Kiedy Flora miała piętnaście lat, jej ojciec, król, schudł o połowę. Kiedy miała szesnaście lat, nie mógł wstać z łóżka. Wtedy zaczęli przybywać zalotnicy.
Mężczyźni z każdego zakątka świata. Starcy i młodzieńcy. Mężczyzn, którzy byli członkami rodziny królewskiej i mężczyzn, którzy twierdzili, że nimi są.
Flora obserwowała z okna swojej sypialni kolejną procesję z chorągwiami opuszczającą pałac. Poczuła delikatną dłoń na ramieniu i bez patrzenia wiedziała, że to Marie, jej Pani i najbliższa przyjaciółka. „Ten był oszustem, jak mi powiedziano” – powiedziała Marie. Flora położyła głowę na ramieniu Marie.
„Nie książę, czy nie mężczyzna?”. Marie zachichotała i ścisnęła ją. „To pierwsze. Nie sądzę, by ktokolwiek testował to drugie”. Flora patrzyła na pokonanych.
Szli krętą drogą, która miała ich zaprowadzić do wioski. Ten człowiek może nie był członkiem rodziny królewskiej, ale był bogaty. Pub prawdopodobnie doczekał się dzisiejszego wieczoru dobrodziejstwa.
Rozległo się delikatne pukanie do drzwi. Marie odeszła od Flory, aby odpowiedzieć. „Jego Królewska Mość prosi o obecność księżniczki Flory”. Flora odwróciła się i zobaczyła naczelnego lokaja swojego ojca.
Jej brwi zmarszczyły się na chwilę. Król powinien odpoczywać po tak dużej i długiej audiencji. — Bardzo dobrze — powiedziała. Jej równowaga była wynikiem szesnastu lat samokontroli. Ścisnęła palce Marie, kiedy przechodziła, i poszła za lokajem do komnat ojca.
Zapukał i otworzył drzwi. Potem się wycofał. Chociaż u stóp królewskiego łoża stał mężczyzna, Flora poszła prosto do ojca. „Wasza Wysokość, nie masz koloru. Błagam o odpoczynek”.
Chłodna, sucha dłoń ujęła ją. „Odpocznę, kiedy poznasz doradcę Księcia Veiland”. Usta Flory rozchyliły się, ale szybko je zamknęła.
Veiland był zamkniętym, odizolowanym krajem, który nie przyjmował obcych. Nie przyjechali na igrzyska, na które każdy inny kraj wysyłał sportowców do rywalizacji. Często byli pomijani w negocjacjach handlowych, ponieważ odmawiali udziału. Ambasadorzy, którym pozwolono na wjazd, są zobowiązani do zachowania tajemnicy na temat tego, co widzą i słyszą za murami kraju. Kiedy Flora odwróciła się do mężczyzny u stóp łóżka jej ojca, na jej twarzy nie było śladu zdziwienia.
Veilander był szczupłym i śniadym mężczyzną. Jego oczy miały dziwny odcień zieleni i były ostre jak sztylet. Podeszła do niego i dygnęła. – Tak urocza, jak mówiłeś – zauważył doradca, najwyraźniej zwracając się do króla, choć nie spuszczał wzroku z Flory.
"Czy jesteś dziewicą?". To było odważne, odważne pytanie. Znów Flora pokazała swoje zdziwienie tylko na chwilę.
Spojrzała na ojca, który skinął głową. — Jestem — powiedziała. „, czy w rzeczywistości?”. - Nie wiem, co masz na myśli - powiedziała wyniośle Flora. Doradca przesunął palcem po jej ustach.
„Czy te słodkie usta kiedykolwiek sprawiły mężczyźnie przyjemność?”. Odtrąciła jego rękę. „Nie wierzę, że mój ojciec zaprosił mnie tutaj, aby mnie obrażać”.
Mężczyzna po raz pierwszy się uśmiechnął. „Pokaż mi swoje ręce”. Flora wyciągnęła je, a doradca odwrócił je dłonią do góry. Przyglądał się im, jakby były stronami księgi.
Zmarszczył brwi, a potem się uśmiechnął. Przesunął palcem po jej kciuku. – Ma silną wolę – powiedział doradca do króla.
„Księciu się to nie spodoba”. „Zawsze była dobrą, posłuszną córką” – powiedział jej ojciec. Flora nie była pewna, czy potulność to właściwe słowo, które ją opisuje. Nie była jednak zbuntowaną dziewczyną, więc może o to jej ojcu chodziło. Z pewnością nie sprzeciwiała się królowi.
Doradca przechylił głowę i wydawał się ją rozważać. Potem spojrzał Florze prosto w oczy. „Mój książę poinstruował mnie, że jeśli nadajesz się do niego, powinienem przynieść mu od ciebie buziaka”.
Flora uniosła podbródek. „A jak byś zebrał coś takiego?”. Uśmiechnął się, położył duże, silne dłonie na jej ramionach i pochylił się ku niej. Cofnęła się. "Ojciec?" zapytała.
„Czy jest twoją wolą, abym to zrobił?”. Raz jeszcze król skinął jej głową w zrezygnowany sposób, który nie dodał jej pewności siebie. Pozwoliła doradcy zmniejszyć odległość między nimi. Jego usta przywarły do jej ust w niemal niewinny sposób; ona do niczego więcej nie zachęcała, a on o nic więcej nie prosił. Mimo to przeszył ją dziwny, niemal nienaturalny dreszcz.
Zacisnęła dłonie po bokach, żeby nie dotknąć mężczyzny. Kiedy doradca zerwała kontakt, zmusiła się do głębokich oddechów, aby zachować spokój. Jego zielone oczy skanowały jej twarz. Na jego górnej wardze zalśniły kropelki potu. Flora nie miała kontekstu dla tego, co czuła.
Ciepłe i żywe to dwie rzeczy, które przyszły mi do głowy. Puścił ją, a ona cofnęła się o kilka kroków. - Twój książę - zapytała. "Jak on ma na imię?". Doradca otarł twarz białą chusteczką.
"Juliański.". Król nadal patrzył na doradcę z ostrością orła, która przeczyła jego chorobie. – Kiedy poznam twoją odpowiedź? on zapytał.
„W ciągu czternastu dni”, odpowiedział Veilander, „jeśli mój książę ma na to ochotę”. „Czy nadal mam prawo do odmowy?” — spytała Flora. Pytanie padło, zanim naprawdę je rozważyła. Twarz jej ojca poróżowiała, ale nie mogła tego żałować.
„Oczywiście, córko”. Doradca posłał jej jeszcze jedno długie spojrzenie, zanim ukłonił się królowi. Ukłonił się po raz drugi, bezpośrednio przed nią. A potem po raz trzeci dla obojga.
I wreszcie odszedł. Flora podeszła do łóżka ojca. Nałożyła mu na głowę szmatkę nasączoną ziołami. – Czy masz aż takie problemy z wydaniem mnie za mąż? zapytała. Uśmiechnął się słabo i zakaszlał.
„Nie, Dziecko. Wszyscy chcą cię zabrać z powrotem do swoich królestw. Ale potrzebuję mężczyzny, który zostanie tutaj i zostanie królem.
Odłóż wojnę domową, która z pewnością wybuchnie między moimi kuzynami, jeśli nie będziesz odpowiednio umiejscowiony .”. Flora spojrzała na jego starą, osłabioną twarz. Jedynym rodzicem, jakiego kiedykolwiek znała.
Jej matka zmarła przy porodzie, dwa lata po jej urodzeniu. To dziecko miało być płci męskiej, a poród martwego dziecka był postrzegany jako przekleństwo. Flora siedziała tej nocy z ojcem, karmiąc go i pomagając mu pić. Później wyszła, żeby mógł się wykąpać i ubrać do snu, ale wróciła wieczorem, żeby dopilnować jego brandy. - Jesteś dobrą córką - powiedział jej.
W jego głosie był smutek. - A ty jesteś dobrym ojcem - powiedziała, całując go w policzek. #. Sześć dni później, w świetle wschodzącego słońca, u bram pałacu ukazały się czarno-czerwone chorągwie. Kolorów i otoczenia nie widziano od ponad dekady, ale nie można było ich pomylić.
Książę Veilanda przybył osobiście, aby dostarczyć odpowiedź. Czarno-białe konie ciągnęły do bram zamknięty powóz królewskiej drużyny. Ze wszystkich stron otaczali ich rycerze w ciemnych metalowych zbrojach. Flora zadrżała na ich widok z okna swojej sypialni.
Marie trzymała ją, gdy wrota się otwierały i Veilanderowie mogli wejść. Dwie godziny później poproszono Florę o obecność z poleceniem, aby była ubrana tak, jak „przyjąć zagranicznego dygnitarza z ojcem, Jego Wysokością”. Marie ubrała Florę w szmaragdową suknię wyhaftowaną kryształami z południowych kopalń. Była o funty cięższa niż jej następna najlżejsza suknia, ale rzucała tęcze na cały pokój i sprawiała, że błyszczała w słabym świetle. Był to również dobry sposób na rozpoczęcie rozmowy.
Marie mogła później zetrzeć ból z ramion. Flora przedstawiła się w jadalni. Jej ojciec był tam w dziwnym łóżku, które przechylało się, żeby mógł jeść. Zagraniczni goście już przybyli. Rozpoznała tylko Doradcę Księcia, ale było o wiele więcej osób ubranych w czerń i czerwień Veiland.
Weszła do sali i zapadła cisza. Uniosła brodę, nie patrząc na nikogo poza ojcem, i najpierw mu dygnęła. Nagrodził ją lekkim uśmiechem.
„Flora”, powiedział słabym głosem, „To jest Julian, książę Veiland”. Odwróciła się. Jego włosy były ciemne, proste i opadały mu na ramiona. Jego oczy były jasne, jasnoniebieskie, widoczne nawet z drugiego końca pokoju.
Miał na sobie tylko czerń, a kiedy przechodził do niej przez pokój, poruszał się jak płyn. Spodziewała się wychudzonej, ostrej, siwej wersji mężczyzny, a to było coś innego. Był od niej co najmniej piętnaście lat starszy, ale tylko w sposób, który sprawiał wrażenie bardziej doświadczonego. Nie bardziej wiekowy.
Stanął przed nią i ukłonił się. Było tak cicho, że wydawało się, że wszyscy w pokoju, a może na całym świecie, musieli wstrzymywać oddechy. — Miło mi pana poznać, sir — powiedziała cicho Flora. Dygnęła i podała rękę. Julian pocałował go miękkimi, otwartymi ustami.
Ciepło rozpoczęło się na jej kłykciach, gdzie jego usta dotknęły jej skóry, i rozprzestrzeniło się na jej ramię. Spotkała jego oczy. Uśmiechnął się lekko, jakby wiedział, jak na nią działa.
- Przyjemność po mojej stronie, księżniczko - odparł Julian. Nawet jego głos był pociągający: miękki jak jedwab i bogaty jak aksamit. Cofnęła rękę tak grzecznie, jak tylko mogła, nienawidząc tego, że odcięła ją od ciepłej przyjemności, ale ciesząc się, że odzyskała zmysły.
Jednak nie pozwolił jej na długo odejść od swojego dotyku; jego dłoń spoczywała na jej łokciu, ogrzewając jej skórę przez rękaw sukni. Julian odsunął krzesło, które stało obok krzesła jej ojca. Każdy znalazł swoje miejsce i głos.
Nawet z niezręcznością Flora była dobrze wyszkolona w towarzyskich gracjach. Zwróciła się do Juliana i zapytała: „Czy miałeś trudną podróż? Musiałeś podróżować przez całą noc”. „Moją jedyną trudnością był czas, jaki zajęło mi dotarcie tutaj. Kiedy otrzymałem twój pocałunek, raczej nie mogłem się doczekać powrotu”. „Czy twój doradca przekazał ci go w taki sam sposób, w jaki go otrzymałeś?” – zapytała żartobliwie.
Na jego twarzy nie było śladu śmiechu. „Tak. Każdy niewinny oddech”. Flora pożywiła się, do czego nie była przyzwyczajona.
Na szczęście nie musiała szukać swojego głosu. Julian mówił dalej. „Wciąż trudno mi uwierzyć, że jesteś dziewicą w wieku małżeńskim. Myślałem, że takie dziewczyny, zwłaszcza królewskie, to mityczne stworzenia, jak jednorożce”.
Flora uznała, że to może nie czas na wspominanie, że dwukrotnie widziała jednorożca. „Jestem izolowana” – powiedziała. „I zawsze znałem swój obowiązek”. „W moim kraju obowiązek jest potwierdzony”. Flora uniosła podbródek i nie ukrywała chłodu w głosie.
„Potwierdzono, jak?”. Jej zmienione nastawienie sprawiło, że przyjrzał się jej jeszcze dokładniej. „Przyprowadziliśmy lekarza”. "Naprawdę?".
"Aby zapewnić-". Flora podniosła głos. „Ojcze, czy mam być tak zhańbiony, że lekarz chce potwierdzić moje dziewictwo?”. – Oczywiście, że nie – odparł król, odwracając się od swojej rozmowy. - Oczywiście, że tak - powiedział doradca księcia.
Niskie oburzenie dudniło ze wszystkich stron. Członkowie dworu królewskiego nie chcieli wątpić w słowo Flory. Nie pozwoliliby też, by jej niewinność została naruszona przez egzamin.
Veilanderowie nie pozwoliliby na żadne małżeństwo bez fizycznego potwierdzenia czystości. Wskazali, że na takie pytania można odpowiedzieć dopiero przed nocą poślubną, a nie po. W końcu Flora wstała i uniosła ręce. W sali zapadła pierwsza cisza od piętnastu minut. – Bardzo dobrze – powiedziała zduszonym głosem.
„Poddam się twojemu badaniu. Muszę jednak nalegać, żeby to było badanie przeprowadzone przez lekarkę lub akuszerkę”. „Możemy to zaakceptować” - powiedział doradca księcia. – Dobrze – powiedziała chłodno.
„W takim razie, kiedy spotkamy się następnym razem, moje słowo zostanie potwierdzone. Może znajdziesz sposób, aby potwierdzić swoje. Że możesz zaprowadzić pokój w królestwie mojego ojca”.
Wyszła z pokoju, nawet nie podając jej posiłku. Marie, która siedziała z innymi pomocnikami, pobiegła za nią. Kiedy wychodziła, niemal czuła na swoich plecach wyraziste, niebieskie oczy księcia.
#. Flora zgłosiła się do pokoju gościnnego lekarza Veiland i zapukała do drzwi. Nie była przygotowana na spotkanie z dość młodą, dość atrakcyjną kobietą.
Kiedy Flora dygnęła, kobieta się roześmiała. „Och, wejdź, ty. Mam odpowiedzieć na dwa pytania dotyczące twoich królewskich szeregowców”.
Flora starała się nie okazywać szoku wywołanego tym dosadnym językiem. Wskoczyła na łóżko, które pani poklepała. Flora położyła się i rozłożyła stopy. Zrezygnowała z bielizny, żeby nie mieć wstydu zdejmowania jej przy kimś. Ale nadal była bardzo spięta.
– Masz odpowiedzieć na dwa pytania? – spytała Flora, bardziej po to, by złagodzić zdenerwowanie niż z ciekawości. – Tak – powiedział lekarz. „Najpierw, aby ustalić twoje dziewictwo.
Nasmarowałem palce. Spróbuj się zrelaksować”. Końcówki palców delikatnie szturchnęły Florę i otworzyły ją. Wokół jej pochwy pojawił się lekki dotyk.
Potem palce zanurzyły się w niej i pomacały płytko. – Oto jest – powiedziała jej pani doktor. Jej palec pieścił wnętrze korytarza Flory w sposób, który nie był nieprzyjemny.
„Nietknięty, tak jak powiedziałeś”. Poczuła ulgę, chociaż Flora wiedziała, że nie kłamała. – Dziękuję – odetchnęła. „Jaka była druga rzecz, którą musisz wiedzieć?”.
– Twoje usposobienie – powiedział jej lekarz. Palce wycofały się z jej ciała, ale nie opuściły jej ciała. Nadal głaskali ją po zewnętrznej stronie. Wokół jej pochwy. Na jej najgładszej skórze.
Delikatny dotyk wywołał w niej dreszcze i dreszcze. Oddech Flory przeszedł w dreszcz. — A co z moim usposobieniem? sapnęła. Palce kontynuowały powolne krążenie. Znaleźli najbardziej wrażliwy guzek ciała, który Flora rzadko zauważała, a kiedy już to robiła, ignorowała.
Pani bawiła się nim lekko. „Twój książę pyta mnie, czy jesteś oziębły” – powiedział lekarz, obserwując zadyszkę Flory. Nogi Flory rozwarły się szerzej. Cokolwiek robił lekarz, było prawie nieznośnie pyszne. To nie był seks; wiedziała przynajmniej tyle.
"Co to znaczy?" — spytała Flora. Palce znalazły rytm niezgodny z jej płcią. – Pyta, czy potrafisz się nim cieszyć – odpowiedział lekarz.
Palce przesunęły się po niej; Flora poczuła się spuchnięta i mokra. — Och — westchnęła Flora. „Podoba ci się, księżniczko?”. – Tak – wydyszała. „Ale nie sądzę, że to jest coś, co powinienem robić”.
Palce pracowały ciężej. "Dlaczego nie?" – zapytał spokojnie lekarz. — Nie wiem — westchnęła Flora.
„Ponieważ wydaje się to zbyt miłe…”. Dotyk stał się delikatniejszy i zaczął unikać jej najprzyjemniejszego miejsca. Palce bawiły się wokół jej pochwy. Flora miała dziwne poczucie deflacji.
Prawie rozczarowanie. – On cię pokocha – powiedział lekarz, zabierając jej rękę. Flora zacisnęła nogi, czując napięcie w biodrach. – A więc zdałem twoje testy? – zapytała, jej głos wciąż był zachrypnięty. - Masz.
Porozmawiam z księciem - powiedziała gładkim głosem. Flora i usiadł. „Co mu powiesz?”. „Że z pewnością jesteś dziewicą i tak niewinną, jak jakakolwiek inna, jaką kiedykolwiek widziałem”. Flora odetchnęła z ulgą.
- Poza tym, jak sądzę, spodoba mu się twoja edukacja - dodała z uśmiechem. #. Tej nocy Flora miała swój pierwszy sen o Julianie. Wchodziła do sali tronowej, spodziewając się zobaczyć ojca na ozdobnym krześle. Zamiast tego siedział tam Julian bez koszuli.
Nic nie powiedział, ale poczuła wezwanie. A kiedy szła do tronu, on zszedł jej na spotkanie. Ich usta pasują do siebie jak język w rowku.
Ściągnął gorset jej sukni w dół, nie do końca odsłaniając jej piersi. - Mój książę - wydyszała, gdy jego usta przygryzły jej obojczyk. – Twój król – poprawił ją, ciągnąc ją po schodach do tronu. Usiadł w nim, rozsznurowując spodnie i uwalniając swoją płeć.
Wiedziała wystarczająco dużo, by wiedzieć, co to było, ale nie na tyle, by mieć oczekiwania co do rozmiaru lub kształtu. Pociągnął ją na swoje kolana, tuż za swoją erekcją. Jego ręce szorstko dotykały jej sukni, wyciągając pierś. Każdy dotyk jej skóry rozgrzewał ją.
Jego usta odnalazły jej sutek i sięgnęły po niego. Jego usta były jak ogień. Wygięła się lekko w jego usta. Trzymały ją solidne ramiona. Czyjeś ręce pociągnęły sznurowanie biegnące z tyłu jej sukni, uwalniając drugą pierś.
Dotknął ustami jednego sutka, a drugiego pieścił. Zakwiliła z przyjemności, a dźwięk odbił się echem w sali tronowej. - Jesteś moja - warknął w jej skórę. Pulsowanie, które wydobył z niej lekarz, wzrosło bez stymulacji. Flora złapała się za jego szorstkie włosy.
Jego ręka powędrowała między jej nogi. Kiedy dotknął jej mokrego, gotowego seksu, jej oczy otworzyły się ze zdziwienia. #. – Krzyczałaś, moja pani.
Marie pochyliła się nad Florą. Flora zamrugała, próbując oddzielić sen od rzeczywistości. Marie przywróciła ją do teraźniejszości. — To był sen — powiedziała w końcu Flora. Nie była pewna, czy może słusznie nazwać to koszmarem.
„Teraz nie śpisz” — uspokajała ją Marie, gładząc jej włosy miękką dłonią. – Czy podzielisz się moim łóżkiem? — spytała Flora. „Nie chcę być sam”. Marie weszła do środka, tak jak robiła to setki razy wcześniej. Objęła Florę ramionami i ścisnęła ją.
— Znowu twoja matka? zapytała. "Nie." — powiedziała Flora. „Julian.
Obawiam się, że mnie niepokoi”. – On też mnie niepokoi – powiedziała Marie. „Sposób, w jaki na ciebie patrzy”. Flora próbowała dostrzec wyraz twarzy Marie w przyćmionym świetle. „Jak on na mnie patrzy?”.
– Jakbyś nie była damą – odpowiedziała urażonym tonem. „Ostatnio czuję, że nie jestem” — wyznała Flora. „Z badaniami lekarskimi i tymi wszystkimi pytaniami o moje dziewictwo”. Maria mocno ją przytuliła. Flora w końcu zaczęła się odprężać od snu.
– Nigdy nie wątp – szepnęła księżniczce do ucha. Flora poczuła tętno w sercu, które teraz rozpoznała jako seksualne. Zapytała pod wpływem impulsu i bez konsultacji z ojcem. „Czy będziesz moją Panią, kiedy ja będę Królową?”. Marie ukryła twarz w potarganej koszuli nocnej Flory.
"Jeśli mnie pytasz.". „Proszę cię teraz”. Uniosła twarz. „Tak, księżniczko”. Flora pocałowała usta Marie w niezwykłej chwili niepohamowania.
Jej usta były najdelikatniejszymi rzeczami, jakie Flora kiedykolwiek czuła. Poczucie winy uderzyło natychmiast. Flora cofnęła się i przeprosiła.
„Tak mi przykro, Marie. Nie jestem sobą”. „Proszę, moja pani. Nie bądź”. Miękkie usta Marie dotknęły ust Flory i pozostały tam.
Podniecenie Flory przeszło od pulsowania do wrzenia. Nadal odczuwała skutki snu. Lekka, ustępliwa kobiecość Marie była idealnym przeciwieństwem agresywnego wizerunku Juliana.
Pocałowała Marie z otwartymi ustami i poczuła, jak język dziewczyny przesuwa się po jej. Delikatne palce badały jej koszulę nocną. Księżniczka w zamian przesunęła palcami po Marie.
Krzywizna jej eleganckiej szyi i cienkich ramion z cienkiej bawełny. Ich pocałunki stały się bardziej odkrywcze. Flora westchnęła w usta Marie. "Tak bardzo cię kocham, księżniczko," powiedziała Marie, całując jej podbródek i szczękę. Dzika przyjemność towarzysząca każdej myśli Flory o Julianie w niczym nie przypominała tego jedwabistego uwielbienia.
To sprawiło, że jej ciało śpiewało. Między jej nogami podniecenie stało się naglące. Flora nie pragnęła niczego więcej niż dotyku Marie, kończącej to, co zaczął lekarz. Ale Marie tego nie zaproponowała. Zamiast tego położyli głowy na tej samej poduszce i całowali się, aż Flora ziewnęła, a Marie zachichotała.
— Śpij — powiedziała Pani. Gładziła ramię księżniczki, aż zasnęła. #. Minął tydzień.
Król i jego ludzie negocjowali z Julianem i jego ludźmi. Flora nie mogła sobie wyobrazić, dlaczego tak długo to trwało. Każdej nocy śnił o Julianie. Każdej nocy pustoszył ją: piersi, usta, tyłek.
Każdej nocy budziła się z obietnicą jego dotyku między jej nogami. Dłoń, która znalazła drogę pod kilometrami materiału, usta, które posłały szelmowski uśmiech, zanim zniknęły pod jej spódnicami. Każdej nocy jej płacz przywoływał Marie.
Każdej nocy kładła się do łóżka z Florą. Ich dotyk stał się śmielszy, kreśląc gładkie, pierzaste linie na ich nocnych koszulach i na piersiach drugiej osoby. Poczuli gęsią skórkę na ramionach i patrzyli, jak ich sutki marszczą się z rozkoszy przez miękki materiał. Pewnego wieczoru Marie powiedziała jej: „Wolałabym, żebyś nie musiała być mężatką”. - Ja też tego pragnę - szepnęła Flora.
„Przynajmniej nie na jakiś czas”. W końcu, po ośmiu dniach, przybył od króla, wzywając ją na obiad następnego dnia. Usłyszałaby warunki swojego małżeństwa, wyraziła zgodę i zaręczyła się. Kolana jej się ugięły, ale złapało ją krzesło. Tego się spodziewała, ale nie mogła powstrzymać strachu.
#. Flora siedziała po lewej stronie ojca. Julian siedział po prawej stronie króla. Po ataku snów ledwie mogła patrzeć na swojego przyszłego męża.
Miał wrażenie, że już wiedział, jak wyglądała nago. Zamiast tego skupiła się na jedzeniu i długiej liście umów związanych z jej małżeństwem. Armia królewska zostałaby uzupełniona przez armię Veiland, aby ufortyfikować ją przed wojną domową.
Skarbiec Veiland miał zostać wykorzystany do odbudowy miast już dotkniętych konfliktem. Obie akcje zostały odebrane jako wyraz solidarności między krajami. Wejście do Veiland miało być wbudowane w mur graniczący z ich dwoma krajami. Kiedy jednak ogłoszono ustalenia dotyczące jej ślubu, Flora nie mogła powstrzymać się od bezradnego spojrzenia na ojca.
Postanowili, że w pierwszym roku musi być potwierdzona ciąża, w przeciwnym razie ślub może zostać unieważniony według uznania księcia. Lekarze opiekujący się królewską ciążą muszą być z Veiland. Wszystkie praktyki związane z porodem muszą być zgodne ze zwyczajami ojca. Julian wracał do Veiland na jeden tydzień każdego miesiąca, aby wykonywać tam swoje obowiązki. Jego żona pozostanie w pałacu.
Podczas jego nieobecności brat Juliana, Lucas, zajmował się potrzebami pałacu i pracował jako jego zastępca. Jednak kiedy dotarli do pałacu, gdzie pełniła codzienną funkcję, Flora poczuła w piersi płomień złości. Cały personel pałacu zostanie wymieniony.
Panie Flory też by były. – Nie – powiedziała w końcu Flora, przerywając czytanie. "Córka?" – zapytał król słabym głosem. To ją zahartowało.
„Moje panie zostają”. Mogła myśleć tylko o ofercie, którą złożyła Marie. Nie wycofałaby tej oferty. Zapanowała kompletna cisza. Po raz pierwszy spojrzała bezpośrednio na Juliana i bardzo się starała, by jej ton był błagalny.
Głód w jego wyrazie twarzy prawie zatkał jej usta, ale pchnęła do przodu. „Nie spodziewam się, że będę miał mojego ojca dużo dłużej. Zastępujesz personel, który znam od dzieciństwa. Proszę, mój książę”. Rozważał ją.
Widziała, że cieszył się z przewagi. „Pójdę na to ustępstwo. Jako prezent ślubny”.
Zalała ją ulga. "Dziękuję Ci.". „Właściwie to drugi prezent ślubny”. Flora spojrzała na niego pytająco, a on wyciągnął do niej rękę po drugiej stronie stołu, zapraszając ją, by wstała. Zrobiła, jak jej kazał, a on podszedł do niej wokół stołu.
Flora pomyślała, że jej wyobraźnia zintensyfikowała wspomnienie gorąca wokół jego dotyku, ale w chwili, gdy jego goła dłoń dotknęła jej nagiego łokcia, ciepło rozlało się po niej. Delikatnie, do jej ucha, szepnął. „Raport mojego lekarza sprawia, że nie mogę się doczekać naszej nocy poślubnej”. Spojrzała na niego, zaskoczona, że był tu taki bezczelny.
Mówił głośniej. „Dostarczyłeś mi dowód swojej czystości. W zamian, jak prosiłeś, oferuję dowód, że mogę zaprowadzić pokój w królestwie twojego ojca”. Strażnicy Veiland wprowadzili dwie postacie przez drzwi sali. Flora zmarszczyła brwi i wtedy ich rozpoznała.
Kuzyni jej ojca. Minęły lata, odkąd widziała ich osobiście, lata, odkąd nawoływali do powstania przeciwko jej ojcu. W pokoju rozległo się ogólne westchnienie. – Uklęknij – powiedział Julian konwersacyjnym tonem. Obaj mężczyźni upadli na ziemię.
Flora usłyszała, jak ich kolana uderzają o marmur. – Przyrzeknij wierność – poinstruował, również lekkim głosem. „Niech żyje król”, powiedział pierwszy mężczyzna. „Teraz i na zawsze”, powiedział drugi.
Ojciec Flory miał łzy w oczach. Nie potrafiła ocenić, czy była to ulga, czy smutek. - Zabierz ich do więzienia - polecił Julian. „Król może zdecydować, co z nimi zrobić”.
Podczas gdy mężczyźni byli eskortowani, Julian ponownie szepnął jej do ucha. „Czy jesteśmy rozstrzygnięci, księżniczko?”. – Tak – odetchnęła z powrotem. Jego usta musnęły krawędź jej ucha, gdy się cofnął. Z trudem zapanowała nad swoją powagą.
Pomógł jej usiąść i zajął swoje miejsce, nie dotykając jej więcej. „Wrócę, aby wyjść za mąż za dwa tygodnie” - powiedział Julian. Flora szybko zwróciła się do ojca. Typowe zaręczyny trwały co najmniej miesiące. Wystarczająco dużo czasu, aby para przyzwyczaiła się do siebie.
Za dwa tygodnie Flora miała spędzić noc poślubną z nieznajomym. – Dwa tygodnie są do przyjęcia – powiedział król. Flora musiała się skoncentrować, by upewnić się, że jej zmartwienie nie było widoczne na jej twarzy. Ona również skinęła głową.
Proszenie o opóźnienie byłoby zawstydzeniem, zwłaszcza biorąc pod uwagę zły stan zdrowia jej ojca. Podano deser i podano do niego bogatą herbatę z alkoholem. Teraz, kiedy umowa została zawarta, rozmowa przy stole wydawała się łatwiejsza. Złożyła uprzejme gratulacje z uśmiechem, jak miała nadzieję, wyglądającym na zachwyconą. Wkrótce Julian podniósł ręce, żeby coś powiedzieć.
„Wasza Wysokość”, powiedział do króla, „w moim kraju jest zwyczaj przypieczętowywania przyrzeczenia małżeńskiego pocałunkiem. Czy pozwolisz mi?”. Serce Flory przyspieszyło.
Przełknęła. - Oczywiście - powiedział król, patrząc na Florę. Wstała, chociaż miała zawroty głowy. Julian podszedł do jej strony stołu prawie zbyt szybko. Dotknął jej skomplikowanych warkoczy i przesunął miękkim palcem po karku.
Wokół niej rozległ się cichy szum, przypominający rój os. Odwróciła wzrok od Juliana na wystarczająco długo, by wiedzieć, że to mężczyźni z Veiland wydali dźwięk. Jego dłoń u podstawy jej czaszki odwróciła jej twarz z powrotem do jego. Wciągnął powietrze obok jej ust i zamknął oczy. - Wciąż taki słodki - wyszeptał.
„Ale może trochę mniej niewinny”. Florze zrobiło się ciepło na myśl o swojej Pani. Ale zamiast tego szepnęła: „Twój lekarz był dokładny”. Uśmiechnął się.
Kiedy jego usta dotknęły jej, pierwszą rzeczą, o której pomyślała, było to, że w niczym nie przypominały ust Marie. Skóra była szorstka; jego dotyk nie ustępował. Jego usta zmusiły ją do otwarcia. Buczenie stało się głośniejsze.
Trzymał jej głowę i zawładnął jej ustami w sposób, który podpalił jej niechętne ciało. Julian przerwał pocałunek, który zaczął. Poczuła jej f i zobaczyła, jak się uśmiecha.
Buczenie ustało. - Dopóki po ciebie nie wrócę, śpij sam w swoim łóżku - wyszeptał. „Marie nie jest tak niewinna jak ty”. Była tak zaskoczona, że nie mogła odpowiedzieć. Jej f z pewnością pogłębiło się i stało się bolesne.
Dopiero gdy posłał jej surowe, wyczekujące spojrzenie, odzyskała głos. – Tak, mój książę – wyszeptała. Skinął jej głową, a jego rozbawiony uśmiech powrócił.
Veilanderowie wstali dopiero po tym, jak Julian odsunął się od Flory. Wyszli jako jedna, czarno-czerwona jednostka. Flora rozsiadła się na krześle, zauważając, jak słabe są jej nogi. Ona i jej ojciec spojrzeli sobie w oczy, ale żadne z nich nie odezwało się..
weekendowa przerwa na spotkanie z bratem sprawia, że fantazja staje się rzeczywistością…
🕑 7 minuty Biseksualny Historie 👁 1,670Pomysł na to zawsze mnie rozgrzewał, zawsze budził we mnie wzruszające uczucie, ale do tego weekendu nigdy wcześniej nie wyobrażałam sobie, że to się stanie… Młodszy brat mojego męża…
kontyntynuj Biseksualny historia seksuPierwsze doświadczenie biseksualne…
🕑 5 minuty Biseksualny Historie 👁 2,130Nadal klęczałam, smak spermy Roba w ustach i na języku. Woda z prysznica była tak gorąca jak doświadczenie, które właśnie miało miejsce, gdy spływała z naszych nagich ciał. Rob kazał mi…
kontyntynuj Biseksualny historia seksuEntuzjastyczni początkujący, pragnący poszerzyć swoje granice, nadal przyjmują wskazówki.…
🕑 12 minuty Biseksualny Historie 👁 2,556Kiedy Doug wyszedł z pokoju, kierując się do łazienki, Julie pochyliła się, by szepnąć do męża, który ukląkł na łóżku przed nią: „Jak było?”. "Wspaniale, głównie!"…
kontyntynuj Biseksualny historia seksu