – zdawała się podzielać to poczucie spokoju. Jej ramiona zwisały wzdłuż ciała, jej brązowe włosy opadały gładko na ramiona i spoczywały delikatnie na wierzchu garnituru.
Przez te pięć minut nie poruszyła ani jednym mięśniem i wydawała się być w stanie transu. Tylko okazjonalne mrugnięcie jej oczu, wraz z chwilowym, mimowolnym zaciśnięciem szczęki, faktycznie zdradzało fakt, że jej umysł był ogromnym polem bitwy emocji i pragnień. To był długi tydzień w pracy dla Stephanie Henderson.
Nigdy wcześniej nie była w Bostonie, a zatłoczona podróż służbowa nie pozwalała jej zobaczyć większości zabytków. To może się wkrótce zmienić, pomyślała sucho. Może skończy jako jedna z atrakcji. Ta ostatnia myśl pojawiła się w jej umyśle bez zachęty i spędziła więcej niż kilka chwil próbując bezskutecznie ją rozproszyć. W końcu wyrwała się z transu i wyjrzała przez hotelowe okno.
Za szklaną ścianą wczesne wieczorne światło przedarło się przez kilka warstw chmur, rzucając matową poświatę na bostońskie ogrody publiczne. Stephanie patrzyła na te ogrody każdego ranka, kiedy ubierała się na kolejny dzień w bostońskim biurze. Dziś był jej ostatni dzień tutaj.
Dziś wieczorem wskoczy w samolot do domu i zapadnie w spokojny, relaksujący, wolny od pracy weekend. Stephanie złapała się na tym, że powoli odkurza jakąś niewidzialną plamkę na swoim garniturze, a jej myśli zaczęły wędrować dalej. Zanim jednak wsiadła na ten samolot, zanim mogła wrócić do domu i spędzić relaksujący weekend, odprężając się od stresu ostatnich pięciu dni, była mała kwestia wiadomości. Wiadomość. Stephanie poczuła, jak zasycha jej w gardle z podniecenia, oczekiwania, strachu, podniecenia i niepewności.
Wiadomość dotarła nieco ponad pięć minut temu. „Wiedziała”, od kogo to było, nawet jeśli nie miała pojęcia, kim naprawdę był ten ktoś. W pewnym stopniu spodziewała się nawet tej wiadomości, a mimo to zbiła ją z tropu, gdy nagle pojawiła się na jej telefonie.
Oderwała wzrok od Ogrodów za oknem i skupiła się z powrotem na telefonie. Wiadomość wciąż była otwarta na ekranie i po raz ostatni pozwoliła swoim oczom wędrować po krótkiej serii tekstu. „Cześć Stephanie” – zaczęło się.
„Mam nadzieję, że miałaś udaną wycieczkę do Bostonu”. Stephanie pozwoliła, by półuśmiech przemknął przez jej skądinąd niewzruszoną twarz. „Zorganizowałam dla ciebie małą rozrywkę, zanim w końcu wrócisz do domu.
Wszystko zaczyna się, gdy odbierasz paczkę z recepcji…” I tak to było. W recepcji czekała na Stephanie paczka. Na całym świecie była tylko jedna osoba, która wiedziała, co jest w tej paczce, iz pewnością jak noc następuje po dniu, tą osobą nie była Stephanie Henderson. Stephanie Henderson zamknęła oczy i delikatnie rozciągnęła szyję, obracając jednocześnie mięśnie ramion, jakby chciała uwolnić się od napięcia.
Przynajmniej teoretycznie, gdyby poszła i odebrała paczkę, nie musiałaby przez nic przechodzić. W praktyce, cóż, to była zupełnie inna sprawa… Lobby hotelowe było zaskakująco zatłoczone, biorąc pod uwagę koniec dnia. Zatrzymała się w dużym hotelu w centrum Bostonu, blisko zarówno biur, w których pracowała przez ostatni tydzień, jak i rozrywek i restauracji, których w podobny sposób odmówiono jej dzięki wysiłkom tej pracy.
Przy recepcji czekała mała kolejka ludzi, a Stephanie cicho wślizgnęła się za nimi. Nie rzucający się w oczy, niepozorny, w dużej mierze niezauważalny. „Sposób Stephanie Henderson”, pomyślała. To była jej druga wizyta dzisiaj w recepcji.
Wcześniej rano, przed ostatnią wyprawą do biura, zeszła na dół, żeby się wymeldować. Była w połowie wyjaśnienia, w jaki sposób chciałaby zostawić tutaj swój bagaż, aż do dzisiejszego popołudnia, kiedy członek personelu grzecznie jej przerwał. Najwyraźniej, wyjaśnił, wciąż była zarezerwowana na jeszcze jedną noc.
Cóż, to było więcej niż trochę dziwne. Sama zarezerwowała wycieczkę, jej praca opłaciła tylko pięć nocy i miała lot do domu. Powiedziano jej, że „ktoś” zadzwonił, aby dodać kolejną noc do jej pobytu i że już za nią zapłacono. Dziwna kombinacja nerwowości i oczekiwania, która wstrząsnęła jej światem dokładnie w tym momencie. Miała bardzo dobry pomysł, kim może być ten „ktoś”.
Mimo to jej lot miał dopiero się odbyć i nie mogła zaprzeczyć, że dzisiejszy prysznic i samotne miejsce do relaksu będą mile widziane. Nawet jeśli wiedziała, że jej tajemniczy dobroczyńca ma inne rzeczy na głowie niż jej relaks. Kolejka stopniowo się zmniejszała, ponieważ pracownicy recepcji ciężko pracowali, aby zadowolić swoich gości. Puls Stephanie był teraz nienaturalnie wysoki, gdy znalazła się jako następna w kolejce do obsłużenia, a przed jej umysłem zaczęły pojawiać się różne możliwości. Stephanie i jej tajemniczy dobroczyńca rozmawiali o… grze.
Gra dla Stephanie Henderson. Specjalna gra ze specjalnym celem. Rozmawiali o tym już od jakiegoś czasu i zgodzili się, że skończą z tym i namówią Stephanie, żeby zagrała w jakimś momencie w nadchodzącym miesiącu. Miała nawet podejrzenia, a nawet pragnienia, że wybierze tę podróż służbową, by skłonić ją do gry.
Jednak teraz, kiedy to naprawdę miało się wydarzyć, jej żołądek ścisnął się ze strachu, jak dokładnie zdecyduje się zinterpretować luźne zasady, które dla niego ustanowiła. Czy była na to gotowa? "Tak panienko?" głos wdarł się w jej myśli. Ona spojrzała w górę.
Mężczyzna za ladą recepcji zakaszlał uprzejmie, dając jej do zrozumienia, że powinna podejść bliżej. Za nią większa starsza kobieta marudziła, że Stephanie marudzi i wyraźnie spowalnia resztę czekających za nią gości. Stephanie otrząsnęła się z powrotem do bardziej bezpośrednich spraw chwili i podeszła do biurka. „Jestem Stephanie Henderson, pokój 101.
Jest dla mnie paczka?” Mężczyzna za ladą sprawdzał przez chwilę swój komputer i Stephanie dostrzegła błysk rozpoznania w jego oczach. – Ach, tak, pani Henderson. Coś dzisiaj do pani dotarło. Proszę tu zaczekać.
Mężczyzna zniknął na zapleczu na 30 sekund, dając Stephanie wystarczająco dużo czasu na wizualizację wszelkiego rodzaju dziwnych i cudownych przedmiotów, które mógłby przynieść. Kiedy w końcu wrócił, wrócił z małą lub średnią walizką na kółkach. Stephanie bez słowa wzięła walizkę w posiadanie.
Jej umysł pędził teraz tak szybko, jak jej puls, i ruszyła z powrotem do wind, ledwie pamiętając do ostatniej sekundy, by obdarzyć mężczyznę przy biurku szybkim uśmiechem w ramach podziękowania. Po otrzymaniu przesyłki Stephanie Henderson wróciła do swojego pokoju. Stephanie ścisnęła mocno kartkę i zmrużyła oczy, gdy w końcu skończyła czytać jej treść.
Kiedy ponownie je otworzyła, akcji towarzyszył jej nagły wydech, a spomiędzy jej ust wydobyło się słabe westchnienie. W tym momencie jej oddech był nierówny, a jej klatka piersiowa wyraźnie unosiła się i opadała, gdy walczyła o odzyskanie kontroli nad sobą. Wpatrując się dziko przed siebie, Stephanie ponownie stanęła twarzą w twarz z kobietą w lustrze.
Wyglądała znajomo, w jakiś dziwny sposób, ale jednocześnie wydawała się tak bardzo inna. Po kilku głębszych wdechach Stephanie Henderson odzyskała trochę samokontroli i udało jej się - przynajmniej tymczasowo - powstrzymać drżenie, które nękało jej dłoń. Powoli, ostrożnie, wciąż nie do końca ufając sobie, że znów jej nie zgubisz, Stephanie pozwoliła, by jej oczy znów spojrzały na kartę.
Na karcie nie było dużo tekstu, ale to, co było, mówiło głośno. Wyraźną, pogrubioną czcionką tytuł u góry karty brzmiał po prostu: „Objazd”. Pod nim znajdowały się instrukcje i wybór, który właśnie wprawił Stephanie Henderson w zawrót głowy. Karta miała podtytuł, żartobliwie napisany kursywą, który brzmiał: „Idź pobiegać lub popływać”. Stephanie zmusiła się teraz do ponownego przeczytania całej karty, aby upewnić się, że w pełni zrozumiała, o co została poproszona.
„W„ Go for a run ” musisz założyć strój do biegania i przebiec trzy mile wokół miasta. Nie martw się o pogodę, zadbaliśmy o to, abyś był odpowiednio ubrany”. Serce Stephanie zabiło szybciej na tę pozornie niewinną próbę uspokojenia jej. „W„ idź popływać ”musisz założyć strój kąpielowy i przepłynąć piętnaście długości w hotelowym basenie. Nie zabieraj ze sobą ręcznika ani żadnych innych ubrań na wycieczkę do - iz - basenu.
wykonał jedno z tych dwóch zadań, możesz przeczytać następną kartę." Nie miała bikini ani koszulki do biegania. Właściwie to było dokładniejsze, więc powiedzmy, że nie spakowała bikini ani koszulki do biegania. Pozostała jeszcze sprawa walizki, którą dostała. Kiedy po powrocie do pokoju otworzyła walizkę, powitał ją widok trzech średniej wielkości pudeł, zgrabnie przytulonych do siebie, zajmujących całą walizkę. Każde pudełko było oznaczone numerem: 1, 2, a do każdego pudełka była dołączona karta, a była to karta do pudełka 1, którą właśnie przeczytała po raz drugi.
Sama jeszcze nie otworzyła pudełka, ale zdała sobie sprawę, że nie ma już co zwlekać. Nadszedł czas, aby otworzyć pudełko i dokładnie zrozumieć, między czym została poproszona o wybór. Jej ręce wciąż zdradzały ukryte napięcie i nerwowość, które przenikały jej ciało, i przez chwilę grzebała w pokrywie pierwszego pudełka, po czym zatrzymała się, położyła dłonie na bokach i odzyskała spokój. Kiedy nieco zwolniła bicie serca i poczuła, że drżenie znów ustępuje, z przesadną ostrożnością położyła ręce z powrotem na pokrywie pudełka.
Pudełko było zwykłe, brązowe, chociaż solidność konstrukcji świadczyła o niezaprzeczalnej jakości. Wieczko pudełka pasowało idealnie, ale również odpadło bez wysiłku, gdy Stephanie przyłożyła odpowiednią siłę we właściwym miejscu. Odkładając delikatnie wieczko na bok, Stephanie przyjrzała się zawartości pudełka. Była tam para białych butów do biegania – oczywiście w jej rozmiarze – z jasnoczerwonymi lamówkami, które dodały trochę koloru.
Pasujące kolorystycznie do ozdób były dwa małe opakowania, starannie ułożone w opakowaniu na prezent w dokładnie tym samym odcieniu jasnoczerwonego. Stephanie zatrzymała się na chwilę, po czym delikatnie wyjęła obie paczki z pudełka i położyła je na swoim łóżku. Na razie zostawiła buty w pudełku i poszła rozpakować prezent, po czym nagle cofnęła ręce. Cofnęła się o kilka kroków i z szeroko otwartymi oczami ponownie oparła się o stolik naprzeciw łóżka.
Stephanie nie mogła się powstrzymać przed obejrzeniem nieznajomego w lustrze i przez chwilę wydawało jej się, że widzi dziwny głód w oczach kobiety, która odwzajemnia spojrzenie. Odrywając wzrok, odwróciła głowę, by znów wyjrzeć przez okno i zobaczyła gromadzące się na horyzoncie ciemne chmury. Prognoza pogody przewidywała ciągłe przelotne opady deszczu, a natura zdawała się potwierdzać tę prognozę.
Mogła po prostu odejść. Spakuj ubrania, zamknij walizkę i wyjdź z hotelu. Mogła zdążyć na samolot za trzy godziny i być w domu za pięć.
Co ją powstrzymywało? Nawet kiedy zabawiała się igraszką z ideą po prostu odejścia, przypomnienie, dlaczego nie mogła przepchnąć się na przód i środek jej umysłu. Nie mogła tak po prostu odejść, ponieważ część niej wiedziała, że tak po prostu odejdzie. A więc ta jej część dała mistrzowi gry… coś. Coś… głęboko osobistego. List.
List z wstydliwą tajemnicą, której mistrz gry miał nie otwierać. Sekret, o którym Stephanie nie chciała wiedzieć mistrz gry, ale ta szczególna część Stephanie zapewniała samą siebie, że wszystko jest w porządku, ponieważ mistrz gry nie miał pod żadnym pozorem otwierać listu. Mistrz gry nigdy nie otworzy listu, nigdy nie pozna sekretu i nic nie zostanie ujawnione. Inna jej część zastanawiała się, dlaczego ufa mistrzowi gry w tej sprawie – jej – ale ta część Stephanie, która potrzebowała mistrza gry, aby dostał list, zwyciężyła. Czekać.
Niektóre z nich nie były do końca prawdziwe. Mistrz gry miał otworzyć list tylko w jednym przypadku – gdyby Stephanie Henderson nie ukończyła swojego niesamowitego wyścigu. Ale wciąż mogła po prostu odejść, prawda, pomyślała Stephanie. Mogłaby napisać raport, opowiedzieć mistrzowi gry o swojej niesamowitej przygodzie i sfałszować szczegóły tego, jak parała się sztuką ekshibicjonizmu.
Mogła to wszystko robić z bezpiecznej poczekalni lotniska, ubrana w te same, bezpieczne ubrania biznesowe, które były znakiem rozpoznawczym garderoby Stephanie Henderson. Tylko że znajdzie sposób, by dowiedzieć się, że kłamie. Być może jej raport zdradzi coś na temat jej oszustwa.
Może ma ludzi, którzy dyskretnie ją obserwują. Tak czy inaczej, nie mogła ryzykować. Opierając się plecami o meble i skupiając się na opcjach leżących na łóżku, wiedziała, że ta mała jej część, która chciała zmusić Stephanie Henderson – sumienną, pracowitą, prymitywną i porządną Stephanie Henderson – do zrobienia tego, wygrał. Wzięła głęboki wdech i zrobiła dwa kroki w stronę łóżka. Czując się prawie jak obserwator obserwujący robota wykonującego swoją pracę, zobaczyła siebie powoli rozpinającą kolorowy papier owijający dwa komplety ubrań.
Pierwszą, która ujawniła jego zawartość, było „idź pobiegać”. Stephanie szybko wyjęła białą koszulkę do biegania i szorty, a potem mimowolnie westchnęła, gdy zdała sobie sprawę, że jedyną rzeczą, która pozostała w opakowaniu, była para prostych, gładkich białych skarpetek na kostkę. W ogóle nie było stanika sportowego. Na krótką chwilę podniosła papier do pakowania, żeby sprawdzić, czy nie wypadł bez jej zauważenia.
Nie była jednak dalej niż w połowie aktu, zanim poczuła absolutną pewność, że nieobecność sportowego stanika nie była przypadkowa. Przygotowała się na najgorsze i podniosła koszulkę do biegania. Był to prosty biały kolor, bez jaskrawego brandingu i reklam.
Dwa krótkie rękawy zakrywały górną część jej ramion, ale nic poza tym, a kiedy przesuwała dłonią po materiale, wiedziała, że koszulka jest mieszanką poliestru i lycry. Potrząsnęła głową, próbując oczyścić umysł, i wzięła głęboki wdech, podnosząc ubranie, by przyjrzeć się mu dokładniej. Stephanie Henderson była znakomitą biegaczką i nie była obca betonowym chodnikom w jej sąsiedztwie. Ludzie często widywali ją biegnącą z gracją, niemal bez wysiłku w luźnych, skromnych koszulkach i workowatych szortach.
Od razu zdała sobie sprawę, że skromność nie będzie istotną cechą tego biegu. Nigdy wcześniej nie miała obcisłej koszulki, ale widziała ich wystarczająco dużo u bardziej efektownych kobiet, by wiedzieć, że ta konkretna rzecz to koszulka kompresyjna. Przydatna do biegania, musiała przyznać, ale także ciasna i skłonna do wyszczególniania każdej krzywizny i linii w górnej części ciała.
Wydała zduszony okrzyk, gdy zdała sobie sprawę z implikacji tego ciasnego, podkreślającego figurę ubioru w świetle faktu, że będzie również bez stanika. Bezstronny sędzia najprawdopodobniej określiłby klatkę piersiową Stephanie Henderson jako „drobną”. Jednakże, chociaż mogła kupować staniki w sklepach z miseczkami A i B w domach towarowych, gdyby zapytała jakiegokolwiek czerwonokrwistego mężczyznę o szczerą opinię, usłyszałaby również, że nadrabia zaległości.
wszelki możliwy brak ilości z niezaprzeczalnym poczuciem jakości. Ciasna kompresyjna koszulka do biegania, w połączeniu z brakiem czegokolwiek pod nią, idealnie uwydatniłaby jej piersi podczas publicznego pokazu. I to nawet nie miało wpływu na kwestię pogody. Gdyby padało… och kochanie, co by było, gdyby spadł deszcz! Stephanie zacisnęła pięści i znów musiała zamknąć oczy.
To jednak nie pomogło. Obraz jej biegu w deszczu, jej obcisły biały podkoszulek coraz bardziej mokry, zszokowane spojrzenia przechodniów, gapiących się na jej coraz bardziej odsłoniętą klatkę piersiową. Przez chwilę zakręciło jej się w głowie i musiała położyć rękę na łóżku, żeby się uspokoić.
Przez chwilę zagubiła się w możliwej przyszłości. Przyszłość, w której Stephanie Henderson pędzi ulicami Bostonu, tysiące ludzi kręci się wokół, wszyscy są świadkami jej pierwszego aktu ekshibicjonizmu. W jej przyszłości deszcz padał uporczywie, równomiernie i bezlitośnie.
Czuła każdą kroplę wody, która uderzyła w przód jej koszulki. Każde zderzenie wody i materiału wyzwalało w jej ciele dziką reakcję nerwową, aż poczuła, że zaraz pochłonie ją surowa fizyczność pogody. Wpatrywała się w drogę przed sobą, celowo nie spoglądając w dół, by zobaczyć, jakie szkody woda wyrządziła jej wierzchołkowi. Nie było to jednak zbyt pomocne.
Spojrzenie w przyszłość pozwoliło jej jedynie uświadomić sobie, jaki wpływ wywierała na innych. Gdziekolwiek się udała, bostońscy mężczyźni przerywali to, co robili, a ich oczy skupiały się na przyszłej Stephanie. Nie na jej twarzy, nie. Nigdy na jej twarzy.
Żaden z mężczyzn nie nawiązał kontaktu wzrokowego, żaden z nich nie pamiętał ładnej twarzy ani falujących brązowych włosów opadających kaskadą na jej ramiona. Mimo to była niezaprzeczalnie w centrum ich uwagi. Przebiegając obok, czuła, jak głowy podążają za nią, i chociaż mokry, przylegający materiał koszulki mógł już nie być widoczny, mogła wyczuć, jak ich wzrok opada na obcisłe spodnie, które teraz zdobiły jej tyłek. Miłość Stephanie do biegania zapewniła jej ciało atlety, fakt, że ostatnie dziesięć lat dorosłego życia spędziła w dużej mierze ukrywając się przed wszystkimi wokół.
Gdy przebłysnęła przed siebie, przyszła Stephanie nie mogła już powiedzieć, że coś przed kimkolwiek ukrywa. Stephanie z przyszłości czuła, jak reakcja każdego mężczyzny na ulicy płonie w jej umyśle, pozostawiając po sobie ślad mieszanych emocji. Zakłopotanie, strach: tak i tak. Jednak wraz z tymi emocjami pojawiły się inne uczucia: uniesienie, podniecenie i niegdyś głęboko zakopane pragnienie bycia pożądaną. Jeśli reakcje mężczyzn wokół niej sprawiały, że Stephanie z przyszłości czuła się jak wzburzone morze doznań, to spojrzenia kobiet naprawdę rozpalały jej ciało.
Widziała w oczach niektórych kobiet niewątpliwe poczucie, że postrzegają ją jako zagrożenie. Ci, którzy wyszli na spacer ze swoimi chłopakami lub mężami, rzucali przyszłą Stephanie lodowate spojrzenie i próbowali – w dużej mierze bezskutecznie – zwrócić na siebie uwagę partnera. Widziała, jak dwie kobiety mamroczą coś pod nosem, kiedy przechodziła obok, i nawet nie słysząc tych słów, Stephanie czuła, jak jej uszy płoną na czerwono. Kilka kobiet obdarzyło ją nawet pełnymi podziwu spojrzeniami, a gdy przyszła Stephanie pędziła ulicą, mogłaby przysiąc, że jedna z kobiet nawet do niej mrugnęła, żartobliwie przygryzając wargę.
Stephanie z przyszłości poczuła, że natychmiast odwraca wzrok od flirtującej kobiety, ale potem zmusiła się, by spojrzeć za siebie i nieśmiałym uśmiechem odwzajemnić jej uwagę. Nieśmiały uśmiech, pomyślała! W tym biegu nie było nic nieśmiałego w Stephanie. Gdy poczuła, że niesie się ulicami Bostonu, przyszła Stephanie znów zbliżała się do jej hotelu, gdy nagle coś wyrwało ją z jej marzeń. Po powrocie do pokoju hotelowego Stephanie poczuła, jak coś przesuwa się po jej udzie, a szok wywołany doznaniem w prawdziwym świecie odciągnął ją – niechętnie – od pola widzenia.
Ponownie skupiając wzrok na otaczającym ją pokoju, szybko spojrzała na swoje uda, żeby zobaczyć, co naruszyło jej przestrzeń osobistą. Była bardzo zaskoczona, gdy odkryła, że winowajcą była jej własna ręka, jeden palec delikatnie dociskał jej skórę, figlarnie kreśląc linię wzdłuż jej lewego uda, i najwyraźniej mając na myśli tylko jedno ostateczne miejsce docelowe. Była jeszcze bardziej zszokowana, gdy odkryła, że jej druga ręka również przesuwała palcem po boku jej ciała, a teraz zatrzymała się tuż przy krawędziach jej prawej piersi. Mocno potrząsając głową, Stephanie odepchnęła ręce na bok i odkaszlnąła kilka razy, żeby w pełni wrócić do tu i teraz.
Jej umysł chwilowo oczyścił się z wszelkich wizji biegania w deszczu, sprawdziła gorące spodnie, które były dołączone do opcji biegania. Spodenki miały ciemniejszy odcień czerwieni niż podszewka butów do biegania i sięgały tylko o cal niżej od jej pośladków. Stephanie od czasu do czasu widywała innych biegających w takich strojach, ale ten był wielokrotnie bardziej obcisły i bardziej odsłaniający niż cokolwiek, na co zdobyła się na odwagę, by założyć się publicznie.
Miękka tkanina w jej dłoniach wydawała się niemal nieprzyzwoita iz pewnością nie było wątpliwości, że materiał uwypukli pełny efekt, jaki dziesięć lat codziennego biegania może wywrzeć na kobiece pośladki. Stephanie usłyszała słowa „o mój Boże” odbijające się echem w pokoju i z poczuciem winy spojrzała na drzwi pokoju hotelowego, zanim zdała sobie sprawę, że to ona faktycznie przemówiła. Z głową zwróconą w stronę drzwi, ponownie uchwyciła obraz kobiety w lustrze. Stephanie widziała teraz, że kobieta miała rumieńce na policzkach, których Stephanie wcześniej nie zauważyła, a jej dłonie i szyję lekko się błyszczały, co zdradzało pewną ilość kobiecego potu.
Spoglądając na łóżko, Stephanie zaczęła rozważać swoje opcje. Obcisła, biała koszulka kompresyjna i czerwone obcisłe spodnie czekały na przyszłą Stephanie w jednym możliwym wszechświecie. W innym wszechświecie Stephanie z przyszłości chodziła do iz hotelowego basenu w strojach kąpielowych bezpiecznie zapakowanych w drugą, jeszcze nieotwartą paczkę.
Druga opcja byłaby oczywiście krótszą opcją. Sprawę nieco komplikował fakt, że hotel, w którym się zatrzymała, miał dwie wieże, z lobby recepcyjnym pośrodku, które łączyło obie wieże. Oczywiście było oczywiste, że wieża, w której znajdował się basen, znajdowała się po drugiej stronie holu, w stosunku do wieży, w której mieszkała Stephanie. Stephanie instynktownie wiedziała, że Mistrz Gry musiał to wiedzieć w jakiś sposób.
Gdyby wybrała drugą opcję, musiałaby nosić strój kąpielowy do iz basenu przez coś, co niewątpliwie byłoby ruchliwym lobby, oraz wzdłuż kilku korytarzy i wind, gdzie byłaby w pełni widoczna. Nie miała złudzeń, że wybrany dla niej strój kąpielowy będzie skromnym kostiumem jednoczęściowym, zakrywającym większość jej torsu. Biorąc pod uwagę opcję biegania, w pełni oczekiwała czegoś skąpego i odkrywczego.
Oczywiście widziała już inne kobiety noszące takie stroje, bezczelnie obnoszące się przed podziwiającą lub zazdrosną publicznością. Jak trudne może być? Oczywiście te inne kobiety to nie Stephanie Henderson. Tamte inne kobiety nie miały reputacji do utrzymania i wyczucia, jakie zachowanie jest właściwe dla młodej kobiety. Być może jednak, pomyślała w duchu, może nawet Stephanie Henderson nie miała tak silnego zrozumienia, jakie jest właściwe zachowanie, jak początkowo zakładano. Jej wzrok błądził w tę iz powrotem między otwartym opakowaniem do biegania a nieotwartym opakowaniem do pływania.
Nie chcąc jeszcze rozpakować tego drugiego i być może kierując się głęboko zakorzenioną potrzebą rzucenia się na łaskę przypadku, Stephanie nagle chwyciła pakiet do pływania i – bardziej z przyzwyczajenia niż z czegokolwiek innego – szybko udała się do łazienki, żeby się przebrać. Kiedy już miała wejść do łazienki, zatrzymała się, odwróciła i po raz ostatni spojrzała na ubrania pozostawione na łóżku. Wyraz niemal żalu przemknął po jej twarzy, zanim został zastąpiony przez coś, co nadal wstrząsnęło Stephanie do głębi.
Poczuła, jak wzbiera w niej zobowiązanie, że nie będzie to ostatni raz, kiedy stanie przed możliwością biegania w tym ubraniu. Drżąc lekko z niekontrolowanego oczekiwania, Stephanie po cichu zniknęła w zaimprowizowanej przebieralni. Mocne kliknięcie zabrzmiało dziesięć razy głośniej, niż powinno. O dziwo, Stephanie usłyszała to nawet przez bicie własnego serca, kiedy stała na korytarzu na dziesiątym piętrze przed swoim pokojem.
Kliknięcie zamykających się drzwi pokoju wysłało falę uderzeniową przez jej ciało i była mocno osadzona na podłodze, gdy desperacko szukała samokontroli nad własnymi kończynami. Każde włókno jej istoty zdawało się mówić jej, żeby wróciła do pokoju i zakryła niepotrzebną ilość skóry, którą jej strój kąpielowy obnosił się obecnie ze światem. Potrząsając rękami, by spróbować złagodzić nieco paraliżujące ją napięcie nerwowe, eksperymentalnie zrobiła krok do przodu w kierunku wind na końcu korytarza.
Hałas z drugiego końca korytarza wywołał cichy pisk Stephanie, gdy w jej umyśle pojawiły się myśli o tym, że ktoś odkryłby ją w ten sposób. Uspokój się, pomyślała Stephanie. Musisz się uspokoić.
Jest o wiele więcej miejsc publicznych niż ten opuszczony korytarz, przez który możesz się jeszcze przedrzeć. Stephanie odchyliła głowę do tyłu i zacisnęła szczęki z determinacją. Szarpiąc lekko materiał kostiumu kąpielowego, daremnie próbując zakryć więcej ciała, po czym znów ruszyła do przodu. Jej nogi i ręce kołysały się w napięciu, niemal jak robot, i za każdym razem, gdy jej własne kroki wydawały dźwięk w korytarzu, musiała walczyć z chęcią zarzucenia rąk na klatkę piersiową i krocze.
Niemniej jednak zaczęła robić postępy w kierunku wind, które miały ją zawieźć do holu, aw jej oczach rosło dzikie podniecenie. Stroje kąpielowe, które zostały dla niej wybrane, nie były tymi, które naturalnie można by znaleźć w szafce Stephanie w domu. Etykieta, która wypadła z opakowania, gdy wyjęła bikini – jej usta były wtedy szeroko otwarte w szoku – wyraźnie identyfikowała ubranie jako pochodzące z linii strojów kąpielowych Victoria's Secret. Można śmiało powiedzieć, że Stephanie Henderson nie była cenioną, stałą klientką Victoria's Secret.
Góra bikini była bez ramiączek w stylu bandeau i owinięta wokół jej klatki piersiowej, aby przynajmniej zakryć jej sutki. Bandeau nie był jednak kompletny. Z przodu, między jej piersiami, dwie miseczki były połączone cienkimi pasmami materiału, który zapobiegał spadaniu bandeau, ale nie zasłaniał widoku jej dekoltu. Marszczenia po bokach bandeau tylko jeszcze bardziej podkreśliły kontury skromnej, ale hipnotyzującej klatki piersiowej Stephanie, a top kąpielowy ciągnął się wokół prostego zapięcia z tyłu, które Stephanie przysięgła zdradzić w każdej chwili. Cały bandeau miał bogaty kolor winogron.
Gdyby umysł Stephanie nie był skupiony na tym, co pomyślą inni ludzie, kiedy ją zobaczą, musiałaby przyznać przed samą sobą, że wygląda całkiem pięknie w tym stroju. Bandeau w kolorze winogron dobrze pasowało do jasnofioletowego dołu od bikini, którego cienkie, przypominające paski boki łączyły mały pasek materiału, który zakrywał jej najbardziej intymne miejsca, z nieco większym paskiem materiału na jej pośladkach. Podobnie jak bandeau, dół od bikini również miał efekt marszczenia, który zbierał się w materiale, tylko w tym przypadku marszczenia znajdowały się bezpośrednio nad jej tyłkiem, dzięki czemu materiał osadzał się głęboko między jej dwoma policzkami. Bez konieczności patrzenia w lustro Stephanie czuła, jak materiał delikatnie wsuwa się w jej pośladki. W przeciwieństwie do jej własnych – skromniejszych – strojów kąpielowych w domu, każdy klient hotelu, który akurat śledził Stephanie, miałby doskonały widok na jej wysportowany, dobrze zarysowany tyłek.
Chociaż na korytarzu nie było wiatru, który mógłby przemawiać, Stephanie wciąż czuła, jak powietrze delikatnie przepływa przez jej pośladki, a połowa każdego policzka była całkowicie odsłonięta. Ona – pomyślała Stephanie – nie wychodziła już na palcach ze swojej strefy komfortu. Zdążyła dobrze i naprawdę złapać pierwszy długodystansowy lot poza swoją strefę komfortu i zmierzała w nieznane miejsca. Podróż do wind zajęła mniej niż trzydzieści sekund, a na korytarzu nie było nikogo innego. Mimo to, gdy Stephanie stała przy drzwiach i nacisnęła przycisk wzywający jedną z wind, poczuła, jak ogarnia ją fala za falą radości, zakłopotania i oczekiwania.
Stała nieruchomo przez coś, co wydawało się minutami, gdy windy powoli jechały w górę na jej piętro, i z każdą mijającą sekundą czuła, że jej ubrania kurczą się o kolejny milimetr lub dwa, odsłaniając odrobinę więcej skóry każdemu, kto się na nią natknie. Stephanie nie mogła też pozbyć się myśli, że kiedy winda przyjedzie, ktoś może już w niej być. Nie tylko nie mogła otrząsnąć się z tej myśli, ale nie potrafiła nawet określić, czy byłaby rozczarowana, czy też poczułaby ulgę, gdyby winda była pusta, kiedy przyjechała. Głośny dzwonek zasygnalizował, że winda w końcu przyjechała i nie po raz pierwszy tego dnia w Stephanie zaczęła narastać panika.
Drzwi windy najbardziej na prawo rozsunęły się cicho i Stephanie z ramionami nienaturalnie sztywnymi po bokach weszła do środka. Winda była pusta. Stephanie na zewnątrz poczuła ulgę, choć musiała przyznać, że uczucie to było o wiele bardziej stłumione, niż się spodziewała. Oprócz tego uczucie ulgi było zabarwione czymś innym, czego nie potrafiła określić. Stephanie stanęła na środku windy i nacisnęła przycisk holu na panelu kontrolnym.
Kiedy drzwi się zamknęły, zasłaniając widok na stosunkowo bezpieczny korytarz, Stephanie przyszła do głowy myśl, że następnym razem, gdy drzwi się otworzą, najprawdopodobniej po drugiej stronie będzie ktoś jeszcze. Stephanie poczuła, jak coś w niej drży. Znowu pojawiło się to dziwne uczucie. Znajdowała się na dziesiątym piętrze, a winda do holu potrzebowała zaledwie piętnastu, dwudziestu sekund. Dioda na panelu kontrolnym odliczała piętra, gdy szła coraz dalej na randkę z lobby pełnym klientów i personelu hotelu.
Dziewięć, osiem, siedem, siedem, siedem. Siedem. Wytrzymać. Światło zgasło o siódmej. Z wstrząśnieniem zdała sobie sprawę, że winda też zwalnia.
Nie nacisnęła jednak guzika szóstego piętra, co pozostawiło tylko jedno inne możliwe wyjaśnienie… Stephanie przełknęła ślinę, gdy drzwi powoli zaczęły się otwierać. Za otwierającymi się drzwiami światła korytarza na szóstym piętrze świeciły jasno i oświetlały postać cierpliwie czekającego mężczyzny z głową zanurzoną w książce w miękkiej oprawie. Mężczyzna ledwie podniósł wzrok, gdy drzwi skończyły się otwierać. Wszedł do windy i zajął miejsce obok Stephanie, rzucając tylko pobieżne spojrzenie na panel kontrolny, by sprawdzić, czy jedzie we właściwym kierunku.
Stephanie stała jak sparaliżowana, patrząc prosto przed siebie, w zamykające się drzwi. Kiedy podłoga lekko się zatrzęsła, co wskazywało na dalszą podróż windy do holu, poczuła, jak jej serce bije szybciej, a pot znów zaczął się gromadzić. Pojawienie się mężczyzny w windzie uświadomiło mu nagle ogrom tego, co robiła Stephanie. Stojąc tam w stroju kąpielowym Victoria's Secret, była teraz bardziej wystawiona na tego nieznajomego niż kiedykolwiek przedtem na widok nieznajomego, a nawet przyjaciela.
Stephanie Henderson – osoba, którą jej przyjaciele i rodzina natychmiast określiliby jako „powściągliwą” i „cichą” – zmierzała teraz w stronę tłumu ludzi noszących to zwiewne bikini. Kiedy te myśli przebiegały jej przez głowę, poczuła ruch mężczyzny obok niej. Przez pierwsze kilka sekund jazdy mężczyzna wciąż czytał książkę.
Najwyraźniej pochłonięty jej treścią, mężczyzna początkowo rzucił Stephanie tylko krótkie spojrzenie z boku, żeby nie wpaść na nikogo już w windzie. Teraz jednak w mężczyźnie zaszła zmiana. Kiedy Stephanie odwróciła lekko głowę, żeby spojrzeć, oczy mężczyzny przestały przesuwać się po kartce i skupiły się na jednym punkcie.
Kiedy patrzyła, jego oczy powoli stawały się coraz szersze, aż prawie zdawały się wyskakiwać z jego głowy. Potem, jakby złapany na żyłkę, którą Stephanie fachowo dzierżyła, jego wzrok rozpoczął nieubłaganą wędrówkę w stronę odzianego w bikini ciała Stephanie. Mężczyzna, któremu na chwilę odebrało mowę, z lekko otwartymi ustami, pozwolił swoim oczom wędrować w górę iw dół ciała Stephanie. Właściwie czuła, jak jego oczy przesuwają się po jej skórze, w górę jej nóg, zatrzymując się na cienkich bokach jej majtek od bikini. Poczuła, jak jej twarz trochę się czerwieni, gdy wyobraziła sobie, że jego laserowe spojrzenie na jej pośladkach może przepalić cienkie fioletowe paski materiału i spowodować, że dół od bikini bezradnie zatrzepocze aż do kostek.
Gdy jego wzrok w końcu się podniósł, poczuła przyjemne mrowienie w miejscu, w którym wyobrażała sobie, że patrzy. Nagle cały świat eksplodował kakofonią wrażeń. Poza tym płynna jazda windą wydawała się teraz wyboista, ponieważ każde lekkie, drobne, prawie niezauważalne szarpnięcie szybu windy przebijało się przez jej prawie przeciążony system sensoryczny. Poczuła, jak jego wzrok spoczął na jej sutkach i prawie jak na komendę poczuła, jak twardnieją pod cienkim materiałem bandeau w kolorze winogron.
W końcu, po czasie, który wydawał się minutami, a mógł być tylko sekundami, jego oczy w końcu spotkały się z jej i stał tam, wpatrując się przez pełne dwie niewygodne sekundy. Potem, jakby poniewczasie uświadamiając sobie, jak musi wyglądać, potrząsnął lekko głową i spróbował coś powiedzieć. "Ahhh… cześć? Umm. tak, cześć." to było prawie wszystko, na co mężczyzna był w stanie sobie pozwolić.
Stephanie desperacko próbowała stłumić cichy, podekscytowany jęk, który czuła, jak narasta w niej, i zajęło jej jeszcze kilka sekund, zanim zaufała sobie i otworzyła usta, by odpowiedzieć. "Hej." — powiedziała z wymuszonym spokojem. Szybko machnęła ręką, co, jak miała nadzieję, zostało zinterpretowane jako przyjacielskie powitanie. Mężczyzna był średniej budowy, ubrany w jasnobrązową koszulkę i dość ładne ciemnoszare sportowe spodnie.
Był też, sądząc po ruchu na górze jego sportowych spodni, pod spodem miał dość luźne bokserki. Jego włosy były krótko obcięte, ale z wyczuciem stylu wokół grzywki. Gdyby Stephanie musiała zgadywać, powiedziałaby, że są mniej więcej w tym samym wieku. Stephanie nigdy wcześniej otwarcie nie zabiegała o względy mężczyzn, używając jej atutów fizycznych. Wcześniej to poszukiwania intelektualne prowadziły ją do przyjaciół lub potencjalnych partnerów.
Teraz, ubrana tak, jak była, Stephanie stwierdziła, że nie może zaprzeczyć, że – przynajmniej częściowo – cieszy się z jego zalotów. Mężczyzna zobaczył machanie Stephanie i poszedł go odwzajemnić, natychmiast posyłając książkę, którą niósł, z hukiem na podłogę. Zaskoczony mężczyzna sięgnął po to i zabrał trzy razy, aby podnieść go z dywanu.
Stephanie udało się na czas powstrzymać od śmiechu i zdziwiła się, gdy odkryła, że część jej potajemnie to kocha. Gdy mężczyzna w końcu wstał, winda sama się zatrzymała, a licznik na panelu kontrolnym zasygnalizował, że dwie osoby zostały bezpiecznie przetransportowane do holu. Stephanie wzięła głęboki wdech, żeby się uspokoić, a mężczyzna wydał z siebie zduszony kaszel, gdy jej klatka piersiowa nabrzmiała od wdychania powietrza. Gdy drzwi się otworzyły, Stephanie ponownie spojrzała na mężczyznę.
"Po tobie?" – grzecznie zapytała. Mężczyzna, wstrząśnięty spadającą książką i piękną kobietą przed nim, pospiesznie zbył ten gest i dał znak, że Stephanie – jako niekwestionowana dama w ich dwójce – z całą pewnością powinna iść pierwsza. Stephanie znalazła w sobie odwagę, by mały uśmiech zdobił jej usta i skinęła głową w uznaniu. Kiedy odwróciła się, by wyjrzeć na hol, poczuła, że odrywa się od własnego ciała. Poczuła, jak wysuwa się z windy prawie pod własną kontrolą, w rozległą przestrzeń poza nią.
Czując się jak bezstronna, zdystansowana obserwatorka własnych działań, zauważyła nawet, że mężczyzna powoli podąża za nią. Parę razy prawie się potknął, nie odrywając uwagi od cofającego się tyłka pięknej kobiety w skąpym bikini. Kiedy weszła do hotelowego holu z absurdalnie przesadnym spokojem, mężczyzna nagle nie był sam w tym, że Stephanie Henderson była bezpośrednim centrum jego wszechświata. Pod tym względem miał dziesięciu innych mężczyzn i kobiety do towarzystwa. Drzwi sali bilardowej otworzyły się na oścież i Stephanie prawie rzuciła się przez framugę.
Szybko sprawdzając, czy nikogo więcej nie ma w basenie, równie szybko zamknęła drzwi, oparła się o nie plecami i wybuchnęła śmiechem, który rozbrzmiał głośno w dużym obiekcie na dachu. Ostatnie kilka minut było absolutnie przerażające. Nie mówiąc już o absolutnie niesamowitym.
Przerażająco niesamowite. A może po prostu niesamowicie przerażające. Gdy salwy śmiechu powoli się uspokoiły, zamknęła oczy i ponownie wyobraziła sobie te ostatnie kilka minut.
Lobby było zdecydowanie najlepszą częścią. Kiedy wyszła na otwartą przestrzeń, dwaj pracownicy dyżurujący za recepcją w idealnej synchronizacji obrócili głowy, by obserwować jej ruch. Obaj pracownicy byli mężczyznami i obaj byli w połowie rozmowy z innymi klientami, kiedy drzwi windy ujawniły Stephanie masom. Zdezorientowani nagłą przerwą w rozmowie, hotelowi goście również odwrócili się, by spojrzeć na to, co przykuło uwagę personelu, i teraz podobnie przyglądali się pięknej postaci drobnej brunetki. Stephanie zmusiła się do przejścia przez hol do miejsca, gdzie druga winda umożliwiała dostęp do drugiej wieży.
Na szczycie tej wieży znajdował się basen, w którym kazano jej przepłynąć 15 długości. Starała się stłumić myśl, że – choć może to wyglądać dziwnie dla zgromadzonych wokół niej mężczyzn i kobiet – będzie musiała odbyć podróż powrotną mokrą, a małe kropelki wody błyszczą na całym jej ciele. Teraz byłoby to krępujące.
Mężczyzna i kobieta siedzieli przy stoliku w holu, pozornie czekając na taksówkę, z torbami czekającymi po ich bokach. Mąż i żona? Chłopak i dziewczyna? Stephanie nie wiedziała i nie mogła wiedzieć, ale wiedziała, że kiedy przechodziła obok nich obu, mężczyzna wyraźnie usiadł. Kątem oka widziała, że próbuje ją sprawdzić, nie będąc widzianym, jak ją sprawdza. Widziała również, że jego towarzyszka przejrzała jego daremne próby ukrycia tego równie łatwo jak Stephanie. Idąc dalej, Stephanie zauważyła, jak oczy kobiety się zwężają i na wpół wyobraziła sobie, że widzi słowa „suka” na jej ustach.
Stephanie wiedziała, że powinna się wstydzić, że tak się popisuje. Część niej była zawstydzona. Głęboko zawstydzony.
Jasne, niektóre kobiety nosiły ten styl ubioru publicznie. Niektóre kobiety zarabiały na życie również tańcząc nago w barach. Niektóre kobiety zakrywały się całkowicie, żeby nikt nic nie widział.
Zawsze myślała, że wie, gdzie się znajduje na tym spektrum od w pełni ubranego do całkowicie nagiego, ale zaczynała mieć wrażenie, że mogła po prostu zsunąć się trochę w prawo. Była też zmęczona. Nie jestem fizycznie zmęczony, przynajmniej jeszcze nie. Męcząca podróż służbowa nie do końca ją dotknęła fizycznie. To może musieć poczekać, aż bezpiecznie wróci do domu na weekend.
Nie, była zmęczona emocjonalnie. Nagle znalazła w sobie głos mówiący sobie, że jest zmęczona byciem tą cichą. Zmęczony byciem powściągliwą, profesjonalną ponad wszystko osobą, która po cichu zniknęła w tle. Miała dość bycia niezauważoną. Kiedy mężczyzna i jego partner nadal ją zauważali, poczuła, jak wzbiera w niej nowa studnia siły.
Zmusiła się do zatrzymania, a potem odwróciła się twarzą do pary. Utrwalając uśmiech na twarzy, by zamaskować fale przerażenia, podniecenia, strachu i podniecenia, na których aktualnie próbowała unieść się, zrobiła kilka kroków w ich stronę. "Hej." powiedziała Stefania. - Nie przypuszczam, żeby któreś z was wiedziało, gdzie jest basen, prawda? Stephanie oczywiście wiedziała, gdzie jest basen, ale nie o to chodziło w pytaniu. Mężczyzna nie odpowiedział i wydawał się zajęty zastanawianiem się, gdzie powinien spojrzeć, czy też powinien udawać, że nie słyszy pytania i pozwolić, by jego towarzysz sobie z tym poradził.
Wydawało się, że jego towarzyszka nagle posłała mu nieco miażdżące spojrzenie, po czym zwróciła się do Stephanie. „Najwyższe piętro, wieża południowa”. – powiedziała z nutą stali w głosie. „Prawdopodobnie powinieneś się pospieszyć.
Basen wkrótce będzie zamknięty”. Stephanie skinęła głową na potwierdzenie. Wiadomość otrzymana.
Zgrubne tłumaczenie: „Wynoś się stąd teraz, nie podoba mi się sposób, w jaki mój partner cię sprawdza”. "Dzięki." – powiedziała Stephanie ze słodyczą w głosie, która prawdopodobnie zabrzmiała równie mocno, jak się czuła. depcząc jej po piętach, Stephanie kontynuowała swoją podróż, wyczuwając, że za nią ta druga kobieta zaczyna mieć kilka rzeczy do powiedzenia swojemu mężczyźnie. Stephanie prawie zrobiło się go żal, ale była zbyt pochłonięta tą chwilą, żeby poświęcić temu zbyt wiele uwagi.
Znajdowała się teraz dokładnie na środku holu, przechodząc obok głównych drzwi wejściowych hotelu. Czy to była ona, czy ktoś na zewnątrz, coś uruchomiło drzwi i otworzyły się, wpuszczając zimne późne popołudniowe powietrze. Stephanie poczuła dreszcz, gdy bryza wdarła się do holu i zaczęła bawić się jej brzuchem, piersiami i nogami.
Jej nadwrażliwy zmysł dotyku krzyczał pod wpływem bryzy na jej nagiej skórze, a chłód powietrza dawał jej dziwnie przyjemne uczucie w okolicy pośladków. To było prawie tak, jakby jej wiatr dawał jej figlarny, lekki, niewinny klaps w tyłek, a Stephanie poczuła się zdezorientowana podnieceniem, jakie z tego powodu odczuwała. Stephanie, którą znała, z pewnością nie miała ochoty na tego rodzaju podręczne sprawy.
Oczywiście Stephanie, którą znała, była bezpieczna w swoim pokoju hotelowym, wymyślając wymówki, by nie ukończyć wyścigu. Zewnętrzne drzwi ponownie się zamknęły, a bryza ucichła. Stephanie szła dalej, pośród morza spojrzeń, westchnień i dezaprobujących spojrzeń. W rzeczywistości lobby nie było aż tak duże iw normalnym czasie kobieta mogła przejść przez całe miejsce w niecałą minutę. Stephanie podróżowała jednak w czasie bikini i była tak skupiona na emocjach tej chwili, że miała wrażenie, że minęło dziesięć minut, zanim w końcu dotarła do wind na południowej wieży.
Nacisnęła przycisk w górę, by wezwać windę, i niemal natychmiast drzwi centralnej windy rozsunęły się. Winda w środku była pusta, więc Stephanie z wdziękiem weszła do środka i odwróciła się twarzą do przodu. Była nieco zaskoczona, widząc stojącego tam mężczyznę z poprzedniej windy, który prawie też miał wejść do windy.
Nadal mocno trzymał swoją książkę i wydawał się nieco zaskoczony, że sam tam jest. Stephanie otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale jej umysł na chwilę zamarł. Po omacku szukała przycisku „otwórz drzwi” i przytrzymała go, żeby drzwi się nie zasunęły i mężczyzna nie został uwięziony na zewnątrz. Żadne z nich nie odezwało się ani słowem przez chwilę, a Stephanie zdała sobie sprawę, że nie może wiecznie przytrzymywać przycisku.
"Aha." Stephanie zaryzykowała: „Czy ty też wchodzisz na tę wieżę?” „Co? Umm, nie. Nie, przepraszam. Jestem… ahh…” mężczyzna wydawał się pochłonięty pytaniem i chwilowo niepewny, dokąd właściwie zmierza. Kiedy desperacko rozglądał się wokół siebie, aby zorientować się, gdzie jest, nagle uderzyła go iskra rozpoznania.
„Tak, zgadza się, idę do recepcji”. Mężczyzna powiedział z pewną dozą autorytetu w głosie. "Oh." – powiedziała Stephanie, niepewna, jak to się stało, że mężczyzna stanął przed nią. – Cóż, recepcja jest tam z tyłu.
Wskazała z powrotem na środek holu, a mężczyzna powoli odwrócił się, by spojrzeć na miejsce, które wskazywała. "O tak." - kontynuował mężczyzna, potykając się o te słowa. - Tak, tak, oczywiście.
Byłem… umm… po prostu upewniając się, że dotarłeś do, agh,… windy bezpiecznie.” Mężczyzna natychmiast zmrużył oczy, gdy ostatnie słowo uciekło z jego ust, a agonia pochłonęła rysy jego twarzy z powodu aż nazbyt oczywistej głupoty co właśnie powiedział. Stephanie nie potrafiła czytać w myślach, ale nie musiała nią być, by wiedzieć, że jedyna myśl, która teraz chodziła po głowie tego mężczyzny, była o wiele mniej grzecznym podejściem do „Ty idiota! Kto przy zdrowych zmysłach mówi coś takiego?!” Stephanie puściła przycisk „otwórz drzwi” i delikatnie przyłożyła dłoń do ust, aby ukryć uśmiech, którym się teraz uśmiechała. „Cóż, powodzenia na przyjęciu, proszę pana” Odpowiedziała i drugą ręką pomachała jeszcze raz. „Tak, err… dzięki.” Mężczyzna odpowiedział w odpowiedzi, powoli wycofując się i zmuszając do wesołego uśmiechu. Kiedy drzwi windy zaczęły się zamykać jej wielbicielka, Stephanie, miała nagły atak nie-Stephanie.
Ataki były ciągłe i przytłaczające w ciągu ostatnich kilku minut. „Przepraszam, proszę pana?” zawołała, po raz ostatni zwracając uwagę mężczyzny. odwróciła się, żeby na nią spojrzeć, a kiedy drzwi zawężały widok na kabinę windy, Stephanie obróciła się na palcach, pochyliła lekko w talii, położyła ręce na kolanach i seksownie potrząsnęła koleżanką z hotelu Potem, kiedy drzwi prawie się zamknęły, obróciła się z powrotem i kilka razy podskoczyła w miejscu. Pochłonęła ją ta chwila, gdy poczuła, jak bandeau podtrzymuje jej piersi, a jednocześnie pozwala im się kołysać, gdy delikatnie unoszą się i opadają wraz z jej ruchami. Drzwi w końcu się zamknęły i ostatnią rzeczą, jaką Stephanie usłyszała z holu, był dźwięk książki upadającej na podłogę po raz drugi w ciągu tylu minut.
Po prostu nie miała pojęcia, kim jest ta kobieta. Stephanie wciąż miała basen dla siebie, kiedy ukończyła dziesiątą długość. Podekscytowanie po spacerze w holu wciąż jej towarzyszyło i napędzało Stephanie do tego, co byłoby jej osobistym rekordem, gdyby miała ochotę zmierzyć się sama.
Nadal nie mogła pojąć kilku rzeczy. Po pierwsze, była publicznie z zakrytą zaledwie połową pośladków. Po drugie, czy naprawdę rozmawiała z tą dziwną parą takim pewnym siebie głosem? Po trzecie, o co chodziło z tym przedstawieniem, które zrobiła dla mężczyzny z windy? Dotarła do końca basenu i wykonała szybki zwrot, zanim wyruszyła na jedenastą nogę. Jej szczupłe ramiona miały w sobie ukrytą moc, a w połączeniu z napiętymi, atletycznymi nogami poruszała się z dużą szybkością węzłów. Żołądek jej się ścisnął, gdy wyobraziła sobie, jak będzie wyglądać, cała mokra i zdenerwowana, idąc z powrotem przez hol.
Czy było za późno, aby zadzwonić do konsjerża z telefonu przy basenie i poprosić o ręcznik? Czy było za późno, by rozważyć jej skromność. Odwróciła się i odepchnęła swoją dwunastą nogę, doskonale znając odpowiedzi na te pytania. Tak, iz całą pewnością tak. Południowa wieża jej hotelu miała piętnaście pięter. Zjechanie windą do holu z góry zajęłoby całe trzydzieści sekund, ale tak jak poprzednio, sekundy rozciągały się w minuty.
Tym razem od samego początku nie miała nawet windy dla siebie. Wynurzyła się z basenu zaledwie kilka chwil temu i odkryła, że w pewnym momencie jej pływania dołączyło do niej kilku starszych mężczyzn - może po czterdziestce. Wychodząc, pobudzona piętnastoma długościami i – być może nawet bardziej – myślą o tym, co miało nadejść, zdała sobie sprawę, że prawdopodobnie powinna pozbyć się trochę wody powierzchniowej spływającej z jej ciała.
Istniała różnica między „seksownym-kiedy-mokrym” a „po prostu ociekającym-mokrym”. Ta część niej, która była ciekawa, jak zrobić przedstawienie, stawała się coraz głośniejsza i bardziej wymagająca, a reszta Stephanie Henderson miała duże trudności z przemówieniem tej drugiej części do rozsądku. Zdecydowała, że zgodnie z duchem zasad, które zostały jej dane, mogła przynajmniej strząsnąć z ciała trochę bardziej oczywistej wody. Stała przy brzegu basenu – pozbawiona ręcznika – i szybko się otrząsnęła, zarzucając włosami na wszystkie strony, wykręcając ciało i ramiona w jedną i drugą stronę. Część wody spłynęła i teraz czuła, że jest mokra, ale nie nasycona.
Cała ta akcja została jednak powitana nagłym atakiem kaszlu. Spoglądając na basen, zdała sobie sprawę, że nie jest sama i że kaszel pochodzi od starszego mężczyzny, który ją zobaczył i całkowicie zepsuł swój udar, w wyniku czego połknął przyzwoitą ilość wody z basenu. Kiedy starał się odzyskać spokój, Stephanie zauważyła również, że ma przyjaciela, który siedział na jednym końcu z nogami w wodzie i chciał wskoczyć do wody, ale teraz był całkowicie pochłonięty występem Stephanie.
Stephanie poczuła, jak czerwień zażenowania zalewa jej policzki, i instynktownie odwróciła się, żeby wyjść. Zrobiła jednak tylko trzy kroki, zanim ta jej buntownicza strona przejęła kontrolę nad nogami. Nie pozwalając jej zrobić kolejnego kroku dalej, ta część niej zmusiła Stephanie do odwrócenia się i położyła ręce na biodrach.
Stephanie złapała się na tym, że znów otwiera usta. „Przepraszam panowie, czy ktoś widział mój ręcznik?” – zapytała, pozornie niewinnie. Mężczyźni bełkotali przez chwilę i udali, że rozglądają się po brzegu basenu.
Jednak po kilku krótkich chwilach stało się oczywiste, że żaden taki ręcznik się nie zmaterializuje. Jeden z mężczyzn złożył nawet naprawdę życzliwą ofertę pożyczenia jej swojego ręcznika. Stephanie uśmiechnęła się w duchu na ten dżentelmeński gest. – Och, wszystko w porządku, ale i tak dziękuję. Jestem pewien, że mogę spokojnie przemknąć się z powrotem do Północnej Wieży, nie będąc zauważonym.
Stephanie uśmiechnęła się do nich, a potem zaskoczyła samą siebie, mrugając do nich seksownie. wokół, wyszła z basenu i zagryzła wargę na tę myśl tego, co właśnie zostawiła tym mężczyznom, wyobrażając sobie. Po wyjściu z basenu Stephanie odkryła, że na najwyższym piętrze było z nią więcej niż dwóch mężczyzn.
Na piętrze znajdował się również mniejszy zestaw pokoi hotelowych, głównie większych apartamentów dla najbogatszych gości, a dwóch z tych gości czekało przy windzie, aby zjechać do holu. Wszyscy razem weszli do windy. Stephanie w swoim mokrym bikini, krople wody na jej odsłoniętej skórze, jej brązowe włosy teraz ciemnieją po pływać i rozpłaszczyć się do szyi i pleców. Jej towarzyszami w drodze powrotnej była – zbieg okoliczności – starsza kobieta z przyjęcia dzisiejszego ranka i jej towarzyszka. Teraz, gdy Stephanie miała z nimi kilka sekund, domyśliła się, że starsza kobieta była w była spóźniona, miała lekką nadwagę, choć daleko jej do otyłości i była ubrana w wyraźnie drogie ciuchy.
Sukienka, którą miała na sobie zakrywała ją całkowicie, choć materiał błyszczał w świetle kabiny windy. Na jej szyi wyróżniał się naszyjnik z dużych pereł i kilka pierścionków z cennymi diamentami. Jej własne czarne włosy wydawały się dłuższe niż brązowe włosy Stephanie, a także były proste i surowe. Jej towarzyszem był dobrze ubrany mężczyzna, który wyglądał na wczesnego, choć prawdopodobnie dość żwawego jak na swój wiek.
Smoking i eleganckie spodnie tworzyły obraz zamożności i wpływów, a Stephanie nie mogła czuć się bardziej niezgodna z tymi ludźmi, biorąc pod uwagę stan jej własnego stroju. Jej oddech znów przyspieszył i nie odezwała się ani słowem do kobiety ani do mężczyzny, gdy jechała do holu. Wcześniej kobieta strofowała ją, że nieco spóźniła się z podejściem do recepcji, i najwyraźniej nic, co teraz robiła Stephanie, nie poprawiało tego pierwszego wrażenia w oczach kobiety.
Stephanie usłyszała tut-tut kobiety, która pochyliła się, żeby szepnąć coś do swojego towarzysza. Nawet nie patrząc, czuła na sobie ukradkowe spojrzenia mężczyzny. Podobnie jak w przypadku mężczyzny z poprzedniej windy, Stephanie czuła, jak jego wzrok bada najbardziej intymne części jej ciała. Prawie poczuła się, jakby pieścił jej tyłek, i gdy już miała się prawie odwrócić, wyczuła, że patrzy na bok jej piersi. Przez głowę Stephanie przemknęła myśl, że jej sutki mogą być dość widoczne w materiale typu bandeau.
Zamykając oczy, mogła zobaczyć siebie oczami mężczyzny. Drobna brunetka w skandalicznym kostiumie kąpielowym. Jej tyłek był zakryty tylko do połowy, a z przodu jej topu wystawały dwa ostre punkty. Stephanie przełknęła ślinę, nie po raz pierwszy tej nocy, i prawie zachłysnęła się powietrzem, gdy winda nagle zadzwoniła, ogłaszając ich przybycie do holu. Stephanie wybiegła, gdy drzwi się otworzyły, nawet nie witając się z towarzyszami, i utkwiła wzrok w windach prowadzących do Wieży Północnej.
Idąc do przodu, zastanawiała się, dlaczego z każdym możliwym krokiem stawało się to coraz trudniejsze. Wcześniej była tu tylko na dole. Była wtedy prawie pewna siebie. Było jednak coś w wodzie na jej skórze. Czy to uczucie kropelek powoli opadających – niemal drażniących – po jej ciele uczyniło ją jeszcze bardziej wrażliwą, czy też po prostu fakt, że wszyscy będą się zastanawiać, dlaczego ta bezczelna piękność nie zadała sobie trudu, by się wysuszyć.
Było coś w tej podróży powrotnej, co sprawiało, że Stephanie prawie się przewietrzyła. Intensywność, surowe emocje tej chwili zaczynały do niej docierać. Oczy przed siebie, jedna stopa przed drugą, Stephanie przemykała przez lobby, przerywając rozmowy i ściągając na siebie uwagę.
Kiedy mijała zewnętrzne drzwi, ponownie otworzyły się, by wpuścić nocne powietrze. Tym razem interakcja zimnej bryzy z wodą na jej skórze wymusiła na niej drżący jęk. Jęk nie pochodził jednak tylko z zimna i Stephanie zaczynała się zastanawiać, czy uda jej się wytrzymać wystarczająco długo, by wrócić do pokoju. W końcu dotarła do wind i na szczęście nikt na nią nie czekał.
Kontynuując swój szybki, ostry oddech, była dotkliwie świadoma, że w pozostałej części holu panowała nienaturalna cisza. Po chwili, która wydawała się wiecznością, dzwonek nadjeżdżającej windy odbił się echem w holu, przerywając piekielną ciszę, a drzwi do szybu po lewej stronie zawołały. Z emocjami na ostrzu noża Stephanie rzuciła się do windy i gorączkowo wcisnęła przycisk „zamknij drzwi”, aby ktoś inny nie próbował dołączyć do niej podczas jazdy. Drzwi się zamknęły.
Oczy Stephanie się zamknęły. Na razie przeżyła….
Oto opowieść o tym, jak poznałam mężczyznę moich marzeń.…
🕑 6 minuty Ekshibicjonizm Historie 👁 1,421Nigdy wcześniej nie spotkałem nikogo takiego jak on, wszystko w nim było czystą perfekcją. Często zastanawiałem się, co widział w dziewczynie takiej jak ja? Nie jestem wysoki ani chudy, ale…
kontyntynuj Ekshibicjonizm historia seksuDowiedziałam się, że uwielbiam się obnażać i mój mąż też to uwielbia.…
🕑 8 minuty Ekshibicjonizm Historie 👁 1,523Przez przeszkloną ścianę w salonie widać było piękną panoramę San Francisco. Nocne światła i zatoka wydawały się bardzo spokojne, mimo że przez cały dzień padał deszcz. Byłem tu na…
kontyntynuj Ekshibicjonizm historia seksuByłam używana jako modelka na niegrzecznej imprezie z majtkami.…
🕑 7 minuty Ekshibicjonizm Historie 👁 1,684To prawdziwa historia sprzed około dwóch lat, chociaż zmieniłem imiona zaangażowanych osób, zrozumiesz dlaczego! Jako kierowca ciężarówki rzadko wracam do domu w ciągu tygodnia, ponieważ…
kontyntynuj Ekshibicjonizm historia seksu