Dowiedzieć się o panu M. (część 4).

★★★★(< 5)
🕑 53 minuty minuty BDSM Historie

Rozdział 11 Trochę przekonujący. Tydzień później. 8: Jen spędziła poprzedni tydzień, kładąc się do łóżka w koszuli swojej sąsiadki. Nie próbowała też tego ukrywać. Prawdopodobnie doszłoby do piekielnie niezręcznej rozmowy, gdyby Tom zdecydował się pójść na górę zamiast spać w piwnicy, ale Jen już się tym nie przejmowała.

Podjęła niezliczoną ilość prób, by dostać to, czego potrzebowała. I nie tylko niejasno sugerowała, czy była nieśmiała. Otwarcie powiedziała mężowi, czego chce, ale on nie mógł jej tego dać. Ostatnie kilka tygodni zaowocowało licznymi wpadkami, a jej i tak już słabnąca samokontrola była teraz na najniższym poziomie w historii.

Ale co, jeśli poszła do sąsiada, a Ryan nie był tym, czego oczekiwała? A co jeśli on był tylko gadaniną? A co, jeśli rzeczywiście był nieśmiały i nieśmiały, kiedy zabrali się do pracy? Więc co? Byłaby oszustką za nic. Jej potrzeby seksualne nie zostałyby zaspokojone, jej śluby zostałyby złamane, a ona wróciłaby do punktu wyjścia. Może wtedy da Anthony'emu szansę? Ale to, co Ryan powiedział jej w zeszłym tygodniu przy kuchennym stole, było prawdą.

Chciała faceta, którego podziwiała. Nie patrzyła na Anthony'ego. Był po prostu jakimś punkiem z college'u, z niezłym ciałem i dużym kutasem. Jasne, zrobiła kilka szalonych rzeczy w tym filmie, który mu wysłała, ale tak naprawdę jej nie stymulował. Mogłaby zastąpić Anthony'ego tuzinem innych facetów z siłowni.

Ale Ryan był inny. Ryan był wyjątkowy. Ale było coś desperackiego i żałosnego w ciągłym rzucaniu się na sąsiadkę w taki sposób, w jaki była. Pierwotnie poszła do sąsiada, żeby przeżuć go nad Ashleyem w stroju pokojówki, a na koniec nosiła ten sam strój, wielokrotnie sprzątając jego dom i wykonując dla niego prace domowe. A potem próbował ukraść jedną z jego koszul wyjściowych? I rzeczywiście zaakceptować to po tym, jak ją przyłapał? Albo co z lodzikiem, który chciała mu zrobić? Kogo żartowała? Nadal chciała.

Musiała podjąć decyzję. Albo idź do sąsiada i miej to z głowy, albo przestań fantazjować o jej sąsiedzie. Ciągła wewnętrzna walka była przytłaczająca i brunetka zaczynała odczuwać skutki. Miniony tydzień był jej pierwszym dobrym snem od tygodni… wszystko dzięki tej koszuli.

Ale nigdzie indziej w życiu nie czuła się dobrze. W pracy była niechlujna, ciągle czuła się odległa i rozkojarzona, a nawet jej gotowanie nie było tak ostre jak zwykle. Po prostu czuła się wyczerpana. Cóż, dopóki nie założyła tej koszuli i nie poszła do łóżka.

Wtedy nigdy nie czuła się bardziej żywa. Siedziała samotnie w łóżku w ten przejmująco zimny późny listopadowy wieczór. Ashley pracowała nad gazetą w swojej sypialni, podczas gdy Tom był w pracy. Normalnie czytałaby lub prosiła córkę o polecenie filmu w taką noc jak ta. Dom był czysty, rachunki opłacone, a ona była stosunkowo znudzona.

Ale jej uwaga skupiła się na jednej rzeczy. Po powrocie do domu z pracy znalazła w skrzynce pocztowej jeszcze jedną małą, szarą kopertę. Po części poczuła ulgę, że tym razem znalazła to zamiast Ashley. Zbyt wiele podejrzanych pakietów może budzić pewne wątpliwości.

Ale większa jej część zastanawiała się, czy powinna to po prostu wyrzucić. Wiedziała, że ​​to najwyraźniej od Ryana. Była to identyczna paczka jak ta, w której przyszedł jej kołnierzyk.

Ten sam kołnierzyk, który wkładała do łóżka każdej nocy razem z jego koszulą. I choć przez ostatnie siedem dni myślała o sąsiedzie, tak naprawdę go nie widziała. Zrezygnowała z cotygodniowego sprzątania i ze wszystkich sił starała się nie znajdować powodu, by tam iść, ale stawało się to coraz trudniejsze.

A otwarcie tej paczki tylko sprawi, że zapragnie go jeszcze bardziej. Wiedziała o tym… Ale i tak je otworzyła. Na jej twarzy szybko pojawił się uśmiech. Gruba, czarna, mocna skóra spłynęła po jej dłoni, gdy poczuła zimny metal na palcach.

Kontynuowała rozwijanie swojego nowego prezentu, zanim ostatecznie położyła go na satynowej pościeli. To była smycz dla psa. Smycz dla psa z wyszytym na skórze napisem „Jen” białą lnianą nicią. Wyjęła kołnierz z szafki nocnej i szybko go założyła. To napięte, napięte, kontrolowane uczucie powróciło i sprawiło, że poczuła, że ​​żyje.

Podniosła stalową sprzączkę smyczy do szyi i przypięła ją do metalowej pętli, która zwisała ze środka jej obroży. Zatrzasnęło się. Jen poczuła dreszcz przechodzący przez jej ciało. Skąd Ryan wiedział, że tego chce? Nie tylko obroża, ale i smycz.

Czy był aż tak doskonały? Czy był tak głęboko w jej głowie? Miała wszystko, co potrzebne, by zrealizować swoją fantazję, ale wciąż brakowało kluczowego elementu: mężczyzny. Tom z pewnością nie pasował do rachunku. I tak nie byłby na pokładzie, ale nawet gdyby był, pomysł, by ją oprowadzał, był odrażający.

Potrzebowała kogoś, kogo pożądała i kogo pożądała. Potrzebowała kogoś silnego i nie wahającego się. Potrzebowała Ryana.

Jen zbiegła na dół i owinęła się w swoją zimową kurtkę. Jej nowa smycz znalazła się w kieszeni, podczas gdy obroża pozostała. Pobiegła przez pokrytą śniegiem trawę do całkowicie ciemnego domu sąsiada. To nie był dobry znak.

Mimo wszystko zadzwoniła do drzwi. Nic. Zadzwoniła ponownie. Nic. Gorączkowe uderzenia w drzwi zastąpiły dźwięk dzwonka, gdy desperacko próbowała zmusić go do odpowiedzi.

Nie było sensu. Najwyraźniej nie było go w domu. Nadąsała się z powrotem przez podwórze, bardziej sfrustrowana niż kiedykolwiek. Oto była, w końcu gotowa do konfrontacji z gigantycznym słoniem w pokoju, a jego oczywiście tam nie było.

Jen była zdesperowana i zrobiła jedną rzecz, której nigdy by sobie nie wyobrażała. Weszła na górę i otworzyła drzwi Ashley. Nastolatka miała słuchawki na uszach, gdy pracowała przy komputerze, nieświadoma tego, że jej zrozpaczona matka stoi za nią.

Delikatne dotknięcie jej ramienia sprawiło, że obróciła się i krzyknęła. – To tylko ja – powiedziała Jen. Ashley zrobiła głęboki wydech, zanim zdjęła słuchawki. „Jezu, mamo! Przestraszyłaś mnie na śmierć!”.

- Przepraszam - przeprosiła. "Muszę z tobą porozmawiac.". Nigdy wcześniej nie widziała swojej matki w takim stanie. Ręce jej się trzęsły, a twarz wyrażała panikę i zmieszanie. To był niepokojący widok.

– Usiądź – polecił jej Ashley, wskazując na swoje łóżko. "Co się dzieje?". Jen miała dość ukrywania się i kłamania na temat tego, co zamierzała. Musiała się komuś wygadać. Musiała zrzucić ciężar, który ciążył jej na plecach od tego październikowego dnia, kiedy po raz pierwszy spotkała Ryana.

A Ashley był jej najbardziej zaufanym powiernikiem w życiu. „Flirtowałem z Ryanem”. Szczęka Ashley opadła z siedzenia na krześle komputerowym.

Jej matka znajdowała się zaledwie kilka stóp od niej, siedząc na brzegu jej łóżka. – Wiem… – jęknęła Jen. "Jego ". "Jak długo?" Ashley przerwał.

„Umm… Pamiętasz, jak się na ciebie wściekłam za sprzątanie jego domu w stroju pokojówki?”. Młoda brunetka skinęła głową. „Cóż, tydzień później poszedłem do jego domu, żeby go wkurzyć. I cóż… skończyło się na tym, że posprzątałem jego dom…”.

"Mama…". – W tym stroju pokojówki – dokończyła Jen, odwracając wzrok. „Jestem takim hipokrytą”. Ashley wzięła głęboki oddech. „Jasna cholera.

To już było?”. Jen potrząsnęła głową. "Co jeszcze?".

„Cóż, chodzę tam prawie co tydzień, żeby posprzątać” – powiedziała jej Jen. „Ciągle o nim myślałam, nosiłam ten kołnierzyk, który mi dał” – stwierdziła, po czym rozpięła płaszcz i ściągnęła kołnierzyk koszuli. Ashley z niedowierzaniem zerknęła w oczy, by odczytać napis „Daddy's Girl” na czarnej skórze. „Robiłem mu pranie i takie tam, robiłem mu lody i trochę… próbowałem go uwieść”.

Ashley uniosła brwi. "Co!?". „Być może próbowałam dać mu…” Jen przełknęła ślinę.

„Seks oralny…”. „Jezu Chryste, Mamo…”. „Próbowałem ukraść jedną z jego koszul, ale mnie złapał. I tak mi ją dał, a przez ostatni tydzień kładłem ją do łóżka każdej nocy”. Licealista przeczesał dłonią swoje długie, ciemne włosy.

„Czy to żart?”. - Nie i nie masz pojęcia, jak dobrze jest w końcu komuś to powiedzieć. Sięgnęła do kieszeni kurtki i rzuciła psią smycz córce.

„I dał mi też to”. "Wow…". - Wiem - jęknął Jen. „Nie wiem, co robić.

Nawet nie płaci mi za sprzątanie, ale i tak to robię. Nie znam go, ale wydaje mi się, że jest wszystkim, czego kiedykolwiek chciałam. I nie jestem głupia. wiem, że nie będziemy mieli żadnych zalotów lub że będzie chciał się ze mną umówić czy coś. Prawdopodobnie może mieć każdą kobietę, jaką chce.

Jestem po prostu… zdezorientowany. „Powinieneś iść na to”. Głowa Jen się ożywiła.

"Co?". – Powinieneś to zrobić – powtórzył Ashley. „Ale co z tatą? Jestem… jestem żonaty”.

„Nie masz pojęcia, o ile lepiej czuję się bez Mike'a” – powiedziała swojej matce. „I to nawet nie jest tak, że ja go kimś zastąpiłam. Po prostu… ta waga zniknęła, wiesz? To uwalnia.

Ty i tata nie dogadujecie się. Mamo, to takie oczywiste. I tak jest od lat .

A pamiętasz rozmowę, którą odbyliśmy jakiś czas temu? Właściwie, ostatnie kilka rozmów, które odbyliśmy? Nie jesteś z nim szczęśliwa. Nie jestem już małą dziewczynką. Mam osiemnaście lat. Nie chcę, żebyś poświęcała swoje szczęście dla mnie. Zawsze będę kochał tatę, ale jeśli zdecydujesz, że odejście od niego będzie dla ciebie najlepszą decyzją, powinieneś to zrobić.

A może nawet nie to. Może pójdziesz zrobić coś, co pozostanie prywatne i zdecydujesz, że to nie było to, czego chciałeś. Może wrócisz do domu i zdasz sobie sprawę, że twoje życie nie jest takie złe. Skąd możesz wiedzieć, jeśli się nie dowiesz?”. „Ashley, to tak nie działa” – stwierdziła Jen.

„Nie możesz po prostu z kimś zadzierać, a potem wrócić, jeśli to nie zadziała .". "Dlaczego nie? Nie jesteście nowożeńcami. Jesteś żonaty od dwudziestu lat. Tata nie ma żadnej z cech, o których mówiłeś, że cenisz u mężczyzn. Mamo, nie możesz być szczęśliwa.

Jen poświęciła chwilę na zastanowienie się. „Ale… co jeśli on chce mnie tylko wykorzystać? Nie wiem, czy tego właśnie chcę. Czasami tak, ale czasami nie.

Ashley wskazała na kurtkę swojej matki. „Skąd się tu właściwie wzięłaś?”. Jej wzrok padł na podłogę. „Jego dom…”.

„I… ?”. „Nie było go w domu,” odpowiedziała cicho Jen. „Nie mam pojęcia, co bym zrobiła, gdyby był. Część mnie chce rzucić w niego tą obrożą i powiedzieć mu, żeby zostawił mnie w spokoju, ale inna część chce mu wręczyć tę smycz i powiedzieć, żeby użył jej na mnie. chcesz od taty? - spytała Ashley.

- Więcej niż pozytywnie - odpowiedziała. - Dosłownie próbowałam wszystkiego. Śmiałbyś się z połowy rzeczy, które zrobiłem…”. „Nadal mówię, żeby to zrobić” – powiedziała nastolatka swojej mamie.

„Zaufaj mi, nigdy nie pomyślę o tobie inaczej. Nie wyobrażam sobie bycia z Mikiem przez dwadzieścia lat, więc nie mam pojęcia, jak się teraz czujesz. Prawdopodobnie okropnie.

Czy pogrążyłeś się w jakiejś fantazji? Może. Ale może nie. Może wszystko, czego chcesz i potrzebujesz jest tuż obok.".

„Opowiedział mi historię o tym, jak poderwał jakąś młodą blondynkę z baru w zeszłym tygodniu” – powiedziała Jen – „i jak wypieprzył jej mózg pół godziny po spotkaniu. Nie mogę z tym konkurować, kochanie . Nie jestem jakąś studentką.

Mam czterdzieści cztery lata.”. Ashley natychmiast potrząsnęła głową. - Nie wyglądasz na swój wiek. A nawet gdybyś, kogo to obchodzi? Najwyraźniej z tobą flirtuje.

Po prostu idź. Jasne, może nie skończycie razem, ale to może dać ci kopa w dupę. tyłek, aby iść po to, czego naprawdę chcesz.

Na przykład, jak rozmowa, którą odbyliśmy, dała mi motywację do opuszczenia Mike'a! „Nie wiem. To znaczy, to nie wydaje się w porządku…”. Oczy Ashley wytropiły nagłe światło w pokoju, gdy obróciła się na krześle i wyjrzała przez okno na dom ich sąsiada. Czarne BMW Ryana wjechało do jego garażu.

„…i może skończyć się okropnie,” kontynuowała Jen, nie odrywając uwagi od podłogi. "I ". – Jest w domu – przerwała mu Ashley. Jen spojrzał w górę.

"Co?". – Ryan jest w domu – poinformował ją Ashley. „Właśnie widziałem, jak jego samochód wjeżdża do garażu”.

Odrzuciła smycz matce i uśmiechnęła się. „Idź po niego”. "Nie wiem…".

„To jest jak coś z powieści erotycznej” – zaśmiał się nastolatek. „Pozbawiona seksualnie żona zakochuje się w seksownym, tajemniczym sąsiedzie, który może mieć ciemną stronę lub nie. Soczysta…”.

- To nie żart - uśmiechnął się Jen. „Ale tak… prawdopodobnie przeczytałbym to…”. "Więc mógłbym!" Ashley znów się roześmiał. „Chodź… Idź się zabawić po raz pierwszy od jak dawna?”.

„Jakieś prawie dwadzieścia lat…”, odpowiedziała. Ashley uśmiechnął się. "Idź idź!". Jen chwyciła smycz i wsunęła ją z powrotem do kieszeni kurtki. Szybko wybiegła z pokoju córki, zbiegła po schodach i wyszła z domu, gdzie powitał ją widok czarnego BMV wyjeżdżającego z garażu sąsiada.

Patrzyła, jak okno pasażera opuszcza się, gdy się do niego zbliża. "Cześć, Jen." Pochyliła się i uśmiechnęła do Ryana, który miał na sobie czarny trencz. Na siedzeniu leżała teczka, ale miała nadzieję, że nie tak to wyglądało. - Hej - odwzajemniła uśmiech. „Przepraszam, wychodzisz?”.

„Tak, po prostu musiałem szybko zdobyć kilka dokumentów. Lecę do Kalifornii na kilka spotkań”. Jej serce natychmiast zamarło. „Och. Umm… na jak długo?”.

„Tydzień. Potrzebujesz czegoś?”. Tak, potrzebowała czegoś w porządku. Czekała i czekała, i czekała, a kiedy w końcu zdecydowała się to zrobić, on wychodził.

Była z powrotem w punkcie wyjścia. „Nie, wszystko w porządku. Chcesz, żebyśmy odebrali twoją pocztę, kiedy cię nie będzie?”.

– Byłoby wspaniale – powiedział jej. „Muszę lecieć. Cya, Jen”. - Pa - pożegnała się, patrząc, jak wychodzi na ulicę. To się nigdy nie miało wydarzyć… Rozdział 12 Małe kroki.

Tydzień później. Wczesny grudzień. 2: Jen chodziła tam iz powrotem ze sobą przez cały tydzień. Z jakiegoś powodu próbowała nawet dać Tomowi kolejną szansę.

Właściwie dała mu wiele możliwości. Została odrzucona tylko raz, a ten jeden raz równie dobrze mógł się nie wydarzyć. To były dwadzieścia trzy sekundy seksu misyjnego z przerażającym chrząknięciem podczas jego orgazmu, który wciąż dzwonił jej w głowie. Nie było nawet gry wstępnej.

Jedynym powodem, dla którego była mokra, było to, że myślała o Ryanie. Wszystko zawsze wracało do jej sąsiada. Czuła się jak nastolatka, którą odrzucił jej ukochany po tym, jak siedem dni temu wyjechał z podjazdu. Ashley kazał jej po prostu czekać. Czekać, aż wróci, a potem znowu to robić.

Ale w miarę upływu dni coraz więcej wątpliwości wkradało się do jej umysłu. Wyobraziła sobie siebie stojącą przed jakimś sędzią w sądzie rozwodowym, nazywaną dziwką i oszustką za swoje nikczemne czyny. Jak żona i matka mogą pozwolić sobie na takie niewierne pokusy? Jaki przykład dawała swojemu dziecku? Ale ten sędzia by tego nie zrozumiał. Nie wiedzieliby, jak to jest czuć się niechcianym i niepożądanym przez tak długi czas.

Nigdy nie otrzymać należytej uwagi seksualnej. Mężczyźni nie mogli zrozumieć jej bólu. Orgazmy z seksu były dla facetów niemal gwarancją. A jeśli nie doszli, to był problem po ich stronie.

Ale tak często kobiety są tylko refleksją, jeśli chodzi o seks. A odpowiedź była zawsze ta sama: wynoś się. Cóż, Jen była zmęczona zabawą ze sobą jak napalona nastolatka.

Chciała się o nią troszczyć. Ale może Ashley miała rację. Może musiała iść po to, czego chciała. Może żeby być uległą, musiała być agresywna. I dlatego w to śnieżne popołudnie wyglądała przez okno.

Miała dzień wolny od pracy i rozpaczliwie modliła się, by Ryan wrócił wcześniej do domu. Istniała spora szansa, że ​​tak się stanie, prawda? Siedmiodniowe wyjazdy służbowe są zwykle nagradzane do domu na kilka godzin przed normą, prawda? Ale Ryan nie wyglądał na kogoś, kto idzie na skróty. Może dzisiejszy dzień nie różniłby się niczym od typowego dnia powszedniego. Jen nie miała pojęcia, ale nie zamierzała ryzykować, że znowu za nim tęskni.

A fakt, że stała przed swoim oknem przez ostatnie dziewięćdziesiąt minut, tylko pokazał, jaka była jej decyzja. Pożegnała się nawet z Tomem, gdy czterdzieści minut temu wychodził do pracy. Nie miało to wpływu na jej decyzję.

Była gotowa oszukiwać. Trzy godziny później… Ten czarny BMV równie dobrze mógł być Eliaszem w ognistym rydwanie. Widok samochodu sąsiada wjeżdżającego na jego podjazd przykuł jej uwagę jak nigdy dotąd.

Szybko narzuciła płaszcz i wybiegła za drzwi. Kilka sekund później stała na schodkach Ryana, dzwoniąc do drzwi, gdy jej stopa szybko stukała w zamarznięty kamień poniżej. Już nie czekała.

Nigdy więcej pozbawiania się tego, czego naprawdę chciała. Seksowny przystojniak, który mieszkał obok, miał odegrać wszystkie jej najdziksze i najbardziej szalone fantazje… dzisiaj. Brak odpowiedzi. Niecierpliwie ponownie zadzwoniła do drzwi, po czym trzykrotnie mocno zapukała do drewnianych drzwi.

W końcu się otworzyło. "Cześć, Jen." Sięgnęła do kieszeni płaszcza i wyciągnęła rękę. Skórzana smycz zwisała jej z dłoni.

"Chcę to.". Ryan nie zareagował, kiedy się na nią gapił. - To.

Chcę tego - powtórzyła stanowczo. "Teraz.". Spokojnie odsunął się na bok, gdy ona ochoczo wprowadziła się do jego ciepłego domu. "Więc jak to robimy?".

Ryan zamknął frontowe drzwi i odwrócił się do sąsiada ze stoickim wyrazem twarzy. Zdjął smycz z jej uścisku i powoli wszedł do kuchni, wciąż ubrany w zimowy trencz, po czym włączył imbryk na kuchence. – Chcesz, żebym poszedł na górę, czy co? zapytała.

W szafce znalazł kubek i torebkę z herbatą i postawił je na blacie, zanim usiadł przy kuchennym stole. "Cześć?" zapytała ponownie. Nie zareagował.

Smycz leżała teraz na dębowej powierzchni, podczas gdy on nadal w milczeniu czekał, aż woda się zagotuje. O co chodzi? Czy nie był z tym na pokładzie? Może właśnie spełniał się jej najgorszy koszmar. Może był cały w rozmowie.

Może tamtej nocy w barze nie było żadnej uroczej blondynki, a wszystkie rzeczy, które jej powiedział, to bzdury. Co jeśli ugiął się pod presją? Co jeśli uwielbiał rozmawiać o wielkiej grze, ale kiedy dziewczyna w końcu przyjęła jedną z jego ofert, spasował? Ale może to nie było nic z tego. A jeśli chciał czegoś innego? Co jeśli czytali tę samą książkę, ale ona była kilka stron do tyłu? W jej umyśle był dominującym samcem alfa, który właśnie wrócił do domu po tygodniowym pobycie poza miastem.

A ona chciała być jego uległą, nieśmiałą zabawką. Teraz, kiedy o tym pomyślała, wtargnięcie do jego domu i zażądanie seksu prawdopodobnie nie było najlepszym podejściem. Miał milion różnych opcji, a ona nie mogła nawet zmusić własnego męża, żeby ją porządnie wyruchał.

Kim ona była, żeby stawiać żądania? Musiała zarobić na to, na co miała ochotę, ale jak? Mała warstwa kurzu na stoliku obok niej nagle zwróciła jej uwagę. Bingo… Godzinę później… Jen skończyła ostatnie pranie sąsiada i zaniosła pełny kosz z ubraniami na górę do jego sypialni. Posprzątała już całe piętro bez wiedzy Ryana.

Właśnie popijał herbatę, pracując na swoim laptopie przy kuchennym stole. Zaczynała rozważać możliwość, że to się nie wydarzy. Coraz bardziej wydawało się, że nie jest nią zainteresowany. Jasne, sposób, w jaki się do niego dzisiaj zbliżyła, mógł nie być jej najlepszym pomysłem, ale jaki facet odrzucił seks w ten sposób? Cóż, Tom na przykład.

Ale Tom różnił się od Ryana. Jej mąż był leniwy i pozbawiony motywacji, podczas gdy Ryan był seksowny i zdeterminowany. Ale może jakiś seksowny dwudziestolatek w Kalifornii pieprzył mu mózg przez cały zeszły tydzień.

To zdecydowanie nie było wykluczone, a jeśli rzeczywiście tak się stało, to widok jej rzucającej się na niego mógł nie być tak pociągający. Ale nic z tego nie powstrzymało jej przed kroczeniem po jego domu w mundurze pokojówki z kołnierzykiem „Daddy's Girl” ciasno owiniętym wokół szyi. Zdesperowana, żałosna, żałosna… przymiotniki, które opisywały jej zachowanie w ciągu ostatnich kilku miesięcy, już jej nie przeszkadzały. Była zdeterminowana, by to wytrzymać, dopóki nie dostanie tego, czego chciała.

Nadal musiała posprzątać na górze, ale Jen przebiegała w myślach możliwe scenariusze na wypadek, gdyby jej sąsiad nie wykonał dzisiaj żadnego ruchu. Absolutnie zamierzała coś zainicjować, gdyby do tego doszło. Jasne, jej fantazja byłaby trafiona.

Nie wydawałby się dominujący i kontrolujący, gdyby trzeba było nim kierować, ale to nie zrujnowałoby jej sprawy. Jeszcze mogło się potoczyć tak, jak chciała. Może gdyby….

Jej głowa obróciła się dzięki głośnemu gwizdowi dochodzącemu z jej tyłu. Tam powitał ją widok Ryana opartego o framugę drzwi sypialni, ubranego w czarne spodnie i białą koszulę, która była częściowo rozpięta. Widziała cień ciemnych włosów na jego muskularnej górnej części klatki piersiowej. Jego zwykły cień o piątej był nieco ciemniejszy i bardziej wyrazisty, a jego olśniewające niebieskie oczy były równie przeszywające jak zawsze. Nerwowo grzebała w sportowych szortach, które odkładała, zanim szybko uklękła, by je odzyskać.

Kolejny gwizd sprawił, że jej uwaga skierowała się z powrotem na sąsiada. Jego prawa ręka powoli odsuwała się od ciała, gdy palcem wskazującym wykonał jej ruch „chodź tutaj”. Jen natychmiast wstał i włożył szorty do szuflady, po czym zrobił krok w jego kierunku. Tym razem nie było gwizdka, ani słów, ani nawet sygnału ręką.

To były jego oczy. Jego potężne, zniewalające, nieodparte niebieskie oczy kazały jej przestać. Po surowym spojrzeniu, jakie otrzymała, powiedzieli jej, że jest niegrzeczną dziewczynką. Jen natychmiast zamarła. Tym razem jego palec przesunął się w dół i wskazał na podłogę.

Nie marnowała ani sekundy, padając na kolana. Nie była pewna jak, ale wiedziała dokładnie, czego chciał. Jej prawa ręka znalazła podłogę, a lewa podążyła za nią. Cienka warstwa nylonu, którą jej pończochy zapewniały jej kolana, nie złagodziła szorstkości twardego drewna na jej skórze, ale w tej chwili nie dbała o to.

Potłuczone szkło walające się po całym pokoju nie powstrzymałoby jej przed zrobieniem tego. Bardzo powoli czterdziestoczteroletnia matka jedynaka czołgała się w stronę sąsiada, jej głowa znajdowała się nie dalej niż kilka cali nad ziemią, ale jej brązowe oczy nie spuszczały z twarzy pana. Gospodarz? Czy taki był? Mógł być kimkolwiek chciał, a Jen się na to zgodziła. Tak bardzo, jak pragnęła swojego sąsiada, gdy stała, jej miejsce na piętrze poniżej tylko sprawiało, że pragnęła go o wiele bardziej.

W końcu dosięgła jego stóp, które były okryte czarnymi skarpetkami i posłusznie spuściła wzrok na podłogę. Co było dalej? Więcej instrukcji? A może to było to i zamierzał zaciągnąć ją do łóżka na walenie jej życia? Ale zanim bardziej bujne fantazje mogły przelecieć przez jej ciemnowłosą głowę, jej uszy wypełnił dźwięk stali trzaskającej o metal. Jej oczy spotkały się chwilę później, gdy zauważyła, że ​​jej smycz jest teraz zapięta wokół pętli na kołnierzu. Jej głowa szybko wystrzeliła w górę.

"Gdzie idziemy?" zapytała. Ten surowy wyraz powrócił na jego twarz. To był ten sam wyraz twarzy, który przed chwilą powiedział jej, że jest niegrzeczną dziewczynką. Poczuła ból przeszywający jej ciało z powodu jego reakcji. Nigdy więcej nie chciała tego widzieć.

- Dwie zasady - zaczął Ryan. „Po pierwsze, mówisz, kiedy się do ciebie mówi. Zrozumiano?”.

Szybko skinęła głową. „Po drugie, od teraz będziesz się do mnie zwracał per tatusiu. Czy wszystko jasne?”. Ramiona Jen trzęsły się.

To się w końcu działo. "Tak tato…". - Dobra dziewczynka - powiedział z pocieszającym uśmiechem.

"Na dole wygląda ładnie. Wykonałeś bardzo dobrą robotę." Świeciła. „Mam dla ciebie małą ucztę” – powiedział, gdy zakrztusił się na smyczy, powodując lekkie pęknięcie jej głowy. Chętnie dała się wyprowadzić z pokoju, czołgając się za prowadzącą ją na skórzanej smyczy sąsiadką.

Skręcili w prawo w korytarzu na piętrze i skierowali się w stronę jego biura. Gdyby nieznajomy wyskoczył z łazienki i spojrzał na to, co się teraz dzieje, i został zapytany o swoje myśli, prawdopodobnie przyszłoby mu do głowy kilka wybranych słów. Poniżające, upokarzające, zawstydzające. Ale Jen nie użyłaby żadnego z tych opisów.

Słowa pocieszające, uspokajające i uspokajające najprawdopodobniej padłyby z jej ust. Była dorosłą kobietą z mężem i córką. Pracowała na pełny etat, prowadziła gospodarstwo domowe i radziła sobie ze wszystkimi stresami, których Tom nie chciał brać na siebie. Nie pamiętała, kiedy ostatnio wyszła z domu bez telefonu komórkowego.

W rzeczywistości prawdopodobnie dostałaby ataku paniki, gdyby to zrobiła. Tęskniła za uczuciem z dzieciństwa. Kiedy wybiegała po szkole na dwór i nie wracała do domu, dopóki nie zaszło słońce.

Kiedy była dzieckiem, nie miała telefonu, dowodu osobistego ani nawet pieniędzy, ale czuła się nieustraszona, wychodząc do prawdziwego świata z pustymi rękami. Dlaczego jej dziesięcioletnia wersja czuła się komfortowo w tego typu sytuacjach, a czterdziestoczteroletnia już nie? Pragnęła nie musieć przejmować się swoimi problemami i obowiązkami. I właśnie tego doświadczała w tej chwili. Domyślała się, że szli w stronę jego biura, ale nie była pewna, nie miała pojęcia, co się stanie, i już jej to nie obchodziło. Jen znów poczuła się niewinna i bezradna.

Czuła się młoda i naiwna. Czuła się jak dziecko. Ale dziecko nigdy nie czuło się naprawdę bezpiecznie, chyba że miał kogoś, kto się nim opiekował. A Jen miała opiekuna. Miała mistrza.

Miała tatusia. Każda stopa, którą przeczołgała się do przodu, powodowała dreszcze wzdłuż jej kręgosłupa. To było tak, jakby ktoś zdarł z niej strój i otworzył okno, by zimne, polarne powietrze przeszyło jej skórę. Każdy cal bliżej jego biura sprawiał, że czuła, że ​​żyje.

To sprawiło, że poczuła się bezsilna i bezbronna. To sprawiło, że poczuła się źle. Bardzo, bardzo, bardzo źle.

A dla złej dziewczyny było tylko jedno lekarstwo: kara. W końcu zbliżyli się do drzwi, gdy tatuś przekręcił klamkę. Jego biuro wyglądało tak, jak zwykle. Biurko daleko z tyłu przed oknem, półka z książkami i książkami w miękkiej oprawie po jej lewej stronie, a pod ścianą po prawej stosy pudeł z papierami i aktami.

Ale jedna rzecz była inna. Jedna rzecz wyglądała nie na miejscu. Cóż, nie na miejscu dla większości ludzi. Nie dla Jen.

Dla Jen było to absolutnie idealne. Na środku podłogi leżała miska ze stali nierdzewnej dla psa. Tatuś pociągnął za smycz i poprowadził ją do jej smakołyku. To była jej nagroda za tak świetną robotę przy sprzątaniu na dole. W rzeczywistości była to miska pełna wody, ale w głębi duszy było to o wiele więcej.

Były to początkowe etapy okazywania jej uległości i akceptacji dominacji Taty. Chciała być traktowana jak zwierzak. Panowie kochają i troszczą się o swoje zwierzęta, ale nie szanują ich na równi z małżonkiem czy partnerem. I tego właśnie chciała Jen od tatusia. Chciała mu zaimponować, ale chciała być postrzegana jako mniej niż równa.

Mistrzowie kochają swoje zwierzaki, ale nie pytają o ich myśli i opinie. Jen tego potrzebowała. Potrzebowała mężczyzny, który pozwoliłby jej wyłączyć mózg i działać zgodnie z jej najbardziej podstawowymi pierwotnymi instynktami. Chciała zadowolić bez myślenia.

A kiedy podkradła się bliżej tej psiej miski, jej usta zaczęły się ślinić. Była szalona, ​​by pokazać swemu panu, jak bardzo go potrzebuje. - Śmiało - Ryan spokojnie zwrócił się do niej. "Zarobiłeś to.". Jen zaczęła chłeptać wodę językiem.

Poczucie pokory było nie do opisania. Żadna jej część nie była spragniona, ale i tak piła dalej. Coś w tej pozycji wydawało jej się takie naturalne.

Dźwięk metalowej pętli na jej kołnierzyku uderzającej o stalową miskę nagle rozległ się i wysłał wstrząs elektryczny do jej krwi. To było zupełnie inne niż jej czas z Billem. Jej dawny chłopak z college'u zdominował ją fizycznością, a nie psychiką, i świadomość, że została dopasowana do lepszego mężczyzny, przyprawiała ją o dreszcze. Wypiła do syta, zanim niewinnie spojrzała w lewo, gdzie czekał Mistrz. Mocna dłoń opadła na jej głowę i delikatnie zmierzwiła jej falujące, brązowe włosy.

„Możesz teraz dokończyć sprzątanie na górze”, powiedział jej przed odpięciem smyczy. I tak po prostu zniknął w korytarzu i zniknął. Jej dłoń natychmiast znalazła łechtaczkę, gdy zaczęła gorączkowo pocierać swoje miękkie bawełniane majtki.

Mogłaby z łatwością dojść w ciągu kilku sekund, gdyby naprawdę chciała, ale tego nie zrobiła. Chciała czekać. Chciała, żeby tatuś dał jej szansę i powiedział jej, że wszystko w porządku. Ale co ważniejsze, chciała, żeby zobaczył, co jej zrobił. Nie chciała spuszczać się sama w jego gabinecie.

Chciała to zrobić z nim. I to była tylko kwestia czasu…. Rozdział 13 Jak Ostry jest za Ostry?. Sypialnię Ryana zostawiła na koniec, gdy ściereczka w jej dłoni usuwała resztki kurzu z jego szafki nocnej. Jej umysł był zamroczony, gdy próbowała zapanować nad swoim oczekiwaniem.

Szczerze mówiąc, przychodziła codziennie tylko po to, żeby być prowadzona na tej psiej smyczy. Nie było wątpliwości, co było teraz jej największym fetyszem. Zawsze chciała tego spróbować, ale czołganie się to zupełnie inna historia. To karmiło jej nienasycone pragnienie bycia zdominowanym.

Ale co teraz? Robiła co w jej mocy, aby posprzątać tak szybko, jak to możliwe. Im szybciej skończy, tym szybciej zamierzają rozpocząć tam, gdzie przerwali, prawda? Jej ręka nagle przestała się poruszać, gdy zamarła i nasłuchiwała. Jej uwagę przykuł charakterystyczny dźwięk ciężkich kroków na schodach. Powoli i mocno te głośne kroki zbliżały się do sypialni.

Natychmiast skupiła się z powrotem na odkurzaniu, gdy niecierpliwie czekała. Cichsze, bardziej uważne kroki zabrzmiały w korytarzu i stopniowo wkroczyły do ​​pokoju. Jen zerknęła na drzwi kątem oka, ale okazało się, że są puste.

Nikogo tam nie było. Tam było…. "Oh!". Krzyknęła zaskoczona, gdy szorstka, stwardniała dłoń mocno chwyciła ją za kark.

Ciepły oddech połaskotał jej błonę bębenkową, a na jej twarzy pojawił się uśmiech. - Nie zamierzam cię traktować łagodnie - wyszeptał ten głęboki, dominujący głos. „Jeśli w dowolnym momencie to za dużo, powiedz słowo„ jabłko ”i przestaniemy. Ale jeśli nie usłyszę tego słowa, córeczka tatusia to dostanie…”. Jen poczuła, jak jej ciało się trzęsie, a nogi mrowiły.

Równie dobrze słowo „jabłko” mogło zostać wymazane z jej słownika. W ciągu następnych kilku minut padło wiele słów, ale mogła zagwarantować, że „jabłko” nie będzie jednym z nich. – Powiedz, że rozumiesz – wyszeptał ponownie, gdy silny uścisk wokół jej szyi zacieśnił się. „Rozumiem, tatusiu”.

– Dobra dziewczynka – powiedział jej. „Teraz idź znaleźć swoje zabawki”. Jego uścisk z tyłu jej szyi rozluźnił się, gdy mocne pchnięcie w górną część pleców wysłało ją w stronę jego szafy w swoich czarnych szpilkach i stroju pokojówki. Jej tempo nie zwolniło, kiedy z podekscytowaniem otworzyła drzwi i sięgnęła z tyłu po pudełko zabawek erotycznych. Albo jeszcze lepiej, „jej zabawki”.

Czy teraz należały do ​​niej? Czy czasy, w których używano ich na ciasnych, stonowanych, małych studentkach, minęły? Chciała je tylko dla siebie. Tak jak jej obroża i smycz miały na sobie jej imię, chciała, aby każdy przedmiot w tym pudełku był oznaczony w ten sam sposób. Jej ręce zacisnęły się na drewnianym pudełku, gdy zaniosła je do taty i delikatnie położyła u jego stóp.

Wskazał palcem na łóżko. Próbowała ukryć podekscytowanie, siadając na brzegu jego materaca i przetwarzając gładkie, miękkie w dotyku czerwone jedwabne prześcieradło na swojej skórze. Pięć stóp przed nią stał mężczyzna jej marzeń. Wysoki, ciemnowłosy, przystojny. Dominujący, autorytatywny, wysportowany.

Był wszystkim, czym nie był jej mąż. Był wszystkim, czym nie byli inni mężczyźni na świecie. I w tym momencie czuła się, jakby była cała jego.

Powoli ugiął się w kolanie i otworzył pudełko. Dźwięki metalu, stali i plastiku grzechotające i uderzające o siebie były dla niej paraliżujące. Każdy dźwięk reprezentował inną fantazję. Każdy stuk i zderzenie były rozdziałem w tej nowej historii jej życia. Patrzyła, jak wyłania się jego ręka z czarną opaską na oczach.

Każdy jego krok w jej kierunku sprawiał wrażenie jakby był w zwolnionym tempie. Każdy centymetr bliżej był bolesnym przypomnieniem o dziesiątkach kolejnych, które trzeba było przebyć. W końcu zatrzymał się, gdy bawełna z jego spodni otarła się o cienki jak brzytwa nylon na jej nogach.

Jej oczy wędrowały wzdłuż jego ubranego ciała, aż dotarły do ​​jego wyrzeźbionej twarzy. Cierpliwie czekała… Nagle jej świat pociemniał. Była otoczona, gdy uczucie, że opaska jest ciasno zawiązana z tyłu jej głowy, sprawiło, że jej ciałem wstrząsnął dreszcz. Palec powoli przesunął się po jej gładkim policzku, zanim delikatnie dotknął jej miękkich, nadętych warg. Otworzyła usta.

Twardość jego paznokcia zastąpiła gładkość palca. Posuwał się coraz głębiej i głębiej, aż uderzył w jej odruch wymiotny i spowodował, że się wzdrygnęła. Ale potem łagodność wróciła. Czubkiem palca badał wyściółkę jej języka.

Czuła się taka niewinna. Chętna i podekscytowana, by zaakceptować każdą część swojego pana we wszystkich swoich dziurach. Całkowicie chętna, by pozwolić Tatusiowi przekraczać jej granice, bo przecież… on wie najlepiej. Jego palec przesunął się po jej języku, zanim dotknął ust.

A potem to pocieszające uczucie zniknęło. To…. Klaps! Nie było czasu na przygotowanie się, ponieważ Jen poczuła, że ​​jego otwarta dłoń mocno dotyka boku jej policzka, a pieczenie opanowało jej zmysły. Nigdy wcześniej nie była uderzona. Nie było ciężko, ale było ostro.

Wystarczająco szorstka, by wysłać wiadomość. Wystarczająco silna, by upewnić się, że naprawdę jest na to gotowa. – Możesz mówić – powiedział Ryan. Zupełnie jakby potrafił czytać w jej myślach. Jedno słowo desperacko chciało wydostać się z jej ust, ale pamiętała zasadę numer jeden.

„Mów, kiedy się do ciebie mówi”. Ale tatuś wiedział, czego ona chce. - Mocniej - Jen uśmiechnęła się.

Ostry trzask pchnął jej ciało w lewo, gdy jej dłonie przycisnęły się do materaca poniżej, by powstrzymać się przed upadkiem z powrotem na prześcieradło. To było bolesne ukłucie, które przypomniało jej, że żyje. Że ma uczucia. Że lubiła trochę bólu, który szedł w parze z przyjemnością.

Ale zanim mogła przetworzyć więcej swoich emocji, jej ciało zostało brutalnie przewrócone i pochylone nad krawędzią łóżka. Jej obcasy były zablokowane na drewnianej podłodze poniżej, a jej nogi górowały nad brzegiem materaca. Dłonie zaczęły badać jej uda i wślizgnęły się pod spódnicę kostiumu, znajdując pod spodem mieszankę skóry i bawełnianych majtek.

Była po cichu czczona. Jej ciało było w milczeniu podziwiane. Szorstka, męska skóra napierała na powierzchnię jej miękkiego, kobiecego ciała, czego skutki były widoczne w jej mokrych majtkach. Poczucie bezpieczeństwa i ochrony zostało zastąpione zmartwieniem, gdy te ciepłe dłonie opuściły jej ciało, a ich miejsce zajął odgłos kroków. Słuchała, jak tata powoli wychodzi z pokoju, cierpliwie czekając na jego powrót.

Łup… łup… łup… Wracał… Jen słuchała dudnienia dochodzącego z pudła z zabawkami za nią, zanim duże wybrzuszenie nacisnęło na jej tyłek. Te ciepłe, kojące dłonie znów spoczęły na jej ciele, gdy poczuła ściągniętą górną część stroju pokojówki. Jej piersi były teraz wystawione na działanie ciepłego powietrza w sypialni, podczas gdy jej kostium nadal opadał.

Czarny materiał poliestrowy spływał po jej nogach, zanim prowadząca dłoń na jej łydkach kazała jej podejść. Ściągnął jej strój i rzucił go na bok. Jej ciało było dokładnie odsłonięte.

Para czarnych szpilek, cienkie, białe nylonowe pończochy i jej czarne bawełniane majtki były wszystkim, co osłaniało ją przed światem. Ale bez względu na to, jak czuła się bezbronna, pocieszające uczucie tych potężnych dłoni na jej ciele sprawiło, że poczuła się, jakby była owinięta kocem. Jego ręce zawsze były na niej. Jej nogi, uda i sterczący tyłek przyciągały większość uwagi, ale jej plecy i ramiona również były dobrze zadbane.

Czuła się jak bogini. Jak dziewica na chwilę przed utratą czystości. Ta miękka, łagodna strona tatusia nie miała trwać. Była tego pewna. Jego dłonie przebiegły wzdłuż jej stonowanych pleców, zanim w końcu spoczęły na jej majtkach.

Jen spodziewała się, że zostaną ściągnięci. Delikatnie, szorstko, szybko, powoli… nie była pewna, jak to się stanie. Ale to miało się wydarzyć. Ale wtedy nie… Palce tatusia zatopiły się w bawełnie, gdy jego ręce z grubsza rozdzieliły się na boki, zabierając ze sobą materiał.

Jej bielizna była rozdarta na pół i zniknęła ze skóry. Skończył się czas czułości. Miała się przekonać, czy naprawdę jest na to gotowa. Grzechot sprzączki jego paska wypełnił jej uszy. Była pokornie pochylona nad jego łóżkiem typu king-size z tyłkiem wygiętym wysoko w powietrze, niecierpliwie czekając na nauczkę.

Lekcja o seksie. Lekcja o pożądaniu, namiętności i oddaniu. Lekcja o przyjemności. I lekcja o bólu.

Usłyszała lekkie uderzenie w jedwabną pościel obok niej. To był jego pasek. Z niepokojem czekała na dźwięk, którego pragnęła bardziej niż samego życia.

Więcej niż jej własne bezpieczeństwo czy dobre samopoczucie. Więcej niż jej własna radość czy szczęście. Musiała to usłyszeć… Zip… To był dźwięk jego opadającego zamka. Napięcie było potworne, gdy czekała na to uczucie.

Nagle to poczuła. Czubek jego penisa powoli ocierał się o wilgotne wargi jej pochwy. To wystarczyło, by zapomniała o wszystkich zmartwieniach tego świata. Co było na obiad, rachunek za kablówkę, którego mogła zapomnieć zapłacić, albo co się stanie z Tomem.

Nic z tego nie miało już znaczenia. Liczyło się tylko to, co zaplanował dla niej tata. Elektryczność ich najbardziej intymnych obszarów, które w końcu się zetknęły, zniknęła, gdy usłyszała więcej kroków w. Chociaż wolałaby widzieć otoczenie, dreszczyk emocji związany z tą bezradnością był jeszcze bardziej satysfakcjonujący. To… Jej prawe ramię zostało nagle złamane za plecami, gdy poczuła zimny stalowy zacisk wokół jej delikatnej skóry.

Jej lewe ramię podążyło za nią, a jej nadgarstki były mocno splecione. Para czarnych kajdanek podniosła stawkę na zupełnie inny poziom. Nie była już tylko z zasłoniętymi oczami nad łóżkiem sąsiada.

Miała teraz zawiązane oczy i bezradnie skute kajdankami. Nawet proste zadanie, takie jak dotykanie twardej skóry jej obroży, stało się teraz niemożliwe dzięki tacie. Prawa strona jej twarzy nadal wciskała się w jego jedwabną pościel, kiedy cierpliwie czekała. „Wiem, czego chcesz, księżniczko”.

Księżniczka? Księżniczka!? Miała pieszczotliwe imię!? Od lat błagała Toma o imię dla zwierzaka. Do diabła, błagała Billa i chłopaków przed nim. Ale żadnemu z nich nie spodobał się pomysł nazywania jej inaczej niż Jen. Ale teraz była „Księżniczką”. A co może bardziej pasować? Co jeszcze wolałaby córeczka tatusia? Właśnie tym w głębi serca chciała być.

Bezradna mała dziewczynka, która pozwoliła tatusiowi się nią zaopiekować. I w końcu spełniła swoje życzenie. W końcu była księżniczką… Tym razem nie było eksploracji jej ciała dłońmi, nie było drażnienia jej mokrych warg pochwy i nie było więcej sprośnych gadek. Była po prostu przytłaczająca pełnia.

Jego długi, gruby obwód zapadł się w jej wnętrzności, a uczucie pełności sprawiło, że jej umysł zrobił się pusty. Jej oczy, ukryte głęboko za jedwabną przepaską, natychmiast wywróciły się do jej głowy. To było tak, jakby dziesięciocalowe dildo, które jej przyjaciółka kupiła jej jako prezent na urodziny, wpychało się w nią.

Dildo, z którym bawiła się, ciekawa, jak to będzie wyglądać w nudny czwartkowy wieczór w maju, teraz żyło i poruszało się za nią. Za każdym razem, gdy myślała, że ​​wzięła go całego, kolejny mocny cal pchał głębiej. Czuła, jak jej wcześniej ciasna cipka jest rozciągana i pracuje w sposób, jakiego nigdy wcześniej nie miała. Po raz pierwszy w życiu poczuła dotyk części jej ciała.

To wszystko, a on jeszcze nie dostał wylewu. Po prostu powoli torował sobie drogę… Jego powolne, delikatne ruchy szybko zmieniły się w długie, głębokie pompki, gdy jego tempo zaczęło rosnąć. Jen zauważyła wilgoć na jej policzku i szybko zdała sobie sprawę, że się ślini. Czuła się głupio.

Czuła się głupio. Niekontrolowanie się śliniła i pomimo wszelkich starań nie była w stanie zamknąć ust. Głośniejsze krzyki i jęki zaczynały wydobywać się z jej ust, gdy jej wnętrzności próbowały przystosować się do jego rozmiaru.

Jej krzyki ucichły, przechodząc w głośny skowyt, gdy tatuś z grubsza klepnął ją w tyłek. Piekące uczucie przeszyło jej ciało i przebiegło przez delikatny, niewątpliwie czerwony pośladek. Zaciekłość jego uderzenia sprawiła, że ​​jej prawa stopa oderwała się od ziemi i po raz pierwszy w życiu poczuła prawdziwy ból.

To nie były małe użądlenia, drobne guzy i siniaki. To był prawdziwy, uzasadniony ból. I zrobiła jedyną rzecz, jaką jej umysł był w stanie przetworzyć.

Błagała o więcej. "Ponownie!". Walenie, pełnia, dominacja ustały.

Wszystko się zatrzymało, gdy jego penis wysunął się z jej mokrej dziury i sprawił, że znów poczuła się pusta. Szybko wpadła w panikę. Mówiła poza kolejnością… Choć uderzenie w prawy pośladek było brutalne, brutalność tego, co wydarzyło się później, była dziesięciokrotnie większa.

Otwarta dłoń jej pana uderzyła w jej lewy policzek i wyrzuciła całe jej ciało w powietrze. Jej obcasy uniosły się kilka cali nad ziemię, zanim w końcu dotknęły drewnianej powierzchni. Cała dolna lewa strona jej ciała była zdrętwiała. Ale Jen nie cierpiała. Poczuła wdzięczność.

Wdzięczna, że ​​dowiedziałam się, co naprawdę by się stało, gdyby wyszła poza linię. Wdzięczna, że ​​nauczyła się jej lekcji raczej wcześniej niż później. Wdzięczna, że ​​w końcu ktoś zwrócił jej uwagę na coś, co zrobiła źle. Tym razem nie było męża, który by się jej kłaniał. Nie, był mistrz, który nie chciał przyjąć ani sekundy jej bzdur.

Zawaliła sprawę i w rezultacie została uderzona. I było dokładnie tak, jak chciała. Wkrótce do skóry jej kołnierzyka dołączyła kolejna skóra, gdy poczuła, jak coś zaciska się wokół jej szyi. To był jego pasek. Ten jego seksowny, męski, uwodzicielski czarny pasek zesztywniał wokół jej szyi i wkrótce w jej uchu rozległ się głos.

„Jeśli chcesz zachowywać się jak dziwka, tatuś będzie cię traktował jak dziwkę. Powiedz mi, kim jesteś…”. Jen bezradnie się śliniła.

Na pościeli zebrała się duża kałuża, przez co czuła się, jakby leżała w kałuży wody. Zebrała każdą uncję pozostałej jej energii i wzięła głęboki oddech. „Mała dziwka”.

Pas zacisnął się nawet na jej szyi, dając jej znać, że jej odpowiedź była błędna. – Mała dziwka tatusia – szybko się poprawiła. Pozwolono jej oddychać, gdy chwyt pasa chwilowo się rozluźnił.

„Nigdy też tego nie zapomnij”. Tymczasowo było słowem kluczowym, ponieważ dokładnie tym było. Tymczasowy.

Nagle coś pchnęło jej głowę, brutalnie wbijając bok jej twarzy głęboko w prześcieradło. To nie była jego ręka. Choć jego ramiona były silne i potężne, to było inne.

To było tak, jakby cały ciężar jego muskularnego, wysportowanego ciała ją dusił. Szybko połączyła kropki. To była jego stopa… Stopa tatusia była teraz umieszczona z boku jej twarzy i on również był z powrotem w niej.

Jego grube, twarde jak skała mięso wróciło na swoje miejsce. W jej ciasnej, mokrej dziurze. I tym właśnie chciała być dla tatusia: małą dziurą, w której mógłby się wysiąść. Bo kiedy sprowadzała się do swojego najprawdziwszego stanu, nie była ani mamą, ani pielęgniarką, ani osobą.

Była tylko zbiorem dziur. Trzy dziury dla kogoś lepszego od niej, by sprawiał jej przyjemność. A to z kolei przyniosło jej satysfakcję. Świadomość, że sprawiała, że ​​tata czuł się dobrze, sprawiała jej przyjemność. Odciągnął pasek, gdy jego stopa mocno dotknęła jej twarzy.

Nie mogła oddychać. Czy tak to miało się skończyć? Zerżnięta na śmierć w łóżku sąsiada? Może to nie były tylko zabawy i gry. Może były konsekwencje jej działań. Może znalazła kogoś, kto nie miał linii. Z każdą mijającą sekundą wysysało z niej coraz więcej życia.

Ostre walenie, które otrzymywała, już nawet nie było rejestrowane. To zabawne, jak szybko zmieniają się priorytety, gdy odbiera się najprostsze ludzkie potrzeby. Mroczny świat, w którym żyła przez ostatnie dziesięć minut, zaczynał blaknąć.

To było… Jen sapnęła. Pan rozluźnił uścisk, a ona pilnie zaczęła zbierać każdą cząstkę cennego powietrza, jakie jej usta mogły wciągnąć. Nigdy nie czuła się tak zdesperowana. Jej napięta klatka piersiowa w końcu mogła się rozszerzyć, gdy jej pozbawione tlenu płuca zaczęły się wypełniać. Tatuś odebrał jej istotną potrzebę i pokazał jej, że coś tak prostego jak oddychanie uważała za coś oczywistego.

Jej ulga zniknęła na rzecz paniki. To było z powrotem. Jeszcze bardziej zakrztusił się na smyczy i teraz nie dostawała ani odrobiny powietrza. – Chcesz się czegoś dowiedzieć, księżniczko? Tatuś zwrócił się do swojej małej dziewczynki, kontynuując rozciąganie jej cipki. „Uwielbiam to widzieć”.

Jej umysł próbował skupić się na jego słowach, gdy ta głębia znów zaczęła się w niej zagłębiać. „Sposób, w jaki ludzkie ciało drga i drży, gdy jest pozbawione podstawowej konieczności. Jest piękne w okrutny sposób”.

Jej płuca z całych sił próbowały się otworzyć, ale nie było po co. A teraz to duszące uczucie ponownie ją ogarnęło, kiedy poczuła, jak większość jego ciężaru przenosi się na stopę na jej twarzy. „Ale to proste rzeczy sprawiają, że czujemy, że żyjemy. To sprawia, że ​​doceniamy, jak wspaniałe jest naprawdę życie.

Nie sądzisz?”. Kiedy poczuła, że ​​jej mózg zaczyna się wyłączać, tata rozluźnił uścisk i jej czarny świat nagle wypełnił się kolorem. Czerwone, żółte i fioletowe tańczyły i śmigały pod jej opaską. Widziała malownicze krajobrazy i pokryte śniegiem szczyty gór. Majestatyczne lwy i świecące meduzy błyszczały w jej oczach, gdy tata pozwolił jej oddychać.

Wszystkie rzeczy, które widziała i które lekceważyła przez czterdzieści cztery lata na tej planecie, nagle zalały jej kwitnący umysł. „Sperma dla taty”. Jen nigdy nie czuła się bardziej żywa i czujna. Jej umysł był czysty i działał na wszystkich cylindrach.

Potrzebowała tego. Potrzebowała tego cały czas. To było nieporównywalne z tym, jak Mistrz sprawił, że się poczuła. Ale nie mogła dojść od stosunku.

Nigdy wcześniej nie miała. Ale tatuś był inny. Był wyjątkowy. Musiała pocierać łechtaczkę, żeby mieć jakąkolwiek szansę na zejście, ale było to dość trudne zadanie z rękami splecionymi za plecami.

„Spuść się dla mnie, księżniczko”. Dźwięk jego jaj uderzających o jej cipkę, podczas gdy jego miednica wbijała się w jej pulchny tyłek, był odpychany. Musiała się skupić. Musiała zapanować nad tym uczuciem w sobie.

I nie chodziło o to, jaki był duży i umięśniony, ani jak szorstki i fizyczny był przy niej. To było coś innego. Czuła się kochana. Czuła się pożądana, pożądana i pożądana.

Poczuła się doceniona. Dlaczego? Nie potrafiła tego wyjaśnić. Dlaczego prawie uduszenie się na śmierć sprawiło, że poczuła się wyjątkowo? Może dlatego, że czuła, że ​​robi to dla niej. Jasne, czuł się dobrze, ale dawał jej to, czego chciała.

I była mu to winna, by dać mu to, czego chciał. Oczyściła umysł i pozwoliła, by jej świat znów pogrążył się w ciemności. I tak po prostu, tatuś dokładnie wiedział, czego potrzebowała. Ponownie pociągnął za smycz, gdy zabrakło jej powietrza.

Ostre, gwałtowne walenie tworzyło ciepłe, brzęczące uczucie głęboko w jej ciele. Zaczynało się rozszerzać. Jej uda i brzuch mrowiły, gdy jej martwe ciało nadal przyjmowało wszystko, co Mistrz miał do zaoferowania.

I po raz pierwszy w życiu Jen miała orgazm podczas seksu. Otwierano nowe okna. Badane były nowe możliwości. Połączenie pełni i ciepła spowodowało zmarszczki wzdłuż jej skóry i wewnątrz jej krwi.

Para kabli rozruchowych równie dobrze mogła być podłączona do jej skóry, ponieważ to potężne uczucie pozostawiło ją zmęczonym, wyczerpanym bałaganem. Ale tatuś nie skończył. Jen poczuła się niespodziewanie przewrócona na drugi bok i rzucona na łóżko. Walczyła o powietrze ze swojej nowej pozycji na łóżku, z plecami leżącymi na jedwabnych prześcieradłach materaca z rękami uwięzionymi za plecami.

Dźwięk towarzyszącego jej pana i uczucie jego obecności obok niej sprawiły, że walka o tlen była o wiele łatwiejsza. Jego aura tworzyła naturalne poczucie bezpieczeństwa. A teraz było w niej inne uczucie. Tym razem to nie jego potężna męskość przyprawiała ją o dreszcze.

To były jego palce. Poczuła, jak pasek wokół jej szyi poluzował się, gdy dwa palce wsunęły się w nią i zwinęły, powodując, że jej biodra podskoczyły i oscylowały. Co to było? Nie czuła się już komfortowo. Coś było nie tak. Coś, co robił, sprawiało, że czuła się nieswojo.

"Zrelaksować się…". Ten gładki, mocny szept w jej uchu natychmiast sprawił, że wszystko stało się lepsze. Strach i zmartwienie, które w nim widziała, zostało zastąpione przez światło. Światło jej tatusia.

Uspokajające uczucie, że nie zamierza pozwolić, by stało jej się coś złego. Że będzie ją chronił i prowadził. Że zamierza sprawić, by wszystko było w porządku.

– Daj sobie spokój – powiedział jej łagodnie. „Nic nie wstrzymuj”. Czegokolwiek w niej dotykał, powodowało, że dolna część jej ciała drżała i drgała, gdy nagle poczuła, jak jego wolną ręką znajduje jej pulsującą łechtaczkę. Zaczął go gorączkowo pocierać, gdy na powierzchnię wrzało nowe doznanie. Zupełnie jakby musiała się wysikać.

Ale tatuś powiedział jej, żeby dała sobie spokój. By niczego nie zatrzymywać. Była tylko małą dziewczynką. Małe dziewczynki nie wiedzą, co jest dla nich najlepsze.

Ale wiesz, kto to robi? Tatuś. Jen pozwoliła sobie odejść i natychmiast ogarnęła ją wilgoć. Wszystko było mokre. Jej pochwa, jej skóra, jej umysł… to był świat pełen wody. Jej cipka zaczęła się kurczyć, gdy ciśnienie narosło głęboko w niej.

Jej normalne, suche orgazmy wydawały się satysfakcjonujące i odkrywcze. Czułaby się tak, jakby ktoś tulił się do niej przy buczącym kominku. Ale to było inne. To ciśnienie, które narastało, narastało i narastało głęboko w niej, w końcu zostało wypuszczone. Tylko, że nie przeciekał ani nie kapał.

Eksplodowało z niej. To było jak zwykły orgazm na szybkości. Wszelkie odrobina napięcia i niepokoju uciekła i wypłynęła z niej.

Jej umysł trząsł się w konwulsjach w takim samym tempie jak jej ciało, zanim w końcu otrząsnęła się z tego, co wydarzyło się czterdzieści sekund później. „Co ty mi właśnie zrobiłeś?”. Jej umysł wypadł i zapomniała o zasadach. Mówiła poza kolejnością.

Szybko przygotowała się na karę. Była niegrzeczną dziewczynką, a tatuś miał jej pokazać, co się dzieje, gdy niegrzeczna dziewczynka łamie zasady. Poczuła, jak dłoń przesuwa się po skórze jej policzka, gdy przesuwała się po boku jej głowy.

Nagle jej świat znów stał się jasny. Opaska z oczu zsunęła się, a pasek został zdjęty, ukazując twarz tatusia unoszącą się nad jej twarzą, z pocieszającym uśmiechem, który powiedział jej, że tym razem nie zostanie ukarana. Miała otrzymać odpowiedź. „Wytrysnęłaś, księżniczko”.

Tryskała. Jakby orgazm ze stosunku nie był wystarczający, teraz sprawił, że ona też się wytrysnęła. Naprawdę był doskonały. Każde słowo wychodzące z jego ust miało jakiś cel.

Nie było zmarnowanej energii ani nonsensów. Wszystko miało znaczenie. I wiedziała, jaki jest jej największy cel.

A to miało dać tacie najwyższą przyjemność. Jen patrzyła, jak jej pan schodzi z łóżka i owija swoje dominujące ręce wokół jej nóg, ściągając ją z łóżka, po czym przewraca. Po raz kolejny pochyliła się nad brzegiem materaca, gdy poczuła, jak tłusta główka jego grubego penisa wciska się w nią.

Jego ręce były zaciśnięte na jej biodrach, a gwałtowne pchnięcia za pchnięciami powodowały głośne skowyty i jęki z jej ust. Desperacko pragnęła, żeby poczuł to, co ona. Aby mógł doświadczyć utopii, do której jej umysł i ciało zostały wysłane podczas ich wspólnego czasu. Była gotowa do naznaczenia.

Do zgłoszenia. Oficjalnie być jego. Jego głośny, potężny ryk sprawił, że przebiegł jej po plecach dreszcz.

Wepchnął jej głowę w prześcieradło, gdy wszedł głęboko w jej łono. To ciepło wróciło, ale tym razem było inaczej. To już nie był jej własny orgazm. To było jego.

I to było dla niej ważniejsze. Potrzeby i pragnienia tatusia znacznie przewyższały jej własne, a wszystko, czego pragnęła, to żeby poczuł się jak w niebie. Właściwie, nie chciała tego.

Potrzebowała tego. – Zostań tam – powiedział jej stanowczo, zanim się wysunął. Cisza wypełniła pokój przez następne pół minuty, gdy zamężna matka poczuła, jak nasienie sąsiada wycieka z niej, a jej twarz jest ukryta w jego pościeli. Nie zamierzała drgnąć, dopóki nie otrzyma instrukcji. Wiedziała już lepiej.

Mistrz spuścił ją raz z haczyka, ale nie zamierzała znowu wychodzić z szeregu. Słychać było kroki, gdy opuszczał pokój. Chwilę później pojawił się ponownie i zacisnął smycz wokół jej obroży.

"Pospiesz się.". Jen posłusznie pozwoliła się wyciągnąć z łóżka, szybko opadając na kolana, gdy ponownie czołgała się za nim. Nic na świecie nie może się równać z byciem prowadzonym w ten sposób. Nawet seks i orgazmy, których właśnie doświadczyła. Nie było nic lepszego niż bycie zdominowanym do tego stopnia, że ​​czuła się jak jego ulubieniec.

To było jak nic, czego kiedykolwiek doświadczyła. Skręcili w prawo z sypialni i po raz drugi tego dnia skierowali się w stronę jego gabinetu. Co teraz? Więcej smakołyków za bycie taką grzeczną dziewczynką? A może miał dla niej nowe zabawki, które chciał, żeby zobaczyła następnym razem. Chwila… czy będzie następny raz? Musiał być następny raz.

Nie będzie mogła wrócić do regularnego seksu ani nawet do masturbacji. Nawet pomysł fantazjowania wydawał się w tym momencie nieprawdopodobny. Miała coś prawdziwego, a oni tylko zarysowali powierzchnię tego, co mogło być.

Zatrzymywać się! Po prostu przestań myśleć! Znowu to robisz! Wyłącz mózg i daj się poprowadzić. Tak jest lepiej. Mistrz otworzył drzwi i jej oczy natychmiast się zaświeciły.

Jej miska dla psa wciąż stała na środku pokoju, a tata najwyraźniej prowadził ją po bardzo potrzebny napój. Jej usta i gardło były spieczone i bardzo potrzebowała wody. Kiedy jednak podczołgała się bliżej, szybko zdała sobie sprawę, że nie będzie wody. Miska była pełna czegoś innego. Było pełno taty.

Nagle kliknęło dla niej. 'Zostań tam.' Oczywiście… Kazał jej tam zostać, bo zbierał DNA, które z niej wyciekało. Naznaczył ją już w jeden sposób.

Wszedł w nią. Ale teraz chciał, żeby znowu mu się poddała. I jak zamierzała okazać mu niezrównaną lojalność i miłość? Miała być jego małym zwierzakiem. Jen chłeptała językiem jego nasienie, gdy szybko połknęła pierwszą warstwę, która musnęła jej język.

Był słodki z lekką nutą słoności. To było zupełne przeciwieństwo smaku jej męża. Było to niewątpliwie zasługą czystej diety Taty i zdrowego trybu życia. Nie mogła już dłużej czekać. Jej małe okrążenia zostały zastąpione przyciśnięciem ust do dna miski i silnym ssaniem.

Jej usta poruszały się po każdym calu stalowej powierzchni, chcąc nie przegapić ani kropli swojego pana. Wzięła głęboki łyk, zanim spojrzała na talerz. To było lśniąco czyste. Tatuś odpiął jej smycz i wyszedł z pokoju, zostawiając Jen, która upadła na podłogę z wyczerpania. Wpatrywała się w biały sufit z oszołomionym wyrazem twarzy.

Właściwie to zrobiła. Właściwie to zrobiła i to było wszystko, co sobie wyobrażała… a potem trochę. Rozdział 14 Córeczka tatusia. Jen zdołała zeskrobać się z podłogi w biurze dziesięć minut później.

Weszła do jego pustej sypialni, wślizgnęła się w swoje ubrania bez majtek i ściągnęła jego mokre prześcieradła z łóżka, po czym zaniosła je na dół do piwnicy. Wróciła do salonu, wypatrując Ryana. Jego tajemnicza skłonność do znikania wprawiała ją jednocześnie w zawrót głowy i smutek.

Musiała go znowu zobaczyć. Nie mogła tak po prostu wrócić do domu po czymś takim. Było między nimi jakieś połączenie. A może to była jej nadzieja.

Dokładnie o tym powiedziała Ashley w zeszłym tygodniu. Że będzie chciała od ich związku czegoś więcej niż Ryan i że w końcu zostanie zraniona. Szybko przeszła wzdłuż korytarza, aż znalazła kuchnię. Tam przywitał ją widok sąsiada, ubranego tylko w spodnie. Stał obok pieca i czekał, aż zagwiżdże imbryk.

Otworzyła usta, ale natychmiast się powstrzymała. Ryan się roześmiał. „Jen, to nie działa w ten sposób poza sypialnią.

Możesz swobodnie mówić, co myślisz”. Natychmiast przeszyła ją ulga. Naprawdę był doskonały, prawda? - Okej - zachichotała. „Umm… ja tylko… chciałem powiedzieć”. – Przyjadę po ciebie o ósmej – przerwał.

"Eee, co?". Nagły pisk czajnika zwrócił ich uwagę, zanim Ryan wyłączył kuchenkę. Napełnił swój kubek i wrzucił torebkę herbaty do gorącej wody, po czym powoli podszedł do sąsiada, który ostrożnie stał na środku kuchni.

– Przyjadę po ciebie o ósmej – powtórzył. „Za… za co?”. - Idziemy na kolację - powiedział jej. „Czarna sukienka, czarne szpilki”. Uniosła brwi.

„Chcesz, żebym założyła czarną sukienkę i czarne szpilki?”. - Właśnie to powiedziałem - skinął głową. „Bądź gotowy o ósmej”.

Nie była do końca pewna, co się dzieje. „Czy jesteśmy… jak… umm. Ryan, czy jesteśmy jak…”. Dmuchnął lekko do kubka, powodując, że para unosząca się nad płynem natychmiast się rozproszyła.

Na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech. "Jen, teraz jesteś moja." Przełknęła ślinę. W końcu miała to, czego chciała.

W końcu miała mistrza. W końcu miała tatę. Jen była w końcu własnością..

Podobne historie

Posłuszny pani Carine.

★★★★★ (< 5)

Starsza kobieta daje młodemu mężczyźnie pierwsze lekcje posłuszeństwa.…

🕑 14 minuty BDSM Historie 👁 4,129

Wciąż chodziłem do liceum i pracowałem dorywczo, próbując zarobić wystarczająco dużo pieniędzy, by kupić mój pierwszy samochód. Uprawiałem sport przez cały rok szkolny, co nie dawało…

kontyntynuj BDSM historia seksu

Złota Droga

★★★★★ (< 5)
🕑 14 minuty BDSM Historie 👁 2,268

Rozdział 1 - Ciemny jak wino W twojej obecności moja postawa się zmienia. Moje ramiona są lekko zaokrąglone. Pozwoliłam, aby moje długie czarne włosy zakryły twarz. Moje oczy opadają. To…

kontyntynuj BDSM historia seksu

Collaring My Slut

★★★★(< 5)

Właściwy mistrz powinien przeprowadzić swoje badania.…

🕑 19 minuty BDSM Historie 👁 2,499

Od spotkania online w zeszłym roku rozmawialiśmy i pisaliśmy e-maile, poznaliśmy się, w końcu poznaliśmy sekretne pragnienia. Anonimowość internetu pozwoliła nam ujawnić rzeczy, których…

kontyntynuj BDSM historia seksu

Kategorie historii seksu

Chat