Angielska Dziewczyna W Domu

★★★★(< 5)
🕑 14 minuty minuty BDSM Historie

Mieszkanie Hayley wydawało się cichsze niż zwykle. Zamknęła za sobą drzwi i przez dłuższą chwilę opierała się o nie, rozglądając się po małym, kwadratowym salonie. Nic się nie zmieniło, odkąd wyjechała, ale wydawało się, że jakoś inaczej. Może trochę zimniej. Trochę bardziej samotny.

Włączyła telewizor i zobaczyła starego, czarno-białego Hitchcocka. Z westchnieniem podkręciła głośność. Włączyła też radio. W swojej sypialni rzuciła torbę na schludnie posłane łóżko i starała się nie śmiać z jej zawartości.

Szczotka do włosów. Makijaż. Telefon.

Torebka. Zabawki erotyczne. Podniosła telefon i przejrzała nieprzeczytane wiadomości i nieodebrane połączenia, szukając ostatniej wiadomości od Henry'ego.

Idź do najbliższej toalety i przebij się dwa razy. Następnie dwa razy, kiedy wrócisz do domu, zanim zaczniesz swoje kwestie. Dwa, kiedy je skończysz. Proszę mnie, moja dziwka. Hayley zmarszczyła brwi.

Dwa, kiedy je skończysz. Co on powiedział o liniach? Za życia nie mogła sobie przypomnieć. Opadła na łóżko i spojrzała w sufit. Sto linii.

Tego była pewna. Przez następne dziesięć dni. Ale czy to oznaczało sto linii dziennie, czy dziesięć dziennie? To musi być dziesięć dziennie, prawda? Na pewno przesadziła.

Spojrzała ponownie na jego wiadomość i na poprzednią, ale żadna z nich nie dostarczyła żadnych wskazówek. Starała się być racjonalna. Pewnie i tak nie pamiętałby dokładnych instrukcji. Poza tym, jak mógł oczekiwać, że zrozumie go tak całkowicie, kiedy była w tym drżącym stanie umysłu, któremu nie pozwolono na orgazm? Wypuściła długi oddech. Dziesięć dziennie przez następne dziesięć dni.

W sumie sto. Zadzwoni do niego później i zapyta. To nie była wielka sprawa. Ale to było. Powiedział, że chce im zrobić zdjęcie, zanim wyjdzie z samolotu.

Pierdolić. Hayley przygryzła wargę. Czy to naprawdę miało znaczenie, w wielkim schemacie rzeczy? W końcu byłby w cholernej Ameryce, wiele mil stąd. To nie było tak, że mógł coś zrobić.

Cóż, z wyjątkiem tego, by dać jej przewagę przez nienaturalny czas. Albo każ jej założyć zatyczkę. Albo te cholerne zaciski na sutki. Czuła wtyczkę, którą kazał jej włożyć tuż przed opuszczeniem mieszkania w Brighton; ciężar tego utkwił ciasno w jej tyłku. A jakby tego było mało, za każdym razem, gdy poruszyła się choćby o centymetr, jej koszulka ocierała się o jej obolałe sutki.

"Pierdolić.". Powiedziała to słowo na głos, a potem powtórzyła je ponownie. "Pierdolić.". Jej głos brzmiał wyzywająco, ale cicho.

Rzuciła telefon na łóżko obok siebie i przesunęła palcami po miękkiej bawełnianej koszulce. Podciągnęła go, zimne palce spoczęły na jej ciepłym brzuchu. Dwa razy, zanim zaczniesz swoje linie.

Nie musiała wsuwać ręki pod pasek dżinsów, żeby sprawdzić, czy jest mokra; jej majtki były nieprzyjemnie wilgotne od czasu lotniska. W chwili decyzji szybko rozpięła dżinsy i usiadła, aby je zdjąć razem z bielizną. "Jaki jesteś?" zadała sobie pytanie.

Nie miała odpowiedzi. W pewnym sensie czuła się prawie upokorzona długim, bolesnym weekendem z Henrym, ale w większości czuła się leniwie usatysfakcjonowana. Nic nie podobało jej się bardziej niż świadomość, że jest źródłem jego przyjemności. Jej ciało wciąż bolało od pochylania się nad krzesłem, a tyłek bolał od powtarzających się klapsów. Wróciła myślami do chłosty i nie mogła zdecydować, czy jej nienawidzi, czy kocha.

Jej łokieć uderzył w szczotkę do włosów, więc podniosła ją wolną ręką, przyglądając się jej z namysłem. Jak coś tak niepozornego mogło spowodować tak trwałe siniaki? – Ty sukinsynu – powiedziała do niego i rzuciła go z powrotem na łóżko. Wciąż pamiętała, że ​​musiała kupić to cholerstwo; wpadał i wychodził z Superdrug i Boots i zastanawiał się, co dokładnie miał na myśli Henry, mówiąc „ładna drewniana szczotka do włosów”. Bóg.

Był całkiem zadowolony z jej ostatecznego zakupu i nie zajęło jej dużo czasu odkrycie dlaczego. Czasami rozważała ukrycie go lub „przypadkowe” umieszczenie go w niewłaściwym miejscu, ale brakowało jej odwagi. Westchnęła ponownie. Słyszała, jak radio gra szkicową rockową piosenkę.

Z jedną nogą zgiętą w kolanie pozwoliła, by jej palce ostrożnie przesunęły się po brzuchu i między nogami. Mokry. Ciepły. Jej oczy się zamknęły.

Z tyłu głowy miała niejasny pomysł wzięcia długiego, gorącego prysznica, ale jakoś wydawało się to zbyt dużym obowiązkiem. Zamiast tego, jej palce powoli pełzły w dół, znajdując koniec torturującej zatyczki i bawiąc się nim, po czym wróciły do ​​swojej spuchniętej łechtaczki i zaczęły powoli krążyć. Było coś niezwykle okrutnego w konieczności stawiania się na krawędzi.

Przynajmniej kiedy to zrobił, istniała jakaś możliwość, że pozwoli jej przyjść. Ale kiedy była tylko ona, musiała postępować zgodnie z jego instrukcjami, więc nawet gdy jej ciało dążyło do orgazmu, wiedziała, że ​​nigdy nie nadejdzie. To tylko zwiększyło pulsującą agonię. Jej zęby zatopiły się w jej wardze, jej wąskie biodra uniosły się z łóżka, kiedy poruszała palcami.

Zamknąć. Bliższy. Jej oddech zadrżał, gdy cofnęła rękę.

Jej ciało opadło z powrotem na łóżko, wyczerpane i zdesperowane. Nie ruszała się przez pół minuty, bojąc się, że nawet najmniejszy nacisk między jej nogami może ją przewrócić. Kiedy w końcu była pewna, że ​​pulsowanie ustało, usiadła, zrzuciła resztę ubrań i poszła nago do łazienki. Prysznic długo się nagrzewał, więc odczekała kilka chwil, zanim weszła.

Parująca woda spadła na nią jak deszcz. Wyjęła zatyczkę z tyłka i poruszyła się, pozwalając wodzie uderzać w jej zaczerwienione ciało. Było tak gorąco, że aż się skrzywiła. Prysznic nie powinien był trwać tak długo, ale było coś pocieszającego w sposobie, w jaki woda spłynęła.

Znów wsunęła palce między nogi, wolną ręką dociskając kafelki do ściany. Kiedy wstawała, zawsze trwało to dłużej, ale wystarczyło, że pomyślała o wydarzeniach z weekendu, zanim jej ciało zadrżało na granicy uwolnienia. Odsunięcie jej ręki wymagało ogromnej samokontroli, a kiedy już to zrobiła, stała jeszcze przez chwilę pod prysznicem, jej ciało zaciskało się i rozluźniało w pilnej potrzebie. Twoją pierwszą zasadą jest to, że przychodzisz tylko wtedy, gdy ci każę. Hayley zakręciła prysznic.

Wytarła się pospiesznie i rozpuściła włosy, próbując wymyślić sposób na przeformułowanie jego zasady. Przychodzę tylko wtedy, gdy Pan mi każe. Czy to wystarczy? Pan jest panem moich orgazmów. On też jest draniem. Wyobraziła sobie, że pisze to, wysyła mu i czeka na jego apoplektyczną reakcję.

Może by się śmiał. Może nie. Może nie pozwoli jej przyjść przez rok. Idąc do swojego pokoju, wyciągnęła trochę papieru i kilka długopisów. Czarny.

Niebieski. Czerwony. Czy powiedział, że chce je w różnych kolorach? Czy każda linia powinna być innego koloru, czy każdy zestaw linii? Nie miała innych długopisów.

Połowa jej rozważała wyjście i kupienie czegoś, a potem powiedziała sobie, że jest śmieszna. Może powinna po prostu wpisać wiersze na swoim laptopie i wydrukować je w różnych kolorach. Ciekawe, co miałby do powiedzenia na ten temat.

Chociaż chyba nie warto. Będziesz je oczywiście pisać nago, leżąc na podłodze w swoim mieszkaniu. Nie na dywanie, na twardym drewnie.

Czy rozumiesz?. Pamiętała tę część doskonale, bo nawet z tą cholerną kostką lodu w gardle była zmartwiona. Martwił ją fakt, że jedyna drewniana podłoga w jej mieszkaniu znajdowała się w kuchni. W kuchni było duże okno.

Mieszkanie w Londynie było drogie, ale co ważniejsze, zatłoczone. Następna kamienica znajdowała się ledwie kilka metrów dalej. Okno jej kuchni było widoczne z dziesiątek innych okien.

A jej okno nie miało żaluzji ani zasłon. Czy wiedział? Czy to była część kary, sposób na to, by poczuła się jeszcze bardziej upokorzona? Hayley z trudem przełknęła ślinę. Spojrzała na swoje nagie odbicie w lustrze w szafie. Jej tyłek był wiśniowo czerwony. Boże, nawet jak na jego standardy, to było skrajnie perwersyjne.

Przyłapała się na tym, że ma nadzieję, że każdy mieszkaniec sąsiedniego bloku będzie spał, poza domem lub był pochłonięty czymś, czego nie da się odłożyć. Z walącym sercem wzięła kartkę i niebieski długopis i przeszła przez salon do kuchni. Okno wyglądało na większe niż zwykle.

Słońce jeszcze nie zaszło, co oznaczało, że nie musiała zapalać światła, co było małym błogosławieństwem. Ostrożnie spojrzała na przeciwległą przecznicę. Nie widziała nikogo przy żadnym z okien.

W pośpiechu zeskoczyła na podłogę, rozłożyła kartkę papieru i podparła się na łokciach. To było bardzo niewygodne. Podłoga była zimna i twarda przy jej brzuchu, a jej kość biodrowa nieprzyjemnie do niej przylegała.

Bolały ją nawet łokcie. Zmarszczyła brwi w przyćmionym świetle, zdjęła wieczko z pióra i zaczęła pisać. Pan jest panem moich orgazmów. On też jest draniem. Wyglądało to bardzo schludnie w jej połączonym pismem.

Kiedyś w szkole wygrała wieczne pióro za tak ładne pismo. Uśmiechając się, odwróciła prześcieradło i zaczęła od nowa. Mogę przyjść tylko wtedy, gdy Pan mi na to pozwoli. Tam. Uśmiechnęła się wbrew sobie.

To by go zadowoliło. Przez chwilę rozważała dodanie słowa „rodzaj” przed słowem „sir”, ale oznaczałoby to zdobycie kolejnej kartki papieru, a słońce zdawało się zanikać w spektakularnej szybkości. Napisała następną linijkę i następną, starając się, by były identyczne. Doszła do wniosku, że miał na myśli dziesięć linijek dziennie przez dziesięć dni, żeby było ich sto.

Z pewnością nie mógł oczekiwać, że będzie pisała sto dziennie. I co powiedział później? Musiała je umieścić w swoim mieszkaniu? Hayley zbladła. Gdzie, do cholery, miałaby je położyć? A co, jeśli pojawią się jej przyjaciele? A jeśli ktoś ich zobaczył? Może postawiłaby je w swojej sypialni? Ale nie miał zamka w drzwiach. Być może mogłaby wytłumaczyć je jako rodzaj awangardowych dzieł sztuki. Pierdolić.

Następną linijkę napisała zbyt szybko i wyglądało to niechlujnie. Zagryzając wargę, zerknęła nieufnie w okno tylko po to, by zobaczyć sylwetkę kogoś na poziomie nad nią. Zaschło jej w ustach.

Czy to był mężczyzna? kobieta? Z pewnością nie mogli zajrzeć do środka. Było ciemno! W sąsiednim pokoju nadal grało radio, optymistyczny głos wydawał ostrzeżenia o ruchu drogowym, zanim leciała piosenka Taylor Swift. Osoba przy oknie nie poruszyła się. Hayley próbowała przemówić sobie do rozsądku.

Nie mogli zajrzeć do środka. A nawet gdyby mogli, to nie było tak, że widzieli zbyt wiele. Jej światło nie było włączone.

Zresztą co by zrobili? Zajęta, zwróciła uwagę z powrotem na niedokończone wiersze i pospiesznie napisała resztę. Bycie widzianym nago to nic wielkiego, powiedziała sobie. To nie było tak, że uprawiała seks. Albo bycie laniem. Lub czołgać się jak posłuszna dziwka.

Albo noszenie pieprzonych zacisków na sutki. Znów spojrzała na okno. Osoba nie poruszyła się. Ukradkiem wstała i wymknęła się z kuchni, trzymając w dłoni gotowe wiersze. Jeszcze dziewięć dni.

Jeszcze dziewięć stron wierszy. Może dobrym pomysłem byłoby zrobienie ich o północy, kiedy wszyscy inni spali. Lub przy świecach.

Byłoby to zabawne, gdyby nie było tak cholernie upokarzające. Hayley położyła na stoliku do kawy swoją w miarę schludną stronę z wierszami i zrobiła jej zdjęcie. Zanim zdążyła to przemyśleć, wysłała zdjęcie do Henry'ego.

W radiu głos Taylor Swift zmienił się w głos Zary Larsson. Jeszcze dwie krawędzie. Pomimo jej niepokoju, jej porwanie było mokre jak zawsze. Nie zajęło jej długo doprowadzenie się do krawędzi orgazmu, a kiedy cofnęła rękę, chęć dojścia sprawiła, że ​​chciała krzyczeć.

Nienawidziła siebie za to i nienawidziła też Henry'ego. Chwilę zajęło jej ochłonięcie, a gdy to zrobiła, desperacko zastanawiała się, jak długo kazał jej czekać. W końcu jej ostatni orgazm miał miejsce tego samego ranka. Jak mogła potrzebować tego tak szybko i tak pilnie? Powiedział, że do następnego minie miesiąc.

Miesiąc! Ile to będzie krawędzi? Ile dni wspinaczki i wspinaczki tylko po to, by upaść na ostatniej przeszkodzie? Hayley zamknęła oczy i głęboko wciągnęła powietrze, jej palce przesuwały się w kierunku ostatniej krawędzi dnia. Ten trwał dłużej, ale był nie mniej frustrujący. Kiedy się zatrzymała, całe jej ciało zmusiło palce do ponownego poruszenia się. Mogła to skończyć.

Ale nie zrobiła tego. Po powrocie do łazienki umyła się, zanim się ubrała. Zegar tykał złowieszczo. Nie minie dużo czasu, zanim samolot Henry'ego wyląduje i wtedy zobaczy jej wiadomość.

Zastanawiała się, co by pomyślał. Czy zrobiła to dobrze? Może powinna była napisać sto linijek. Nawet jeśli nie o to prosił, to przynajmniej pokazałoby mu, że próbowała go zadowolić. Ale było za późno.

Zrobiła dziesięć linii. I wszystko w tym samym kolorze. Ale był niebieski. Lubił niebieski. Gdy weszła do kuchni, zapaliła światło iz ulgą zobaczyła, że ​​sylwetka zniknęła z okna naprzeciwko.

Po jednej kanapce i dwóch filiżankach kawy złapała się na tym, że na wpół ogląda telewizję, na wpół zerka na telefon, czekając na jego odpowiedź. Sprawdziła jego lot w Internecie. To wylądowało. Miała kilka nieodebranych połączeń do oddzwonienia i wiedziała, że ​​musi sprawdzić pocztę, ale jakaś jej część nie chciała, żeby weekend się skończył. To było takie odstępstwo od codzienności.

Życie mogło poczekać. Jej telefon zadzwonił, zaskakując ją. Na ekranie pojawiło się imię Henry'ego, a ona zawahała się przez ułamek sekundy, zanim je odebrała.

– Hej – powiedziała. "Hej," Słyszała głosy w tle, ludzi i ruch uliczny. Był na lotnisku? Albo w drodze do domu? "Czy dostałeś moje zdjęcie?" zapytała ostrożnie. „Tak.

Czy to był twój pomysł na żart?”. Hayley poczuła, że ​​serce jej zamarło. Skrzyżowała nogi i mocno przygryzła wargę.

„Myślałem, że wyraziłem się całkowicie jasno” - kontynuował. „Bardzo schludnie iw różnych kolorach. Nie zrozumiałeś?”.

Z jakiegoś absurdalnego powodu miała ochotę się roześmiać. – Nie byłam pewna – przyznała. „I tak miałam tylko trzy kolory. I są fajne, prawda?”. On śmiał się.

Nie była pewna, czy się przyłączyć. Zachowując ostrożność, milczała. - Myślę, że powinieneś zrobić je jeszcze raz - zasugerował. "Teraz.". Hayley wzięła oddech.

„Słuchaj, rzecz w tym, że jedyną twardą podłogą w moim mieszkaniu, na której mogę się położyć, jest kuchnia. A ludzie widzą przez okno. Tu jest ciemno.

Musiałbym zapalić światło. Zobaczyliby mnie. Może mógłbym zrobić to dwa razy w ciągu jutra.”.

Znowu się roześmiał. – Nie. Pójdziesz do kuchni, zdejmiesz wszystkie ubrania, położysz się na podłodze i napiszesz je jeszcze raz.

Pozwolę, by kolory się rozpłynęły. Możesz to naprawić do jutra, prawda?”. „Ale…”. „Co? Nie zgadzasz się? Jego głos był żartobliwy, ale miał w sobie niebezpieczną nutę. „Nie? Dobry.

Nie zapomnij wysłać mi zdjęcia.”..

Podobne historie

Jessica the Cum Slut

★★★★★ (< 5)

Trening może być zabawą... dla właściwego!…

🕑 34 minuty BDSM Historie 👁 13,545

Wszelkie podobieństwo do faktycznych wydarzeń lub osób, żywych lub martwych, jest całkowicie przypadkowe. Nazywam się Jessica, ale mój Mistrz czule nazywa mnie „Cum Slut”. Mam 24 lata, a…

kontyntynuj BDSM historia seksu

Stając się jej

★★★★(< 5)

Niewinna sympatia stała się o wiele bardziej.…

🕑 20 minuty BDSM Historie 👁 4,441

Ręka Laury znów znalazła się między jej nogami. Jej cipka była mokra, kleisto lepka, a jej piżmowy słodki aromat przenikał powietrze. Obserwowała ekran komputera, a jej palce przesuwały…

kontyntynuj BDSM historia seksu

Hanna

★★★★(< 5)

Była tylko kobietą z sąsiedztwa, ale planowała zostać jego kochanką…

🕑 24 minuty BDSM Historie 👁 4,826

To przerodziło się w bardzo niezręczną rozmowę. Dziewczyna w sąsiednim mieszkaniu zaprosiła się na kawę. Zwykle byłoby to w porządku, w rzeczywistości więcej niż dobrze. Hannah była…

kontyntynuj BDSM historia seksu

Kategorie historii seksu

Chat