Claudia Incarnata... Część V

★★★★★ (< 5)

Claudia dowiaduje się więcej o tajemnicy otaczającej jej piękny dom, Tintamare…

🕑 38 minuty minuty Biseksualny Historie

Bardzo poruszony, odwracam się tam, gdzie w nocy słyszałem ten szept; A tam powiew światła Świeci jak srebrna gwiazda. - Urbiciani, Canzonetta c. 1250 ne Claudia uśmiechnęła się z satysfakcją, siadając na dziedzińcu Accademia di Santa Cecilia. Chwilę wcześniej woźny poprowadził ją na środek trzeciego rzędu; doskonała pozycja, która dawała jej doskonały widok na scenę koncertową.

Noc była ciepła, spokojna i pachnąca zapachami niezliczonych kwiatów, które podziwiała podczas swojej poprzedniej wizyty. Ale głównym ze wszystkich tych różnorodnych aromatów kwiatowych był bogaty zapach gardenii. Zamknęła oczy i wciągnęła powietrze, jakby były to rzadkie i kosztowne paryskie perfumy.

Nisko na bezchmurnym niebie świecił jasny księżyc w pełni. Dla Claudii jej melancholijne oblicze zawsze wskazywało na jakiś nieznany smutek, a tej nocy przypomniały jej się wersy z Rubaiyat: Księżyc mojej rozkoszy, który nie umiera,… Jak często wstając będzie patrzeć przez ten sam ogród za mną na próżno! Claudia rozejrzała się po morzu różnych twarzy. Koncert wydawał się być wyprzedany, ponieważ wszystkie miejsca w zasięgu wzroku były zajęte; to jest każde miejsce oprócz tego obok niej po prawej stronie. Pomyślała przez chwilę o Carlu, ale szybko go odprawiła; muzycznie był bardziej rapem niż rondeau i prawdopodobnie uznałby cały występ za ogromną nudę.

Teraz rozejrzała się wokół i zobaczyła, co ubrane były przez niektóre młodsze kobiety. Powitało ją morze wzorów, faktur, cięć i kolorów. Miała krytyczne spojrzenie i szybko zignorowała większość tego, co widziała, zwracając uwagę tylko na jeden lub dwa stroje, twarze i postacie. Sama Claudia miała na sobie czarną sukienkę z cekinami do kolan, wyciętą i wzorzystą na wzór jednej z kreacji projektanta Rudiego Gernreicha. Zrobiła dla niej ten niestandardowy strój trzy lata temu i był to jej ulubiony strój jej małej czarnej.

Muzycy zaczęli się teraz gromadzić za sceną. Widziała wśród nich Barricellego; ubrany raczej nieformalnie w marynarkę i krawat, ale wyglądający w każdym calu jak maestro di cappella. Profesor był zajęty udzielaniem wskazówek w ostatniej chwili, a jego entuzjazm, jego łatwy urok i ojcowski autorytet nad studentami były oczywiste. Claudia uśmiechnęła się, wykonując kilka szybkich gestów, które uczniowie uznali za zabawne. Uświadomiła sobie, że ktoś właśnie usiadł obok niej.

Wyprostowała się i spojrzała w dół, żeby zobaczyć nogi kobiety. Zamiast ignorować nieznajomego, odwróciła się do niej i uśmiechnęła się „Buonasera”. Kobieta powoli odwróciła głowę, jakby była przyzwyczajona do witania się z nieznajomymi. „Buonasera,” odpowiedziała uśmiechem. Była mniej więcej w tym samym wieku co Claudia; dwudziestokilkuletnia niemiecka lub skandynawska; z kaskadami mieniących się blond włosów i olśniewającym uśmiechem.

Jej rysy były wyrafinowane i piękne, a oczy jasnoniebieskie i miękkie. Ale kiedy na nich spojrzała, Claudia dostrzegła przelotny błysk w tych oczach, coś trochę niepokojącego. Zrezygnowała z tego i zwróciła uwagę na swój program. Zobaczyła zdjęcie Barricellego i portrety niektórych czołowych uczniów. Spektakl miał rozpocząć się od jednego z koncertów grossi Alessandra Scarlattiego, a następnie jednej z jego kantat kameralnych Olimpia.

Właściwie Scarlatti był rodowitym Sycylijczykiem i sławnym nazwiskiem w XVII wieku. Po jego utworach nastąpiły dwie uwertury operowe Vivaldiego, z których jego ulubionym był zawsze Vivaldi, a następnie trzeci Koncert brandenburski. Koncert zakończył suita orkiestrowa innego XVIII-wiecznego Niemca Georga Philipa Telemanna. Kiedy Claudia przeglądała różne ruchy tego konkretnego dzieła, jej uwagę przykuł tytuł jednej z nich, Tintamare. „Ach” - pomyślała - to z pewnością zbieg okoliczności, czy to pomysł Barricellego na żart, czy też próbuje mi schlebiać? Wykonawcy zajęli teraz swoje miejsca na scenie i wyczekująca cisza zaczęła się uspokajać w związku z tym, co Claudia uważała za szczególnie gadatliwą publiczność, po czym przypomniała sobie, że jest we Włoszech.

Barricelli w końcu wyglądał elegancko arystokratycznie w białej letniej sukience z królewskim niebieskim krawatem. Promieniał, a sprężystość w jego kroku, gdy zajął pozycję na podium dyrygenta, przemówiła; był mocno w swoim żywiole. Powitały go brawa i kilka wiwatów, gdy odwrócił się do publiczności i ukłonił. Claudia odwróciła głowę, by spojrzeć na swojego towarzysza na sąsiednim siedzeniu.

Kobieta klasnęła krótko, po czym sięgnęła po telefon komórkowy i wyłączyła go. Po kolejnych okrzykach dwójka solistów i pierwsze skrzypce zajęły miejsca. Atmosfera na dziedzińcu Akademii była najlepsza i Claudia mogła wyczuć, że było to wydarzenie, które miejscowi naprawdę kochali. Oklaski ucichły, gdy Barricelli zwrócił się do swojej orkiestry i uniósł ręce. Był prawdziwym obrazem maga; tworząc cuda z eteru za każdym pociągnięciem jego dłoni.

Claudia szybko poczuła się odprężona i porwana przez muzykę. Każdy baton, każda linijka, każda nuta mówiła jej o znikającym świecie elegancji, świecie optymizmu i odkryć, świecie przerażenia i piękna; utracone przez stulecia, a teraz w jednej chwili przywrócone, by ponownie rozkwitnąć, tak jak to miało miejsce w momencie swojego pierwotnego stworzenia. Jego twórcami byli ludzie od dawna nieżyjący, ale dzięki pomysłowości ich wynalazku oni też znowu ożyli. Cały program wydał jej się piękny i fascynujący, ale jeden z nich szczególnie ją zachwycił i pobudził wyobraźnię. To była Olimpia Alessandro Scarlattiego.

Zgodnie z programem kantatę na sopran żeński i orkiestrę zaśpiewała jedna z wybitnych uczennic Akademii, dziewiętnastoletnia Gianina Strozzi. Uwagę Claudii natychmiast przykuły płonące rude włosy, opanowanie, elegancja i dostojna sceniczna prezencja tej najpiękniejszej dziewczyny. Miała na sobie powiewną jedwabną sukienkę w kolorze morskiej zieleni z długim luźnym kawałkiem tego samego materiału, który owinął się wokół jej pleców, a następnie opadł między jej ramiona i sięgnął do podłogi.

Jej opanowanie odpowiadało powadze utworu, zaśpiewała z godnością i patosem. Jej otwierająca aria była piękna i doskonale towarzyszyły jej smyczki i continuo Akademii. W tym utworze sam Barricelli siedział przy klawesynie, gdzie Claudia widziała oczywiste emocje na jego twarzy podczas gry. Rzeczywiście, przez niektóre z bardziej poruszających fragmentów kantaty, pomyślała, że ​​widzi łzy lśniące w jego oczach.

Ona też była wzruszona. Po krótkim recytacie Strozzi zaśpiewał końcową arię kantaty, Claudia pokochała jej triumfalne, bojowe powietrze i zaraźliwie prężne rytmy. Gdy Strozzi powtarzał wersy arii da capo, Claudia zauważyła, że ​​jej palce stukają w nuty i cicho śpiewają słowa. Aria była muzyczną perełką; malutka, pięknie wykrojona kamea z XVII wieku doskonale oddająca radosny nastrój wieczoru. Kiedy ucichły ostatnie nuty czystego sopranowego głosu Strozziego, sąsiad Claudii zwrócił się do niej i powiedział: „Bravissimo.

Musimy jej później pogratulować”. Kobieta mówiła po angielsku z niewielkim tylko włoskim akcentem i Claudia była tylko lekko zaskoczona, słysząc ją. Po w dużej mierze komicznych próbach Carlo dwujęzyczności, angielski każdego innego wydawał się wyćwiczony i wyrafinowany. „Rzeczywiście, musimy” - odpowiedziała entuzjastycznie; cieszę się, że będzie miała okazję poznać Strozziego.

Accademia grała do nocy; ze zręcznością i lan; jego przerywane rytmy i ściągające tekstury wykonane na błyszczących strunach, uzupełnione okazałymi drewnianymi dętymi i triumfalnym mosiądzem. Umiejętności Barricellego zawdzięczały różnorodność elementów; wokalno-instrumentalny, z łatwością zlewający się w organiczną całość. Jego ręce poruszały się jak ręce mistrza magii; tworząc muzykę, jakby wyczarowywał piękno z powietrza. Kiedy klaskała, Claudia biła brawo z serca i tej nocy poczuła się małą, ale integralną częścią wielkiego przypływu uznania. Barricelli ukłonił się i oklaski trwały.

Uhonorował każdą sekcję orkiestry i ponownie stanął na podium na bis. Orkiestra wykonała końcowe allegro z koncertu zimowego Vivaldiego; trzy minuty i czterdzieści sekund przejmującego piękna i koncert się skończył. Teraz Barricelli promieniał radośnie, gdy złożył ostatni ukłon i zszedł ze sceny. Wydawał się bardzo zadowolony, a Claudia była zadowolona. Wstała, kiedy brawa się skończyły, i spojrzała na kobietę obok niej.

Kobieta wstała z miejsca i odchodziła, więc Claudia poszła za nią do przejścia. Spotkała się z uśmiechniętą Julią Barricelli. „Claudia, podobał ci się koncert?” "Podoba mi się? To było cudowne, szczególnie uwielbiałem kantatę." - Dobrze, jest małe przyjęcie i kilka drinków z antipasto w głównym holu.

Chcesz do nas dołączyć? "Z przyjemnością." Claudia rozejrzała się wokół, ale nie widziała blond kobiety. Poszła za Julią do głównego holu i gdy tylko weszli, zobaczyła kobietę w luźnej grupie zebranej wokół Barricellego i Gianiny Strozzi. Było jeszcze dziesięć lub dwanaście innych osób, ale w centrum spotkania byli profesor i jego najlepszy uczeń.

Kontrast między wysoką, smukłą Strozzi i jej niskim, raczej postrzępionym nauczycielem był wyraźnie komiczny; głównie ze względu na fakt, że Strozzi zdawał się trzymać każdego słowa Barricellego. Ciągle pochylała głowę i szeroko otwierała oczy, by złapać każdy jego oddech i niuanse ponad hałasem zgromadzenia. Claudia uznała Strozziego za przyjaznego, bezpretensjonalnego i czarującego; natychmiast ją ogrzała, gdy nalegała, by Claudia nazywała ją Gianina. Wydawała się pod wrażeniem imienia Incarnata, kiedy zostali przedstawieni, ale nic nie powiedziała. Zamiast tego uśmiechała się, całowała i formalnie ściskała ręce, jakby Claudia była wizytującą dygnitarzem.

Claudia nienawidziła formalności, więc starała się wyglądać na zrelaksowaną, skromną i swobodną. Kobieta, która siedziała obok niej podczas koncertu, została przedstawiona przez Barricellego jako Sabina Da Gioia. Sabina uśmiechnęła się i pocałowała Claudię w oba policzki. Nosiła perfumy o zapachu miodu; pyszny zapach, który trochę nie pasował do jej władczych nordyckich rysów. Nosiła sukienkę, którą Claudia widziała wcześniej, ale z trudem pamiętała, gdzie dokładnie.

Sabina niewiele mówiła po tym, jak złożyła gratulacje Barricelliemu i Strozzi. W jej oczach widać było ledwie ukrytą melancholię, której Claudia nie omieszkała zauważyć i w miarę upływu wieczoru dziwnie ją pociągała Sabina. Poczekała, aż Sabina zostanie sama i podeszła do niej, gestykulując eleganckim ruchem dłoni: „Karl Lagerfeld?” Na chwilę zaskoczyła Sabinę. „Eee… tak, tak jest”. „Piękny projekt, na tobie wygląda po prostu pięknie”.

"Dziękuję, jesteś bardzo miła Claudia." - Czy jesteś stąd, lokalny? - Tak, wybacz mi. Mieszkam w pobliżu Montaperto, w głębi lądu, na północ stąd i niestety nie widzę zbyt wiele wybrzeża. Miło jest przychodzić na koncerty Akademii.

Profesor był nauczycielem mojego zmarłego męża. Alessandro grał w tym na skrzypcach ten sam dziedziniec ”. „Och, przepraszam…” „Nie, wszystko w porządku. Jest tu dla mnie wiele dobrych wspomnień”. Nagle odwróciła się i prawie wyszeptała: „Chcesz kolejnego drinka?” - Eee, tak.

Wzięła pusty flet po szampanie Claudii i skierowała się w stronę stolika z napojami. Po drodze odwróciła się niedbale i spojrzała na Claudię z lekkim uśmiechem; unosząc pustą szklankę do ust, by spożyć niezjedzoną truskawkę Claudii. Claudia po raz kolejny zauważyła w jej zachowaniu coś dziwnego, ale doceniła życzliwość tego gestu. Patrzyła, jak Sabina odchodzi; szczególnie zauważając kołysanie jej bioder i wyobrażając sobie jej długie złote nogi pod sukienką projektanta.

Zamieniła kilka cichych słów z Barricellim, który dyskretnie skinął głową, po czym wróciła do dyskusji na temat względnych zalet opery seria i opery buffa. Kiedy Sabina wróciła, w jej oczach pojawiła się figla. "Chodź, pokażę ci coś." Odwróciła się i poprowadziła Claudię w stronę wewnętrznych drzwi.

Za nim znajdowało się małe atrium i wysokie schody. Claudia zawahała się przez chwilę, czując, że wkracza, ale Sabina uspokoiła ją i ponagliła. Na szczycie schodów wąski podest prowadził ich na duży balkon. Widzieli cały dziedziniec poniżej, jaśniejący pogodnie w jasnym świetle księżyca.

„To piękny stary budynek. Studiowanie tutaj musi być świetne”. „Alessandro to uwielbiał; był tu przez trzy lata, zanim się pobraliśmy. Sam nie gram ani nie śpiewam, ale gdybym to zrobił, chciałbym to zrobić tutaj”.

Claudia położyła swój kieliszek z szampanem na balustradzie balkonu i spojrzała w niebo. Znajdował się tam północny wachlarz gwiazd; nie tak wielu, jak zwykle widziała z własnego balkonu w Tintamare, ale wciąż mnóstwo, tak cudownych i pięknych jak zawsze. Wzięła głęboki oddech; stworzyła aromatyczną gardenię z klombów poniżej i miodowymi perfumami Sabiny. Odwróciła się i zobaczyła nordycką kobietę stojącą obok niej.

Ich ramiona się zetknęły; sprawiając, że skóra Claudii mrowiła. Następnie napotkała lodowato niebieskie oczy Sabiny i ogarnęła ją fala pożądania. Przybliżyła twarz, ale nie musiała się zbytnio wysilać. Dłonie Sabiny chwyciły jej biodra i wkrótce ich usta zacisnęły się w przeciągłym pocałunku, przyprawionym szampanem i truskawkami.

Całowali się przez wiele długich minut, ponieważ każdy z nich znajdował wiele radości w drugim i tak jak właśnie się poznali; proces zaznajamiania się był powolny. Kiedy szli o balustradę balkonu, szarpiąc się w tę iz powrotem, Claudia stuknęła swoim pustym kieliszkiem po szampanie i zaczął się fatalny przejazd na dziedziniec. Z pewnością skończyłoby się to denerwującym hałasem na kamieniach poniżej; rujnując chwilę i niewątpliwie wywołując zakłopotanie Claudii. Ale tak się nie stało. Niewidzialną ręką, zręczną i zręczną, złapał go w locie i położył na skraju jednego z klombów, gdzie zapach gardenii był najsilniejszy.

Tintamare w świetle księżyca była najpiękniejsza, a jej piękno nigdy nie zostało utracone na Claudii. Położyła się na luksusowej jedwabnej prześcieradle i wyjrzała przez otwarte okno; srebrzyste palce księżyca wkradły się do pokoju, podczas gdy delikatna morska bryza poruszyła zasłony, a gwiaździste niebo stanowiło wspaniałe tło. Notatki z kantaty Scarlatti przyszły jej do głowy i nuciła kilka linijek.

"Mówiłeś coś?" - zapytał cichym głosem. Claudia odwróciła się od wdowy i zobaczyła zgrabną sylwetkę Sabiny wychodzącą z łazienki. Uśmiechnęła się i odpowiedziała: „Nie, ale nie zdziw się, jeśli usłyszysz dziwne odgłosy w nocy.

To niezwykły stary dom… delikatnie mówiąc”. Sabina lekceważąco pokręciła głową i podeszła bliżej łóżka. Była bardzo naga.

Claudia usiadła i podziwiała piękno przed nią. Sabina miała szczupłą talię i długie, umięśnione nogi, piersi obwisłe i rozchylone, ramiona smukłe i opalone. Jednak uwagę Claudii przyciągnęło kilka wyszukanych abstrakcyjnych tatuaży; jeden z nich owinął się wokół boku nordyckiej kobiety, w dół jej brzucha i uda. Wśród liniowych projektów znajdowały się wiersze tekstu napisane tym, co Claudia uważała za łacinę.

Było to niespodziewane, ponieważ Sabina wydała się Claudii raczej konserwatywna. "Wow, to są niesamowite tatuaże." „Tak, czarny to mój ulubiony odcień. Lubisz je?” - Mmmm, tak. Będziesz musiał mi je jutro pokazać w lepszym świetle. "Z przyjemnością." W tym momencie morska bryza zerwała się i odrzuciła włosy Sabiny z ramion.

Zamknęła oczy i jęknęła zmysłowo; ciesząc się chłodem. Wpływ na Claudię był zupełnie inny. Chwyciła Sabinę za rękę i pociągnęła ją na łóżko, po czym usiadła okrakiem tak, że jej wargi cipki dotykały skóry tuż pod pępkiem Sabiny. Claudia spojrzała na nią z rosnącym pożądaniem.

- Nie bój się mnie. Pragnąłem cię od chwili, gdy cię zobaczyłem. Jesteś taka piękna… taka gorąca. Sabina uśmiechnęła się, „Nie boję się; chociaż nigdy nie byłam z kobietą… i… myślę, że też jesteś piękna”. Powiedziała to tak nieśmiało, że Claudia została dotknięta i delikatnie przesunięta w kierunku ust.

Całowali się czule; odkrywanie sobie ust; przeciągając giętkimi palcami po włosach i mocno pocierając ramiona. Claudia była zachwycona smakowaniem ust Sabiny; stworzone przez cudowne perfumy, które nosiła. Teraz ogarnęła ją pasja i pozwoliła swoim dłoniom odkrywać gładką, jedwabistą skórę i zgrabne ramiona, jędrne piersi z twardymi sutkami, gładkie boki i delikatną, dotykową parę pośladków. Wkrótce Claudia odkryła, że ​​nie ma dość swojego nowego znalezionego przyjaciela, a Sabina również odprężyła się i cieszyła zmysłowym cudem, jakim było ciało Claudii. Uwielbiała fakt, że Claudia była stonowana, ale czuła, z atletycznym wyglądem, który zademonstrowała, obracając Sabinę w tę iz powrotem na łóżku.

Sabina delektowała się dotykiem języka Claudii na swojej skórze, skubiąc szyję Sabiny, a następnie powoli lizała ją w dół, aż znalazła się między jej udami. Tutaj zaczęła masować skórę Sabiny językiem i rękami, aż dotarła do progu cipki. Zatrzymanie się i podziwianie go w świetle księżyca okazało się trudne, więc przystąpiła do polizania ust Sabiny silnymi, szerokimi pociągnięciami. Sabina zareagowała natychmiast; jęcząc z zachwytu i wzdychając, gdy język Claudii poruszał się i okrążył jej wargi sromowe.

Skoncentrowała się na jednej stronie na raz; potrzeba długich minut, aby rozchylić usta Sabiny językiem i łaskotać wrażliwą skórę wewnątrz. Wkrótce Claudia poczuła smak nawilżenia cipki nordyckiej kobiety i przestała; cofa się do góry i zamiast tego pozwala jej palcom wykonać pracę. Sabina rozłożyła nogi, a Claudia delikatnie wsunęła jeden, a potem dwa palce w jej cipkę. Jego ciepło i gładkość były bardzo zachęcające i wkrótce odkrywała aksamitną głębię Sabiny, powodując, że Sabina szarpała się i ocierała o jej dłoń. Claudia była zadowolona, ​​że ​​jej wysiłki miały tak oczywisty wpływ na jej nowo odnalezionego kochanka.

Nadal czule się całowali, a Claudia byłaby całkiem zadowolona, ​​mogąc w ten sposób spędzić resztę nocy, ale teraz Sabina zatrzymała się i usiadła. Claudia spojrzała na nią; na chwilę obawiając się, że ona też odeszła. - Pozwól mi cię teraz zjeść - szepnęła Sabina i Claudia uśmiechnęła się.

Nic nie powiedziała, po prostu rozłożyła nogi. Język Sabiny; choć oczywiście niedoświadczona, wkrótce znalazła jej łechtaczkę i przez długi czas ją docierała. Claudia czuła entuzjazm Sabiny do zadania, więc dodała otuchy swoim lnianym włosom i delikatnie opuściła głowę. Wkrótce zmokła i sięgnęła w dół, aby rozłożyć wargi cipki.

Sabina natychmiast zrozumiała i wsunęła dwa palce w szczelinę Claudii. To było czyste niebo, a Claudia drżała z niezachwianej radości z lizania jej łechtaczki i palcami cipki. Po chwili Sabina instynktownie zwiększyła nacisk języka na pulsującą łechtaczkę Claudii i zbliżyła ją do ust, naciskając palcami, które leżały w jej cipce.

Zmiana wystarczyła, by Claudia przyszła. Szarpnęła się, wzdrygnęła i wbiła paznokcie w jedwabną pościel; westchnęła i wypowiedziała kilka przekleństw. Fala za falą intensywnych wrażeń zalewała jej ciało, a następnie stopniowo opadała jak burza na środku morza. Sabina zawahała się; Nie jestem pewna, czy dobrze się spisała, ale Claudia szybko położyła kres swoim lękom, kiedy wyszeptała: „Wow, to było cudowne”. Blond włosy zlewały się z czernią, gdy kobiety przewracały się i bawiły na jedwabistym łóżku; piękne piersi pieściły się nawzajem jak dawno utracone przyjaciółki, a czysta zmysłowość skóry na tle nagiej skóry była jak spotkanie dwóch żywiołów nieba i morza w doskonałej harmonii.

Claudia uwielbiała chichot Sabiny, a jej głos brzmiał jak dojrzała miodowa rosa. Sabina była zachwycona siłą i wytrzymałością przyjaciółki; była pożądliwą klaczą spragnioną pościgu, której namiętności, raz wyzwolonych, nie można było ponownie skrępować. Co więcej, znalazła w Claudii kogoś hojnego w swoich uczuciach i niezmiernie dającego.

Jej uroda i pożądanie dorównywały sobie jak żar i olśniewający blask słońca. Sabina nie spotkała nikogo takiego jak ona. W końcu zatrzymali się, by zrelaksować się w przytulnym uścisku, a Claudia szepnęła: - Niezłe, co? „O tak, cudownie i tu jest tak pięknie. To miejsce zostało stworzone do uprawiania miłości”.

- Tak, ale założę się, że brakuje ci jakiegoś kutasa, prawda? - No cóż, może. Claudia zaśmiała się i wstała z łóżka. Wróciła chwilę później z długim, czarnym dildem. Spojrzała na Sabinę z urzekającą figlarnością w oczach i bez słowa otworzyła usta; zwilżanie dildo z największą zmysłowością. Uklękła na skraju łóżka i nadal lizała czubek czarnego dildo, podczas gdy Sabina obserwowała ją z mieszaniną fascynacji i podziwu.

Kiedy Claudia była przekonana, że ​​dildo jest wystarczająco mokry, powoli potarła jego czubkiem wewnętrzną część uda Sabiny. Skandynawska dziewczyna westchnęła, gdy czubek dildo połaskotał jej wargi cipki. „Dokładnie tak czuł się kutas mojego starego chłopaka Josha, jego długość i szerokość. Wierz mi, to była niezła uczta”. Sabina uśmiechnęła się, trochę zaskoczona tym objawieniem.

Ale wkrótce jej umysł był gdzie indziej, gdy solidna, ciężka guma zaczęła penetrować jej cipkę; wypełniając go dokładnie. Wciąż była obficie wilgotna, więc Claudia bez problemu wsunęła dildo głęboko w Sabinę. Następnie zaczęła go przekręcać, wsuwać i wyciągać. Podobał jej się efekt, jaki wywarło to na Sabinie; oparła swoje dolne regiony mocno o ciężki instrument i jęczała z rosnącym porzuceniem, gdy Claudia pchała go coraz mocniej. Wkrótce pochyliła się i znalazła łechtaczkę Sabiny; poddając swoje ciało rozkosznemu podwójnemu atakowi.

Podniosła moc, jaką mogła władać nad swoim przyjacielem; moc, która pozwalała jej dawać niezwykłą przyjemność. Ćwiczenie tej mocy podniecało ją jak nic innego; to była jej tajemna fantazja, aby dać komuś, kogo wybierze, posmakować ekstazy. Wkrótce Sabina uznała, że ​​wszystkie rzemiosła miłosne Claudii są przytłaczające; kopała, szarpała się, wykrzykiwała kilka imion, otworzyła usta i oblizała usta, aż ślina spłynęła jej do gardła. Upadła; oddychając ciężko, po czym Claudia powoli wyciągnęła długie, czarne dildo z zaciskającej się cipki Sabiny. Polizała z niego trochę cipowego nektaru Sabiny, po czym bezceremonialnie rzuciła go na podłogę; jego praca została wykonana.

Wokół mego oka trzęsą się twoje warkocze! Czy nie mamy kłamać tak, jak położyliśmy? Tak więc ze względu na miłość, śpij i obudź się, Ale nigdy nie zrywaj łańcucha…? „Nie, nigdy nie zerwiemy łańcucha…” Claudia obudziła się gwałtownie i akurat w samą porę, by złapać własne słowa, a jej głos zamarł. Było dla niej zagadką, jak wersety z wierszy, które czytała dawno temu, nagle wypłynęły z głębi jej podświadomości. Często mówiła przez sen, co ją niepokoiło.

Jej następną myślą była Sabina. Odwróciła się, ale okazało się, że jest sama w łóżku. Morska bryza ucichła i w pokoju panowała cisza. Claudia słuchała, myśląc, że Sabina mogła pójść do łazienki. To, co usłyszała, przyprawiło ją o gęsią skórkę.

Od strony oranżerii wyraźnie słychać było lodowate brzmienie klawesynu. Usiadła i słuchała uważnie przez kilka sekund. To, co usłyszała, było powolne, żałobne i formalne, jak uroczysty marsz.

Doszła do wniosku, że może to być Sabina, ale potem przypomniała sobie, jak powiedziała, że ​​nie ma muzycznych zdolności. Wstała i włożyła dżinsowe szorty. W jej sypialni nie było nic, czego mogłaby użyć do obrony, więc podniosła jeden z ciężkich mosiężnych świeczników Eleanory i uniosła go.

Był nieporęczny i niezgrabny w jej dłoni, ale musiałby wystarczyć jako broń. Wyszła z sypialni na podest i postępowała krok po kroku w kierunku krawędzi zakrzywionej ściany. Za nią widziała rzucane niesamowite cienie. Jej oczy rozszerzyły się i poczuła drżenie dolnej wargi, ale jakoś udało jej się zachować spokój i skupienie.

Muzyka nadal grała, stawała się coraz bardziej ozdobna i pozornie stawała się coraz bardziej złożona, gdy się zbliżała. Pomyślała, że ​​to pierwszy raz, kiedy rzeczywiście to usłyszała, i wreszcie, każdy ślad wątpliwości co do tego tajemniczego domu został usunięty z jej umysłu. Przełknęła ciężko i zrobiła krok do przodu.

Tam zobaczyła Sabinę stojącą między dwiema dużymi świecami. Odwróciła się od niej; była naga z podniesionymi rękami i rozczochranymi włosami. W jednej ręce trzymała ozdobny sztylet z długim ostrzem. Claudia zauważyła teraz dwa ciemne strumienie, które spływały po ramionach dziewczyny i na jej wyszukane tatuaże. Nawet po migotaniu mogła stwierdzić, że to krew.

Potem, jakby pociągnięty nagłym impulsem, szybko odsunęła się na bok, by spojrzeć poza Sabinę. Tam, siedząc na stołku muzycznym, przelotnie ujrzała cienistą, srebrną postać; jak człowiek z gładkiego, wypolerowanego metalu. Postać zniknęła w mgnieniu oka, gdy Sabina odwróciła się w stronę Claudii, a ostatnim wrażeniem Claudii było podnoszenie i opadanie klawiszy klawesynu, pozornie z ich własnej woli. Claudia spojrzała w twarz dziewczyny. Była blada, a jej oczy były szeroko otwarte.

Claudia miała ochotę na nią krzyczeć, ale zwalczyła to pragnienie. Zamiast tego wyciągnęła rękę i zręcznie wyjęła sztylet z ręki. Sabina puściła ją swobodnie i Claudia odciągnęła ją od klawesynu. Sabina poruszała się z trudem, ale w końcu Claudia dotarła do włącznika światła.

Gdy włączyła światło, Sabina upadła niepostrzeżenie. Claudia podniosła ją i natychmiast zauważyła, że ​​dźgnęła się w oba ramiona i lewy bok. Chociaż rany nie wydawały się głębokie, upewniła się, że Sabina oddycha, po czym pobiegła do kuchni po bandaże.

Nagle zdała sobie sprawę, że wciąż nosi sztylet i ciężki mosiężny świecznik, więc upuściła je obie. Wróciła po kilku minutach i dowiedziała się, że Sabina odeszła, i zawołała ją; Wpadła najpierw do sypialni i zobaczyła Sabinę leżącą na plecach na łóżku. Claudia wpadła do środka i włączyła światło. Spojrzała na swoje ramiona, ale wydawało się, że nie było śladu ran ani strumieni krwi.

Dźgnięcie w jej bok również całkowicie zniknęło. Claudia podejrzewała jakąś sztuczkę i dwukrotnie próbowała ją obudzić. Nie mogła, więc ponownie sprawdziła puls Sabiny i oddech.

Stwierdziła, że ​​puls jest regularny, a oddech głęboki i równy. Na pozór wydawało się, że śpi spokojnie. Claudia wzięła głęboki oddech. Wyjęła sztylet z korytarza i mocno go chwyciła.

To była piękna, ozdobna broń; najwyraźniej w podeszłym wieku iz zakrzywionym ostrzem, na którym były wyraźne ślady krwi. Więc nie wyobrażała sobie ran. Sztylet wydawał się pochodzić z Bliskiego Wschodu i zastanawiała się, skąd Sabina go wzięła; wreszcie zdecydowała, że ​​musiała go przynieść i świece ze sobą. Ale dlaczego? Co ona robiła, u licha, i jak dźgnęła się nożem w trzy miejsca, by rany zniknęły? Claudia spojrzała na spokojną, piękną twarz Sabiny. Wszelkie odpowiedzi musiały poczekać do rana.

Kiedy Claudia otworzyła oczy, pierwszą rzeczą, którą zobaczyła, był geometryczny wzór dywanu biegnący zygzakami w kierunku listwy przypodłogowej, a następnie, kilka centymetrów od jej twarzy, pojawiła się kojąca krzywizna czarnego dildo. Zasnęła na podłodze, wciąż ściskając sztylet. Szybko usiadła i odwróciła się w stronę łóżka.

Z wielką ulgą zobaczyła, że ​​Sabina nadal spokojnie śpi. Słońce już dawno wzeszło nad horyzontem, a chłód powietrza powiedział jej, że jest w pobliżu. W domu było jak zwykle cicho i wyszła z pokoju, żeby spojrzeć na podłogę oranżerii. Po obu stronach świec było kilka plam krwi; z których oba zostały wygaszone.

Claudia nie przypominała sobie, żeby to robiła, ale była bardzo zadowolona, ​​że ​​płomienie zostały ugaszone. Teraz usłyszała słaby głos wołający jej imię i szybko wróciła do sypialni. Sabina nie spała i wyglądała, jakby miała silny ból głowy.

Claudia stanęła przy łóżku i odłożyła sztylet. - Jak się czujesz? "Okropne, mamy trochę kawy?" "Kawa?" - Tak, chciałbym trochę, jeśli to nie jest zbyt duży problem. „Ok, po prostu nigdzie nie idź”. Claudia wpatrywała się w nią w milczeniu, podczas gdy Sabina masowała skronie. Nagle zauważyła sztylet na stoliku nocnym i sapnęła.

Spojrzała Claudii w oczy i natychmiast oceniła jej poważne zaniepokojenie. - Och Claudia, tak mi przykro. Myślę, że jestem ci winien wyjaśnienie. - Ok, ale kiedy poczujesz się lepiej. Odpocznij teraz, a ja zrobię nam śniadanie.

Kiedy Claudia wróciła, niosąc tacę ze śniadaniem, znalazła Sabinę siedzącą na łóżku, uśmiechającą się figlarnie. - Cóż, wyglądasz trochę lepiej. Sabina nic nie powiedziała między łykami espresso a dużymi kęsami chleba i marmoladą figową.

Claudia obserwowała ją i subtelnie przypomniała sobie jej dzieciństwo. Uśmiechnęła się, ale szybko przypomniała sobie wydarzenia z poprzedniej nocy. Sabina upiła kolejny łyk kawy i odstawiła filiżankę.

"Siedzieć." Claudia ułożyła się wygodnie w nogach łóżka. „Claudia, moja przyjaciółko, ten twój piękny dom ma reputację. Reputację opartą wyłącznie na plotkach, przyznaję, ale plotki sięgają wielu pokoleń, nawet sprzed wybudowania domu.

Mówią, że kiedyś na tym przylądku było święte źródło Persefony. ”„ Kto mówi? ”Sabina zawahała się i spojrzała w dół.„ Profesorze Barricelli? ”Sabina skinęła głową i Claudia szybko ją uspokoiła.„ W porządku, profesor już pomógł mnie. Co jeszcze ci powiedział? ”„ Nic, szczerze. Poszedłem go zobaczyć, ponieważ wie więcej niż ktokolwiek inny o historii i folklorze tego obszaru.

- Ok, więc co robiłeś wczoraj wieczorem? Sabina spojrzała na nią z widocznym wstydem w oczach. „Próbowałaś się zabić? Sabina gwałtownie wciągnęła powietrze i rozszerzyła oczy.„ O nie, to nic takiego. ”„ Ok, dobrze.

Mów dalej. - Pamiętasz, jak powiedziałem, że mój mąż Alessandro zmarł. Cóż, miał raka; nieoperacyjny guz mózgu.

Odwiedziliśmy wielu lekarzy i specjalistów; zarówno tutaj, we Włoszech, w USA, w Wielkiej Brytanii, jak iw Europie. Nikt nie mógł mu pomóc, nikt. Patrzyłem, jak powoli umiera. W końcu przyprowadziłem go do domu iz pomocą profesora uczyniłem go tak wygodnym i szczęśliwym, jak tylko mogłem. Kiedy się nim opiekowałem, Barricelli wciąż uczył go muzyki; trochę każdego dnia.

W końcu Sandro nie mógł już grać, więc Barricelli grał dla niego, nawet do samego końca… ”„ Tak mi przykro. ”„ Dziękuję. ”Sabina zebrała myśli na kilka sekund, po czym kontynuowała:„ Kilka tygodni zanim przybyłeś do Agrigento, byłem w Szwajcarii; w klinice onkologicznej w Lozannie. Tam zdiagnozowano u mnie ten sam guz, co Sandro.

”Przerwała i spojrzała na Claudię ze łzami w oczach,„ Dali mi około sześciu miesięcy życia. ”Zaczęła płakać i Claudia przytuliła ją, trzymając ją blisko szloch ucichł, zaproponowała jej więcej kawy, co Sabina przyjęła. - Musiało minąć dzień lub dwa, zanim się wprowadziłeś, kiedy jechałem tu w drodze do San Leone, żeby odwiedzić przyjaciół na lunch. W drodze powrotnej przypomniałem sobie, że usłyszałem, że twoja babcia niedawno zmarła. Nic jej nie było Pani według wszystkich relacji i słyszałem, jaka była piękna Tintamare.

Zatrzymałem się więc tutaj, żeby spojrzeć. Był wczesny wieczór i wciąż było gorąco. Przeszedłem przez ogród i zobaczyłem, jaki jest piękny.

Dotarłem do tej dziwnej zakrzywionej ściana z wyrastającym z niej drzewem pomarańczowym, wiesz? " "Tak, znam to miejsce." „Nagle poczułem się bardzo zmęczony; chyba za dużo wypiłem podczas lunchu, więc usiadłem pod ścianą i wkrótce zasnąłem. Minęły godziny i było już dobrze po zmroku, zanim się obudziłem. Wróciłem do domu, nawet nie widząc domu. Tej nocy sny się zaczęły.

Właściwie to był ten sam sen i miałem go co noc aż do wczoraj ”. "Co widziałeś?" „To bardzo dziwne i większości z nich nie rozumiem. Zawsze widzę siebie idącego przez ogród w kierunku tego domu.

Jest noc i nisko nad horyzontem księżyc w pełni. To księżyc w pełni; żółty i ciemny . Jestem nagi i noszę sztylet, taki jak ten, który przyniosłem ze sobą. Wchodzę do tego domu i na początku nie ma tam nic, tylko ciemność.

Potem słyszę to, na początku słabo, ale gdy wchodzę w głąb domu, staje się głośniejsza." "Muzyka klawesynu?" - Tak, też to słyszałeś? „Ostatniej nocy był to pierwszy raz”. „Gra w ciemności, a jej nuty są pełne smutku. W końcu widzę przyćmione światło, jak światło dwóch świec i idę w jego kierunku.

Muzyka staje się głośniejsza i bardziej intensywna; prawie przerażające, a potem nagle się zatrzymuje. W świetle widzę postać. Stoi nieruchomo jak posąg, ale posąg jak żaden inny; całe jego ciało jest lustrem i kiedy do niego zbliżam się, widzę tylko swoje własne rysy odbijające się w jego twarzy. Teraz ofiarowuję mu swoją krew; Kłuję ramiona i bok tylko na tyle, by wywołać krwawienie; tak jak mnie widziałeś. Kiedy stoję przed nim ranny, podnosi ręce i kładzie je przed moją twarzą.

Wtedy woda wypływa z jego rąk. Wiem, że muszę to pić. Kiedy to robię, wydaje mi się, że jest jak górska woda źródlana, ale jest też lodowata.

Budzi mnie zimno i zawsze śnię o tym o świcie, zawsze w chwili, gdy wschodzi słońce. "Claudia milczała przez długi czas." Wow ", szepnęła," To całkiem niezły sen. Więc to właśnie robiłaś zeszłej nocy, odtwarzając sen? ”„ Proszę, nie gniewaj się na mnie ”, błagała Sabina,„ Co mogłam zrobić Claudia, jestem zdesperowana.

Sandro i ja byliśmy przyjaciółmi z dzieciństwa. Nie wiem, jak skończyliśmy z tą samą chorobą, ale wiem, że nie chcę umrzeć tak jak on. ”Znowu zaczęła szlochać i Claudia ją przytuliła. Najłagodniejszym głosem wyszeptała:„ Nie jestem zła na ciebie. ”„ W takim razie musisz uważać mnie za szalonego.

”„ Nie, nie, nie wiem. Odkąd się tu wprowadziłem, miałem kilka własnych dziwnych doświadczeń. ”Nastrój Sabiny znacznie się poprawił, gdy usłyszała to:„ Czy myślisz, że… istota, czy ona, próbuje mi pomóc? ” z takim patosem, że Claudia była prawie poruszona do łez. Z powagą odpowiedziała: „Nie znam Sabiny, szczerze nie wiem, przepraszam". „Jak myślisz, co tu mieszka?" Nie wiem, co to jest - zaczęła ostrożnie - ale wydaje się, że komunikuje się symbolicznie; poprzez muzykę, sny i znaczące przedmioty znalazłem pewnego dnia passiflora, który mi zostawił.

”„ Passionflower? ”„ Tak, był tak świeży, że wyglądał, jakby został właśnie zerwany. Nie wiem, skąd to się wzięło. Jak wiem, nigdzie w pobliżu domu nie ma winorośli z marakui. Męczennica ma naukową nazwę Passiflora incarnata.

”„ Och, jak na twoje imię! ”Claudia skinęła głową, rzucając na nią porozumiewawcze spojrzenie. Zniżyła głos i kontynuowała:„ Ukryłem telefon w oranżerii pewnej nocy i potajemnie nagrał swoją muzykę. Znalazł telefon i mógł go rozbić, ale tak się nie stało.

jest to tajemnica i prawdopodobnie ma ku temu dobry powód. Jak mogę stwierdzić, wydaje się, że nie oznacza to dla nas krzywdy, ale skąd mogę naprawdę być pewien? ”„ Widziałeś to? ”„ Myślę, że ujrzałem to wczoraj po raz pierwszy; siedząc przy klawesynie. Był taki, jak opisałeś we śnie.

”„ Mówiłeś, że on. ”„ Czy ja? Cóż, po prostu nie wiemy. Co pamiętasz? ”„ Ach, krok po kroku przeżywałem sen.

To było jakbym był w transie i tylko częściowo kontrolowałem swoje działania. Ale poczułem euforię, jakbym pił, a potem pamiętam, że zobaczyłem swoje odbicie na jego twarzy. Wtedy chyba przyszedłeś. ”„ Myślę, że chociaż raz prawdopodobnie go zaskoczyłem.

Pamiętasz dźgnięcie się? ”„ Tak, ale nie było bólu; to było tak, jakbym składał mu ofiarę. ”„ Albo potrzebował próbki twojej krwi. ”„ Moje rany zostały zagojone.

”Claudia ponownie skinęła głową.„ Zdecydowanie krwawiłeś, kiedy cię znalazłem. ”Po chwili uśmiechnęła się smutno i dodała: „Moja biedna Sabina". „Już dobrze, czuję się dobrze i jeszcze jest we mnie życie." Roześmiała się i właśnie wtedy morska bryza przyniosła zapach morza do pokoju.

" Zapach, pomyślała Claudia, i jakiś dźwięk. - Czy czujesz się na siłach, żeby popływać? "Tak, ale tylko jeśli będziemy nago." "Nalegam na to!" Kwadrans później Sabina siedziała na balkonie z widokiem na zatokę. Natychmiast urzekło ją olśniewające piękno sceny przed nią. To był wyjątkowo pogodny dzień i cieszyła się, widząc odległą perspektywę Porto Empedocle. Bezchmurne niebo wyglądało jak lazurowy baldachim nakrapiany złotem nad równiną wypolerowanego lapis-lazuli.

Cisza poranka napełniła ją teraz głębokim spokojem. Spojrzała na horyzont i, jak to często robiła, wyobraziła sobie twarz. Była to twarz młodego mężczyzny o pięknych rysach; twarz, która każdego dnia uśmiechała się i witała ją z miłością, a którą całowała w zamian z gorącą namiętnością.

„Alessandro, mio ​​caro, mio ​​amante, mio ​​amore perduto,” szepnęła; dodając swój głos do orisonów wiatru. - Widzę, że podoba ci się widok. Claudia wróciła, niosąc dużą butelkę kremu przeciwsłonecznego.

„To po prostu wspaniałe”. - Tak, moje stare mieszkanie w Melbourne wyglądało na tory kolejowe. A teraz zdejmij koszulkę.

Nie bez odrobiny niechęci Sabina zsunęła workowatą koszulkę, którą znalazła w szufladzie bielizny Claudii. Wyrażenie „ubranie nocne” było sprzeczne z określeniem Claudii, która teraz z aprobatą spoglądała w dół na jędrne piersi Sabiny z jej sutkami z pąków róży, gdy spryskowała dużą ilość kremu przeciwsłonecznego na dłoń. "To może być trochę zimne." Nie czekając na odpowiedź, wmasowała krem ​​w ramiona Sabiny i jej górną część pleców, a następnie powoli przesunęła się w dół do piersi Sabiny. Były w porządku, dojrzałe garście, a Claudia lubiła zadanie chronienia ich przed ostrym słońcem. Teraz widziała, że ​​Sabina odpoczywa i cieszy się rozpieszczaniem.

Nałożyła więcej kremu przeciwsłonecznego na twarz Sabiny i spojrzała głęboko w jej piękne niebieskie oczy. „Gotowe”. "Świetnie, teraz twoja kolej." Ku zaskoczeniu Claudii Sabina zaczęła wcierać kremowy krem ​​przeciwsłoneczny w jej piersi.

Zrobiła z tego wielką rzecz i Claudia mogła stwierdzić, że dobrze się bawi. „Dobrze” - pomyślała - „Otworzyłam Cię na nowe doświadczenia”. Po namaszczeniu się przez obie kobiety pobiegły do ​​tylnych drzwi. Śmiech i latające kończyny wypełniały powietrze wokół nich, podczas gdy loki ze złota i najczystszego hebanu podskakiwały i latały, gdy biegli. Z przyjemnością słuchano ich głosów, gdy rywalizowali o to, by jako pierwsi dotarli do kamiennych schodów.

Najpierw Sabina, potem Claudia, przewagę uzyskała; gdy znaleźli się na zewnątrz w jaskrawym sycylijskim słońcu, pędzili po gorącym piasku ścieżką obok tętniących życiem trzmieli i czarnych stolarzy, obok różnobarwnych motyli i wszystkich niezliczonych owadów pracujących na dzikich kwiatach. Gdyby mali mieszkańcy ogrodu obserwowali ich szybkie przejście; widzieliby dwa piękne nagie ciała lśniące od potu, dwie piękne twarze z zaciśniętymi zębami i opuszczonymi brwiami podczas zawodów, dwie pary gibkich, opalonych nóg wywierających swoją moc na piekącą ścieżkę i dwie piękne pary bioder i pośladków uzupełniające obraz, który starożytni mogli uwiecznić w odie lub epigramacie. W tej chwili widziała je tylko jedna para oczu; para niezgłębionych, zimnych, nie mrugających oczu; tak samo piękne i straszne były same w sobie, jak oczy mitycznej Persefony, której świątynia była kiedyś Tintamare. Właściciel tej pary oczu obserwował kobiety, jak szybko znikały po kamiennych schodach i uśmiechał się na swój własny sposób.

Jego praca była prawie ukończona. Był to prosty szklany cylinder o wysokości nie większej niż siedem lub osiem centymetrów. Został pozostawiony dość niepewnie na krawędzi wieczka klawesynu.

Wieko zostało zamknięte. Claudia była tym zaskoczona i nic nie powiedziała. Obie kobiety weszły do ​​pokoju po powrocie z dwóch błogich godzin w ożywiających się wodach zatoki i godzinnego opalania na kamienistej plaży pod klifem.

Teraz stali patrząc na szybę, jakby spodziewali się, że w każdej chwili wykona cudowny wyczyn. Po kilku minutach Claudia zauważyła, że ​​Sabina dyskretnie przegląda pokój. „Zapomnij o tym, już dawno go nie ma,” szepnęła, „albo mógłby stać tuż obok nas i nie wiedzielibyśmy.

Nasza„ istota ”jest mistrzem ukrycia”. Sabina odwróciła się i spojrzała na nią z raczej zmartwionym wyrazem twarzy, po czym jej czoło zmarszczyło się z irytacji, kiedy Claudia zapytała ją, czy jest głodna. - Nie, nie widzisz? To zupełnie jak w moim śnie, szklanka wody; lecznicza woda z jego rąk. Muszę ją wypić.

Podeszła bliżej do szyby, ale się zawahała; patrząc na Claudię, szukając zachęty. Claudia tylko spojrzała na nią i wyszeptała: „To zależy wyłącznie od ciebie”. Sabina powoli wyciągnęła rękę i podniosła szklankę.

Natychmiast zwróciła się do Claudii, z oczami szeroko otwartymi ze zdumienia: „Poczuj to! Dotknij szkła; jest lodowato zimna, tak jak w moim śnie”. Claudia położyła dwa palce na boku szklanki. Rzeczywiście, powierzchnia statku była pokryta grudą lodu; jakby woda w nim została właśnie wyjęta z lodówki, a mimo to nie było kondensacji na powierzchni szklanki ani charakterystycznego pierścienia wody na pokrywie instrumentu. Claudia zachowała te drobne tajemnice dla siebie, gdy Sabina zabrała szklankę z powrotem i podeszła z nią do okna.

Powiedziała do siebie: „To tylko czysta woda. Muszę ją pić, muszę, to moja jedyna nadzieja”. Zanim Claudia zdążyła odpowiedzieć, Sabina odwróciła się do niej twarzą i jednym haustem wypiła całą zawartość szklanki. Claudia była zaskoczona i intuicyjnie podeszła bliżej. Sabina nic nie powiedziała, ale napotkała oczy Claudii przelotnym wyrazem dzikiego triumfu.

Potem upadła. Claudia rzuciła się do przodu i złapała ją, kładąc jej bezwładne ciało na kanapie. Wciąż oddychała, a jej puls był silny, ale niedługo po tym, jak dwukrotnie sprawdzała te parametry życiowe, zaczęła ją ogarniać frustracja.

"Niech cię!" Szepnęła głośno: - Cholera, kim lub ty jesteś. Wylecz ją, a przynajmniej pomóż mi, spalę ten dom i wszystko w nim do ziemi! Już wkrótce… Claudia Incarnata… Część VI..

Podobne historie

Klub turystyczny Bighorn

★★★★★ (25+)

Dołączyłem do klubu turystycznego i skończyłem ssanie kutasa i cipki oraz połykanie spermy na szlaku.…

🕑 26 minuty Biseksualny Historie 👁 27,050

Moja żona Joan i ja przeprowadziliśmy się do Colorado Springs osiem lat temu, kiedy miałem pięćdziesiąt lat, a ona czterdzieści siedem. Zostałem tam przeniesiony przez moją firmę high-tech…

kontyntynuj Biseksualny historia seksu

Gry Rio Grande - część 1

★★★★★ (< 5)

Warto pamiętać o wędrówce po Teksasie…

🕑 14 minuty Biseksualny Historie 👁 1,559

Ta historia ma podstawy, ale trzeba powiedzieć, że jest raczej upiększona! Gry Big Bend, część 1 Słońce było gorące, lekki wiatr, gdy wyruszyłem z gorących źródeł na spacer wzdłuż…

kontyntynuj Biseksualny historia seksu

Dostępna strefa rozrywki na świeżym powietrzu

★★★★★ (< 5)

po całym dniu leniuchowania w słońcu nad rzeką dziewczyny zabierają się do roboty.…

🕑 9 minuty Biseksualny Historie 👁 1,660

Przestały mówić, gdy wpadły do ​​wody, obie kobiety porzuciły ubrania w upale słońca, lekka bryza pieściła ich skórę, mówiąc o popołudniu, grożąc im chłodem, który przychodzi…

kontyntynuj Biseksualny historia seksu

Kategorie historii seksu

Chat